Stałem oparty o stolik i patrzyłem na dziewczynę.
- Co nic nie mówisz? - zapytała po chwili
- Obserwuję Cię.
Dziewczyna puknęła się dłonią w czoło.
- Nie o to mi chodziło - dodała
- Kobiety nigdy nie zadowolisz - pokiwałem głową
- Ja nie chcę być zadowalana - odrzekła
- To przykre - pokiwałem głową - Chodź ze mną
- Dokąd? Po co? - zapytała szybko
- Zawsze potrzebujesz jakiś powodów? - uśmiechnąłem się - Czasem trzeba zrobić coś na spontanie!
- Wolałabym nie... i na pewno nie z Tobą.
- Auć, to zabolało - wytknąłem język - No chodź, nie daj się namawiać. Po za tym nie chcę Cię przecież porwać.
- Ja Cię nawet nie znam - mruknęła
- To poznasz - wyszczerzyłem się - Chodź, bo czas ucieka.
Dziewczyna przewróciła oczami i niespiesznie ruszyła za mną. Od razu
skierowałem się do sali matematycznej. Po przekroczeniu progu, zacząłem
rozglądać się wokół.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? - zapytała Ophelia stając ze skrzyżowanymi ramionami
- Momencik... - podszedłem do szafki i zacząłem w niej grzebać - Jest!
Odwróciłem się do dziewczyny trzymając w dłoni kostkę Rubika.
- Mmm - nie wygladała na zachwyconą - kostka. I co z nią?
- Patrz - uśmiechnąłem się i zacząłem układać. Kilkanaście sekund później leżała już na mojej dłoni cała ułożona.
- Imponujące - pokiwała głową - I tylko po to mnie przyprowadziłeś?
- Ty mi powiedziałaś coś o sobie, to ja też chciałem Ci coś pokazać - uśmiechnąłem się
- Dziwny jesteś - uśmiechnęła się delikatnie - A teraz pozwolisz, ale pójdę już na lekcje.
Oph podeszła do drzwi i nacisnęła klamkę. Drzwi stawiły jej opór i próbowała je popchnąć.
- O nie... Chyba nas zamknęli - powiedziała po chwili.
<Oph?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz