Z westchnięciem padłam na łóżko. Byłam wymęczona. Ostatni był WF i biegi
ma 1000 metrów. Lubiłam biegać, ale tym razem na prawdę byłam
wymęczona. Nagle usłyszałam pukanie. Zdziwiona wstałam z cichym
stęknięciem z łóżka i otworzyłam. Za drzwiami stała jakaś dziewczynka.
Nie znałam jej. Spojrzałam na nią pytająco.
-Dyrektorka poprosiła mnie, żebym cię poinformowała, że masz do niej przyjść.
Zamurowało mnie. Dyrektorka!? Po co!? Coś się stało!? Coś zrobiłam!?
Przypomniało mi się jak nie dawno Czeslava prawie wyrzucili ze szkoły.
Takie wezwanie raczej nic dobrego nie zwiastuje...
-Dzięki. Już idę -powiedziałam.
Zakluczyłam pokój i ruszyłam do dyrektorki. Chwilę później byłam na miejscu. Odetchnęłam głęboko i weszłam.
Pani Potts spojrzała na mnie znad jakiejś książki.
-Poprosiłam cię tu, aby ci powiedzieć, że... -zaczęła, lecz przerwały
jej otwierające się drzwi. Do pokoju wmaszerowała moja wychowawczyni.
-Pani dyrektor, dowiedziałam się o wszystkim -powiedziała pani Sparks. -Chciałabym sama powiadomić o to pannę Einardóttir.
Dyrektorka przez chwilę się zastanawiała, po czym się zgodziła.
-Choć -moja wychowawczyni wyszła z gabinetu.
Ruszyłam za nią. Nogi okropnie bolały, chyba już mam zakwasy. Cały czas
nie mogłam nic zrozumieć. O co w tym wszystkim chodziło? Co się stało?
Dlaczego nie mogą mi po prostu powiedzieć?
Wyszłyśmy na dwór. Chwilę temu skończyły się lekcje, więc wszędzie było
widać uczniów. Dostrzegłam nawet Michaela i Czeslava z frisbee. Powinnam
się przywitać, ale najpierw chcę się wreszcie dowiedzieć co zrobiłam.
-Dobrze -powiedziała nauczycielka stając. -Zanim Ci jednak powiem, mam pytanie. Z kim w szkole najlepiej się dogadujesz?
Zastanowiłam się. Nie byłam tu długo, a do tego nigdy nie miałam zbyt wielu przyjaciół.
-Nie znam tu wielu osób -odpowiedziałam. -Co najwyżej Collina, Czeslava i Michaela...
Pani podniosła brwi, jednak nic nie powiedziała. Zdałam sobie sprawę, z tego, że to sami chłopacy. Zaczerwieniłam się.
-Dobrze -odezwała się znów moja wychowawczyni. -Wróćmy do tematu. Miałam
ci powiedzieć, że... -zawahała się. -Twoja matka nie żyje.
Zatrzymałam się. To niemożliwe! Mama... To musiał być jakiś głupi żart! Nie wierzyłam własnym uszom.
-Prawdopodobnie będziesz też musiała odejść ze szkoły... -dodała
spoglądając na mnie. -Naprawdę bardzo mi przykro. Pójdę po któregoś z
tych twoich przyjaciół.
Oddaliła się. Wciąż nie mogłam uwierzyć. Cały mój świat, cała ja, moje
życie właśnie legło w gruzach. Poczułam jak po moich policzkach ciekną
łzy. Mama... Była dla mnie wszystkim co miałam... A teraz... Nie
potrafiłam nawet przełknąć tego słowa. Ona odeszła...
Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się. Nade mną stał...
<Collin, Michael, Czeslav, albo Kaido? Od tego kto odpisze dużo
zależy. ^^ Ale jak odpisze kilka osób (albo nikt) to się nie obrażę. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz