I tak nie miałem nic do roboty, wydawała się ciekawą dziewczyną.. ale
musiał bym ją bardziej poznać. Mam nadzieje że się uda. Zagapiłem się
trochę na jej pośladki.. (nie pytajcie...) Po chwili ogarnąłem się i
dorównałem jej kroku. Szliśmy w ciszy przez parę minut, rozgadaliśmy się
z przedstawicielem sklepu. Niezły ubaw z tym gościem. Po paro godzinach
w końcu wyszliśmy. Zrobiło się ciemno już na dworze, ale było wszystko
ładnie oświetlone, dookoła żadnej żywej duszy.
-Uwielbiam gościa. - oznajmiłem rozbawiony, dziewczyna przewróciła oczami i założyła nowe okulary.
-No to odprowadzić cię? - spytałem chętny.
-Wiesz... może lepiej nie. Dam se rade. - rzekła nieśmiało odwracając wzrok.
-Ou.. no dobrze.. - oznajmiłem po czym dziewczyna już ruszyła w swoją
stronę. - ..To do .. jutra... - cichutko rzekłem nieco smutny
westchnąłem, po czym odwróciłem się i włożyłem dłonie w kieszenie.
Usłyszałem gruby głos, szybko spojrzałem na dziewczyne która była z
kazdej strony otoczona jakimiś starszymi facetami.
-Się zabawimy panowie dzisiaj. - usłyszałem śmiechy. Martyna nie zbyt
dobrze to znosiła, przytuliłą się do ściany. Ci zaczeli ją dotykać..
-Zostawcie ją! - podbiegłem i stanąłem pare metrów od nich. odwrócili się i spojrzeli z kpiną.
-Jesteś sam, a nas jest piątka. Lepiej się w to nie wtrącaj gówniarzu puki jeszcze ci pozwalam oddychać! - oznajmił agresywnie.
-Jak ją zostawicie, to sobie pójdę. - postawiłem ultimatum.
-Warunki mi stawiasz?! Słyszeliście gościa? Daje ci ostatnią szanse,
spadaj gówniarzu! Bo się rozmyśle. - rzucił fajkę w moją stronę.
Zacisnąłem dłonie w pięści, mięśnie się napinały, oczy zniknęły zza
włosami, spuściłem głowę zaciskając zęby w podłym uśmiechu, po cichu
zacząłem się śmiać, głos mój z chwili na chwile podnosił się o ton, a
głowa podnosiła. Czułem jak źrenice zmieniają kształt a ja.. traciłem
panowanie. Rzuciłem się na jednego z nich uderzając w twarz po czym
złapałem i rzuciłem o ścianę. Drugi przyszedł na ratunek, złapałem za
twarz, wtedy czas jakby stanął na chwile w miejscu tylko po to by mógł
ostatni raz ujrzeć me oczy. Szybko odwróciłem się ciągnąć jego głowę do
ziemi rozwalając czachę. Wstałem po czym rzuciło się dwóch, jednego
kopnąłem w klate drugiemu przejechałem moim survivalowym nożem po krtani
sprawiając że krew tryskała na wszystkie strony brzydząc moją twarz jak
i ubrania. Ostatni ocalali uciekli w popłochu... Stanąłem w miejscu,
mój oddech przyspieszył i wyraźnie ukazywał to w swym wyglądem, klatka
piersiowa widocznie się podnosiła i opadała. Dziewczyna podniosła się
spoglądając na mnie niepewnie. Odwróciłem szybko głowę spoglądając na
nią z boku z agresywnym uśmiechem. Mocniej zacisnąłem nóż w dłoni po
czym wykonałem szybki ruch wbijając go w ścianę tu przy szyi dziewczyny.
Widziałem w jej oczach panikę co podobało mi się, ale po chwili jej
oczy zaczęły się szklić... Wtedy coś we mnie pękło. Sprawiło że
łakomstwo krwi i śmierci przeminęło... przywróciło mi kontrole.
Potrząsłem trochę głową, puściłem nóż który tak mocno wbił się w ścianę
że nie chciał spaść. Rozejrzałem się dookoła, znów to widzę... znów
kogoś zabiłem. Nie.... Spojrzałem również na swe zakrwawione ręce,
następnie na dziewczynę.
-Martyna... - cicho szepnąłem bojąc się że zostałem spalony... że już
się do mnie nie odezwie. Ta lekko pokiwała przecząco głową. Usiadłem na
ziemi chwytając się za głowę...
-Dlaczego... - cicho pytałem sam siebie, po chwili słyszałem syreny a
niedaleko widziałem kolory policyjne. Szybko wstałem, ujrzałem znów
przerażoną dziewczynę, po czym bałem się że mnie wyda, jest jednym z
świadków. Zmuszony bylem by uciec do akademii...
Martyna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz