Biegałam właśnie po tęczowym świecie, gdzie chmury były stworzone z
różowej waty cukrowej, drzewa z lizaków a kamienie z żelków.
Natychmiastowo podbiegłam do owego przedmiotu, kucając przy nim.
- Żelek… - mruknęłam, biorąc dłoń do przodu, coś strącając, przez co
poczułam coś mokrego. Natychmiastowo otworzyłam oczy, cofając rękę.
Spojrzałam w przód, gdzie na stoliku leżał plastikowy kubeczek, a z
brzegu drewna lała się woda. Upsik… Omiotłam spojrzenie miejsce, w
którym się znajdowałam. Wygląda jak gabinet pielęgniarki. Dostrzegłam na
jednej ze ścian jakieś dyplomy sanitarne w rameczkach. Tak, to musi być
gabinet pielęgniarki. Powoli próbowałam się podnieść, jednak przez ból w
tyle czaszki, zaraz znowu opadłam na poduszkę. Zaraz, zaraz… Przecież
zemdlałam w drzwiach do hali. Ktoś mnie tu przeniósł..? A gdzie Kazu?
Wtedy usłyszałam jego pisk za drzwiami, które znajdywały się prawie
naprzeciwko łóżka, na którym aktualnie leżałam. Okey, już wiem gdzie.
Odwróciłam się całkowicie na plecy, wpatrując się w biały, lekko szarawy
sufit. Nagle drzwi się otworzyły, a do środka wszedł dosyć wysoki
chłopak z blond włosami i tymi miodowymi oczami. Przypomina mi trochę
tego gościa, którego zobaczyłam przed czernią, po której był już tylko
cukierkowy świat, do którego w sumie z chęcią bym wróciła.
- Jak pokój nauczycielski mógł być zamknięty… To do niepomyślenia! -
powiedział, na końcu głęboko wzdychając. Odwróciłam się bardziej w jego
stronę, patrząc na to, co robi. Po swojej wypowiedzi spojrzał w moją
stronę, co zauważyłam natychmiastowo i od razu się uśmiechnęłam.
- No hej – przywitałam się, machając do niego jedną ręką. Ten zamrugał
zdezorientowanie oczami, na co się zaśmiałam. - Woda się wylała –
rzekłam, pokazując kciukiem w stronę mokrego stoliczka. Ten jakby
obudzony z transu, natychmiast podszedł w moją stronę, biorąc leżące
obok chusteczki i wycierając wodną plamę. Obróciłam się na brzuszek,
patrząc na to, co on wyczynia. Gdy skończył, znowu na mnie spojrzał, a
ja szeroko się uśmiechnęłam, przymykając oczy.
Nathaniel? Masz za swoje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz