Biegłem przez cały akademik, odkąd z półpiętra zauważyłem Kirę biegnącą przez klatkę schodową.
W końcu jakaś dziewczyna złapała kota, ale jak się okazało były dwa.
Zmarszczyłem brwi zdezorientowany, bo wcześniej go nie dostrzegłem.
Przyglądnąłem się brązowowłosej dziewczynie, która właśnie podała mi
czarną Kirę. Miała włosy właśnie brązowe, przechodzące w rudy, co
wyjątkowo ładnie wyglądało z dużymi, złotymi oczami. Jednym
stwierdzeniem można było określić ją ładną kobietą.
-Ummm… Masz śliczną kotkę… -Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie w
nieodgadniony sposób, co mnie lekko zaintrygowało. – Tylko trochę się
rozczochrała… - Puściła mi oczko, gładząc swojego kociaka.
Eee… Dziękuję – powiedziałem rozbawiony. – Twój też jest urzekający –
powiedziałem zgodnie z prawdą. – Tak w ogóle, chyba dzisiaj się już
spotkaliśmy. Nathaniel jestem – podałem jej rękę, będąc przyzwyczajony
do oficjalnych przedstawień.
-Kichi, miło mi – uścisnęła dłoń tak naturalnie, że aż zacząłem się
zastanawiać, czy nie ma wpływowych rodziców, przez co miałaby okazję do
wyuczenia się tego.
Eee…- rozglądnąłem się dookoła, uświadamiając sobie, że jesteśmy blisko
męskiego skrzydła. Nie wiedząc co powiedzieć, nagle głupio wypaliłem. –
Chcesz może przyjść do mnie?
-Nie, dziękuję – Kichi zachichotała lekko, przez co zrobiłem się
czerwony na twarzy – Może innym razem, muszę odstawić Kuro do pokoju –
powiedziała odwracając się w kierunku drzwi.
Dopiero teraz się skapnąłem, że mimo iż jest blisko do męskiego skrzydła, to znajdowałem się centralnie na terenie dziewcząt.
-No tak, przepraszam – burknąłem zażenowany, nie rozumiejąc swojego zachowania.
***
Siedziałem w pokoju, grając na skrzypcach, kiedy rozległo się pukanie do
drzwi. Ostrożnie odłożyłem instrument i doskoczyłem do drzwi,
otwierając je na oścież. Moim oczom ukazał się nie kto inni, jak
dziewczyna z wcześniej. Prawie poczułem rumieńce wchodzące na moją
twarz.
-Hej, twoja kicia zgubiła coś – powiedziała podając mi czerwoną obróżkę.
-Oo, dziękuję. Nie zauważyłem nawet, że jej nie ma – jak gdyby czytała w
myślach, kotka zaczęła łasić się przy moich nogach, więc wziąłem ją na
ręce od razu zakładając zgubę na szyjkę.
- Nie ma sprawy… Grasz na skrzypcach? – Spytała niepewnie, zaglądając ukradkiem na pokój za mną.
-No… czasem coś pogrywam, ale nie jestem w tym szczególnie dobry. A ty
grasz na czymś? A może śpiewasz? – Spytałem zainteresowany, jaką dostanę
odpowiedź.
Kichi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz