sobota, 10 czerwca 2017

Od Martyny CD Dementora

Jest niedobrze. Strasznie niedobrze. Serce waliło mi jak oszalałe, aż się dziwiłam, że on tego nie słyszy. Po tym, jak wcześniej podciągnął swoją koszulkę do góry, by wytrzeć pot z czoła, przy okazji pokazując swój umięśniony brzuch, nie chciało przestać. Dodatkowo oczy mi się lekko kleiły, przez co nie mogłam skupić myśli. Przez ten wczorajszy pocałunek nie mogłam zasnąć, bo jak tylko zamykałam oczy, to ta scena mi się pojawiała. Pominę już fakt, że to był mój pierwszy raz, gdy kogoś całowałam. Ciągle nawet czułam ślad po jego wczorajszym dotyku na moich plecach.
- Wiesz… Nie bez powodu siedzę tutaj przez większość lekcji – zaczęłam, spoglądając gdzieś na bok. Usłyszałam zdezorientowany głos Dementora. - Ja dzisiaj nie ćwiczę – nieśmiało powiedziałam.
- Nie…? - spytał podejrzliwie. Pokręciłam przecząco głową.
- Może i jestem ubrana tak, jakbym ćwiczyła, ale tak nie jest – wytłumaczyłam mu. Mówiłam o tym, że miałam na sobie długą czarną bluzkę z pyszczkiem tygrysa, na nogach czarne legginsy, a na stopach adidasy w tym samym kolorze z różowymi dodatkami. Jednak z powodu okresu, który postanowił zaatakować mnie rano, nie zamierzałam się ruszać. Mój brzuch przy najmniejszym wysiłku zaczynał wariować. Zmieniłam swoją pozycję, kładąc się na materacach, jednak głowę usadawiając na nogach chłopaka.
- Zejdź, jestem spocony – powiedział oskarżycielskim tonem. Pokręciłam przecząco głową. Nigdy nie przeszkadzał mi smród potu, moim zdaniem był to tylko wymysł ludzi, a niebieskooki w tym momencie wydawał się tak samo wygodny, jak moje łóżko. Już zaczęłam przymykać oczy, gdy usłyszałam donośny głos nauczyciela, byśmy w końcu skończyli randkować. Natychmiastowo się ożywiłam, podnosząc do pionu i czując, jak się lekko rumienię. Gdy spojrzałam na Dementora, jego twarz również ozdabiał czerwony kolor. Pora się zbierać. Podniosłam się z materaców, powoli ruszając w stronę wyjścia z sali.
- Martyna, czekaj! - usłyszałam za sobą jego głos. Odwróciłam się do niego. - To, co będzie z tym zaproszeniem? - spytał. Widziałam na jego twarzy przejęcie, musiało to być dla niego ważne. Odwróciłam od niego spojrzenie, znowu robiąc się buraczkiem.
- Niestety nie mogę… - odpowiedziałam. Gdy jednym szybkim ruchem na niego popatrzyłam, wydawał się jakby zły. - Jednak możemy iść do kina… Ostatnio wszedł taki film, który z całego serca chciałabym obejrzeć, ale on jest trochę straszny i wolałabym nie iść na niego sama… „Death Note”, może słyszałeś… To jak, Diament? - ciągnęłam dalej, wpatrując się znowu w jego błyszczące oczy, nawet nie wiedząc, jak go nazwałam.
- Diament? - spytał, tym samym mnie uświadamiając. Zamachałam dłońmi w geście obronnym.
- B-bo twoje oczy je przypominają – natychmiast wyjaśniłam, czując, jak ciepło rozpływa się po całej mojej twarzy.

Diament..?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt