Szczerze powiem że bardzo ciekawie i spokojnie rozmawiało mi się z tą
dziewczyną. Ale jak usłyszałem że niedługo zmienia położenie
zamieszkania, jakoś posmutniałem, no ale trzeba łapać chwile a nie
myśleć co będzie jutro. Przemyślałem chwile swoją odpowiedź, a po chwili
wypowiedziałem.
-Ja.. bardzo często jestem wręcz zmuszony do zmiany zamieszkania. - oznajmiłem - Więc w sumie różnie to bywa. - dodałem
-Czemu? - spytała zaciekawiona zmieniając pozycję.
-Widzisz... Jestem tak troszku niezbyt "dopasowany społecznie" -
wyjaśniłem tak by nie ogarnęła zbytnio o co mi chodzi. Nie chciałem
również jej stracić gdy dowie się że mam parę morderstw na sumieniu.
-Nie rozumiem, przecież to nie ludzie powinni decydować- oznajmiła myśląc że byłem kiedyś tym samym chłoptasiem jak teraz.
-Ehh.. widzisz.. czasem mnie "ponosi" ale.. możemy tą rozmowę przenieść
na kiedy indziej? Wole teraz nie poruszać tego tematu. - oznajmiłem dość
smutnym tonem spoglądając na nią. Dziewczyna chwile siedziała
nieruchomo po czym skinęła lekko głową.
-Obiecuje że ci powiem - dodałem po chwili.
-Dobrze - uniosła jedną brew. Dokończała swoje lody, nastała mała cisza,
wyjąłem chłodną jeszcze butelkę wody, po czym nalałem sobie troszku na
rękę i palcami "strzelałem" w nią zimną wodą.
-Co to kapie.. - cicho rzekła po czym spojrzała na mnie, udałem że wszystko jest w porządku.
-To nie ja.. - uśmiechnąłem się.
-Demek, daj to. - domyśliła się,
-Nie - rozbawiony zrobiłem to znowu, ta rzuciła się próbując zabrać
butelkę, gdy wyrwała mi ją z ręki zaczęła wylewać na mnie strumykami.
-Dość dość ja tak nie robiłem. - zacząłem uciekać, dogoniła mnie,
złapała i sprawiła że musiałem się schylić po czym wylała całą wodę na
kark i włosy.
-Poddaje się - podniosłem ręce rozbawiony.
-No - rzekła zadowolona z siebie. Po czym wróciła po rzeczy na ławce. Podszedłem do niej.
-Hey słuchaj... Może wpadniesz dzisiaj wieczorek do mnie? Pogadamy
sobie, napijemy się czegoś. Albo może jakaś kolacja? Chce sprawdzić
swoje zdolności kulinarnie. - oznajmiłem spokojnie z romantycznym
głosem.
-A umiesz gotować? - spytała spoglądając na mnie z zdziwieniem.
-Nie próbowałem.. - podrapałem się po karku. Prychnęła delikatnie z uśmiechem po czym zaczęła czegoś szukać.
-Ej.. gdzie mój portfel - nerwowo i łapczywie chwytała za to i owo, otwierała sakiewki w plecaku.
-Hm... powiem ci gdzię on jest... - schowałem za plecami do tylnej kieszeni gdy nie patrzyła.
-Ale za buziaka. - oznajmiłem pewny siebie.
-Ej no... - położyła ręce na swych biodrach.
-Oj tylko jednego.. - posmutniałem.
-Ehh w policzek? - westchnęła.
-W usta - pokazałem paluszkiem.
-A myłeś zęby? - zakpiła.
-trzy razy... a więc? - dopytałem z dumą. Oczywiście gdyby to zrobiła
mogło by mnie ponieść i sprawić by pocałunek się przedłużył. Ciekawe
jak się potoczy...
Lis?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz