Byłam roztrzęsiona. Nie tylko dlatego, że ci faceci mnie dotykali i w
ogóle… To, co zrobił Dementor… Nie mogłam w to uwierzyć. Niemo
wpatrywałam się w martwe ludzkie ciała. Czując ciągle, jak nogi mi się
trzęsą oraz słysząc syreny policyjne, spojrzałam na chłopaka. Nie
wyglądał, jakby był zadowolony ze swojej roboty. Po chwili jednak ruszył
w stronę akademii.
- Czekaj!! - odruchowo za nim zawołałam. Niebieskooki odwrócił się w
moją stronę. Spuściłam głowę w dół. Słowa utkwiły mi w gardle. Nie
mogłam nic z siebie wydusić. Bałam się. Czego? Że znowu wpadnie w szał i
mógłby mnie też zaatakować? Raczej tak... Na szybko wytarłam łzy spod
szkieł nowych okularów. Gdy znowu na niego spojrzałam, miał wystawioną
dłoń w moim kierunku. Przeniosłam wzrok na jego twarz, na której miał
zachęcający uśmiech. Serce podpowiadało mi, bym chwyciła jego rękę,
jednak mózg był temu przeciwny. Ostatecznie wybrałam to pierwsze. Syreny
były już coraz bliżej. Położyłam na dłoni Dementora swoją, a ten od
razu ją ścisnął, po czym zaczął mnie ciągnąć. Zaczęliśmy biec w stronę
Akademii Green Hills, tylko ja trochę nas spowalniałam. Nie miałam
zbytnio sił i czasu, by mu powiedzieć, że niezbyt nadążam. Szczerze to
nie czułam już nawet nóg. Nienawidzę biegać…
- D-Dem-Dementor – wysapałam, gdy widziałam już przed nami bramę do
szkoły. Ten odwrócił się do mnie, a gdy zobaczył pewnie moją twarz, na
której wyraźnie miałam wymalowane zmęczenie, w końcu zwolnił. Zupełnie
zatrzymaliśmy się dopiero kilka metrów od wejścia na teren akademii.
Złapałam się za kolana, głęboko oddychając. Nie mogłam złapać pełnego
wdechu, nie wspominając o tym, że serce biło mi jak oszalałe.
- Chyba nie masz doświadczenia w bieganiu, co? - usłyszałam z jego
strony. Pokręciłam przecząco głową. Po jakiejś minucie w końcu się
uspokoiłam, prostując się.
- Tylko w pływaniu. Jednak nawet mimo tego, nie wydaje mi się, bym miała
większą pojemność płuc – wyjaśniłam. Chłopak cicho się zaśmiał, a ja
poszłam w jego ślady. Po chwili już oboje szliśmy w ciszy obok siebie w
stronę akademików. W pewnym momencie poczułam, jak jego dłoń dotyka
moją. Natychmiastowo poczułam ciepło na twarzy i zabrałam rękę,
przytrzymując ją drugą. Jednak zaraz powiał zimny wiatr, przez który
przeszedł dreszcz po całym moim ciele. Niby lato się zbliża, ale noce
jeszcze są zimne.
- Zimno ci? - usłyszałam pytanie ze strony niebieskookiego. Przelotnie
spojrzałam na jego wyraźnie zmartwioną twarz. Nieśmiało skinęłam głową.
Po niecałej minucie coś poczułam na swoich ramionach. Sięgnęłam tam
ręką, jednocześnie patrząc. Bluza? Spojrzałam na Dementora, który miło
się do mnie uśmiechał. Znowu poczułam ciepło na twarzy, jednak nie
odwróciłam wzroku od chłopaka. Poprawiłam sobie tylko materiał,
wkładając ręce w rękawy, które były o wiele na mnie za duże, ale cała
bluza ogólnie była ciepła. W końcu oderwałam od niego oczy, biorąc głowę
w dół. Powąchałam dany mi materiał. Pachniał…chłopakiem. Nie mam
zielonego pojęcia, co to jest i nie będę próbowała zgadywać. Wiedziałam
tylko jedno – ten zapach mi się podobał. Po kolejnych minutach
spędzonych w ciszy, w końcu znaleźliśmy się w akademiku, a dokładniej to
na części damskiej. Staliśmy naprzeciwko siebie, a ja nie mogłam nic z
siebie wydusić. Nie chciałam oddawać tej bluzy. Było mi w niej
ewidentnie za ciepło oraz za ładnie dla mnie pachniała. Podniosłam głowę
w górę. Znowu wpatrzyłam się w jego zimnie wyglądające oczy. One też
były za ładne. To dziwne… Nawet nie znam go cały dzień, a tak się przy
nim dziwnie czułam. O rzeczach, które mówiłam w głowie, nie wspomnę
nawet. Jestem żałosna…
- To ten… Dobranoc – powiedział Dementor. Czyli to on postanowił zacząć…
- Dobranoc… - powtórzyłam. Już miałam złapać za materiał, by oddać mu
jego własność, jednak ten zrobił jakiś nieznany mi ruch ręką.
- Zatrzymaj ją. Pasuje ci – wyznał. I znowu to ciepło… Skinęłam głową.
Już miałam zrobić ten krok i pójść w swoją stronę, gdy nagle stało się
coś, czego nigdy w życiu bym się nie spodziewała. Usta Dementora
znajdywały się na moich. Szeroko otworzyłam oczy ze zdziwienia.
- Przepraszam!! - usłyszałam za sobą czyjś głos. Niezbyt pewnie, ale i
niechcący ruszyłam wargami, przez co chyba nawet pogłębiłam nasz
pocałunek. W co ja się wplątałam… I co ja zrobiłam?!
Dementor? Jestem z siebie ewidentnie dumna T-T
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz