niedziela, 4 czerwca 2017

Od Martyny CD Dementora

Na pytanie chłopaka spuściłam głowę w dół, przyglądając się swojej kartce. Czułam jego wzrok na sobie, przez co trochę się stresowałam. Miałam plany na narysowanie człowieka, który w dłoniach trzyma pysk psa, gdzie ten patrzy w jego oczy. Zaczęłam od ludzkiej postaci i w jakiś sposób przypominał mi Dementora, jednak ten chyba tego nie zauważył. Tyle dobrego… Wzięłam głęboki wdech.
- Ja również bardzo lubię zwierzęta, ale głównie rysuję pieski… Ludzi w ostateczności, gdy mam mocny zarys ich twarzy w głowie – powiedziałam, niezbyt pewnie zwracając się w stronę jego twarzy. Ten jednak był odwrócony ode mnie, a gdy znowu miał na mnie spojrzeć, sama się od niego oderwałam, jednocześnie czując na policzkach ciepło.
- To co mówiłaś? - spytał od razu. Westchnęłam, przewracając oczami. Naprawdę nie mógł się skupić na dwóch rzeczach naraz? No cóż… Popatrzyłam na niego, nieśmiało się uśmiechając.
- Mówiłam, że też najczęściej rysuję zwierzęta – wyznałam, przymykając dodatkowo oczy. Gdy je otworzyłam, zaczęły mnie boleć. Jeśli tak będę mieć cały czas z soczewkami, to bez okularów nie przeżyję. Zwróciłam twarz w stronę rozpoczętego rysunku. Wątpię, bym jeszcze kiedyś go dokończyła, jak teraz przerwę, ale cóż… Okulary moim zdaniem są ważniejsze. Zaczęłam pakować swój blok, w którym zazwyczaj rysowałam oraz mój ulubiony ołówek, który kiedyś połamałem, ale aktualnie był sklejony różową taśmą z ptaszkami i serduszkami. Zasunęłam plecak, wstając z ławki i zarzucając go na plecy. Wzięłam jeszcze torbę na prawe ramie. Muszę w końcu ją wypakować i rozwiesić strój z ręcznikiem w łazience. Nie będę przecież z nią chodzić po mieście, po to, by tylko pójść do okulisty i kupić odpowiednie okulary.
- Czekaj, Martyna – poczułam, jak chłopak łapie mnie za ramię. Równocześnie serce zabiło mi szybciej, jednak się nie ruszałam, czekałam na to, co on chciał zrobić. - Gdzie idziesz? - spytał, stając przede mną. Gdy wzięłam wzrok w górę, by spojrzeć na jego twarz, zauważyłam, jak miło się uśmiecha. Natychmiastowo spojrzałam w bok, nie chcąc zapatrzyć się w jego jasne oczy, które już mnie wzywały. Ruszyłam tylko torbą na moim ramieniu.
- Rozwiesić basen w pokoju, a potem na miasto kupić sobie nowe okulary… – powiedziałam. Próbowałam go minąć, jednak ten się przesunął. Gdy chciałam spróbować z lewej strony, również zagrodził mi drogę. Zamrugałam kilka razy oczami, chcąc wiedzieć, co on takiego kombinuje.
- Dotrzymam ci towarzystwa. Wiesz… Ja nie mam co robić a samemu to tak trochę smutno po mieście łazić – mówił, ciągle miło się uśmiechając. Zapatrzyłam się w jego usta, które raz po raz się ruszały, by wymówić jakieś słowa. Mógłby mieć ten uśmiech już na zawsze… Natychmiastowo potrząsnęłam głową na boki, wyrzucając tę myśl z mojego mózgu. Znowu wzięłam głowę bardziej w dół.
- Jak chcesz… - szepnęłam tylko pod nosem. Tym razem pozwolił mi siebie minąć, jednak ciągle słyszałam jego krok, jak i czułam jego obecność za sobą oraz wzrok, który trzymał… Na pewno nie na moich plecach, bo bym to wiedziała. Chociaż…przecież często mi się wydaje, że ktoś na mnie patrzy, a to nieprawda. Muszę się w końcu ogarnąć…

Dementor?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt