Rozbawiony spojrzałem na małego chłopaka, który minął mnie bez słowa, idąc w kierunku szkoły, jak widać wciąż ignorował starszych chłopaków, którzy cały czas "cisnęli
z niego bekę". Najlepsze w tym wszystkim, że dla mnie wszyscy wyglądali
jak małe wypierdki, które ledwo co oderwali się od swojej matki.
Westchnąłem, wyrzucając niedopałek i zadeptując go. Odwinąłem jednego
lizaka, którego włożyłem do ust i przeszedłem obok tej grupki.
Spojrzałem na nich spod byka, a ich wzrok od razu utkwił w ziemi, na co
prychnąłem i poszedłem w kierunku szkoły. Na korytarzu, jak zawsze
panował istny chaos, nie dało się nawet normalnie przejść obok
pozostałych uczniów, aby nie zostać popchniętym, jednak co się dziwić
była właśnie duża przerwa, na której nigdy spokoju nie ma. Sam nie wiem,
czy przez wzrost, czy też wyraz twarzy, ale szybko udało mu się przejść
pomiędzy uczniami. Zatrzymałem się, aby przeczytać jakąś informację
odnośnie do zmiany planu, kiedy poczułem delikatne uderzenie. Odwróciłem
się, aby spojrzeć na znajomego mi chłopaka. Przechyliłem głowę z
ironicznym uśmiechem, zastanawiając się, jak to jest możliwe, że pomimo
iż poszedł do szkoły kilka minut przede mną, to znalazł się w tym samym
miejscu co ja, nieco później. Zaczął marszczyć nos niczym zdenerwowany
zając. Skrzyżowałem ręce na piersi, podnosząc jedną brew, rozbawiony
całą tą sytuacją. Co jak co, ale chłopak ze swoim wzrostem i urodą
raczej gimnazjalisty wydawał się dosyć zabawy, nie chodziło mi o
wyśmiewanie się z jego postury, ale o sam fakt, że był nietypowy.
Przeczesałem włosy ręką i podniosłem go za plecak, który o dziwo
wytrzymał jego ciężar. Przeniosłem go pod ścianę i odłożyłem na ziemię.
- Nie szwendaj się tak, bo jeszcze ktoś Cię rozdepta - Poprawiłem swój plecak i chciałem już iść w kierunku swojej klasy, kiedy zatrzymał mnie jego oburzony głos.
- Umiem o siebie zadbać - Mruknął na co się jedynie zaśmiałem. Odwróciłem się do niego i zmierzyłem wzrokiem.
- No nie wiem, nawet się postawić nie umiesz, nie wróże Ci zbyt pewnej przyszłości - Zaśmiałem
się pod nosem i machnąłem dłonią, aby pożegnać się z nowym osobnikiem.
Poszedłem do swojej klasy, gdzie ponownie wysiedziałem całe 45,
wysłuchując o historii, która całkowicie mnie nie interesowała. Na moje
szczęście następna lekcja oznaczała chemię, co było chwilą wytchnienia.
Nawet nie musiałem słuchać, aby cokolwiek z tego zrozumieć, ale warto
dodać, że to był chyba jedyny przedmiot, który rzeczywiście mnie
interesował i pomimo rozumienia go miło było posłuchać kogoś, kto wie, o
czym mówi. Wszyscy w klasie siedzieli, jak za karę, a przecież dzięki
chemii mogliśmy stworzyć trutki, żeby pozbyć się kogoś wnerwiającego czy
wyprodukować ciekawe środki, po których jazda jest nie z tej ziemi, a
co w tym wszystkim najlepsze, dobrze wiesz, co dodajesz i w jakiej
ilości, dlatego, jeśli ogarniasz co z czym, to wiesz, że nie wylądujesz
na oiomie. Po skończonej lekcji ruszyłem do stołówki, aby coś zjeść.
Przed salą spotkałem się z napisem informującym, iż dzisiaj na obiad
jest lazania i jakaś tam sałatka. Podszedłem do bufetu, gdzie zaraz
dostałem jeden talerz z makaronem i już miałem dostawać drugi, kiedy się
odezwałem.
- Za sałatkę podziękuje - Wziąłem
sztućce i odwróciłem się w kierunku sali. Wszyscy siedzieli już po
kilka osób, nawet Tai była w jakimś towarzystwie i o dziwo nie było w
nim nadętego przewodniczącego. Westchnąłem i ujrzałem białowłosego,
który smętnie siedział na końcu sali pod oknem. Bez zawahania się
podszedłem do niego i usiadłem obok, kładąc swoją tackę na stół.
- Chyba mogę się dołączyć? - Podniosłem jedną brew i nim zdążył odpowiedzieć, siedziałem już na wolnym miejscu z widelcem w dłoni.
- Jak tam chcesz - Westchnął,
wkładając sztućce w sałatkę. Najwidoczniej nie miał zbytnio ochoty na
dzisiejszy obiad, gdyż tylko grzebał w niej rozdrabniając i tak już małe
pomidory na jeszcze mniejsze.
- W ogóle, do której chodzisz
klasy? - Zacząłem zjadać swój obiad ze smakiem. Ku mojemu zdziwieniu,
dzisiaj nawet się postarali o posiłek dla nas, już nie raz była
sytuacja, gdy musiałem się wymykać na jakiegoś dobrego kebsa.
Kaito? Będzie lepiej, serio .-.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz