Moja irytacja sięgnęła zenitu, co najprawdopodobniej było powodem ku
temu, bym nie dokończyła posiłku i odniosła resztki do okienka na
naczynia, nawet pomimo mej miłości dla pieczonej rybki. Małe
poświęcenie, jeśli wezmę pod uwagę możliwość dłuższego pozostania w
głośnym pomieszczeniu w towarzystwie, którego w tej chwili na pewno nie potrzebowałam.
Z westchnieniem zamknęłam za sobą drzwi od stołówki i po może sekundowym postoju ruszyłam w dół korytarza w stronę sali muzycznej, do której, jak obiecałam Xavowi, miałam przynieść nuty dla Eve. A to dlatego, że mój kuzyn nie miał znów czasu na spotkania...
Myśląc o tym, sięgnęłam do swojej poręcznej torby i zatrzymałam się jakiś krok od drzwi do muzycznej.
Jakim cudem zapomniałam wziąć ją ze sobą ze stołówki? No jakim?
Wydałam cichy jęk i odwróciłam się na pięcie, ale nie zrobiłam dwóch kroków, nim drzwi stołówki otwarły się, na cichy korytarz piętra na chwilę wdarł się gwar z wnętrza.
Cóż. Jak to bywa w kiepskich filmach, z pomieszczenia wyszedł oczywiście Czeslav z moją torebką w ręku.
- Zapomniałaś o czymś! - uśmiechnął się promiennie, przyspieszając, na co ja westchnęłam i wolnym krokiem ruszyłam w jego kierunku żeby zmniejszyć dystans.
- Dzięki. - Kiedy się ze sobą zrównaliśmy, wyciągnęłam dłoń w jego stronę, ale ten zamiast oddać mi moją należność, schował ją za plecami
- Czego chcesz? - zmrużyłam oczy, na co chłopak uśmiechnął się chytrze.
- Pogadajmy. Albo coś w ten deseń.
Westchnęłam ciężko i uniosłam ręce w poddańczym geście.
- Nie rozumiem, co jest we mnie tak ciekawego, żebyś aż tak bardzo tego chciał, ale niech ci będzie... Masz całą tę przerwę, tylko oddaj moją torbę, bo mam zadanie do wykonania - mruknęłam. O dziwo (a może i nie) nie spotkałam słowa sprzeciwu i już chwilę później miałam w ręce teczkę z nutami, którą po otwarciu drzwi do sali muzycznej rzuciłam na najbliższe biurko.
- No to co teraz? - zapytałam z rezygnacją, a chłopak przycupnął na stoliku znajdującym się niedaleko drzwi.
- Opowiedz mi o sobie.
- Znowu to samo? - uniosłam brwi, na co wzruszył ramionami.
- Coś mi obiecałaś.
Przez chwilę mierzyłam go wzrokiem, ale w końcu oparłam się o biurko, na którym leżały nuty i zastukałam w nie palcem wskazującym.
- Ophelia Murphy, osiemnaście lat, klasa druga c, kółko szachowe, lubię kryminały, książki o psychologii, kolor brązowy, szczury i różnego rodzaju klasyki. Oh, zapomniałabym, jeszcze czasem lubię obserwować ludzi bez ingerencji osób trzecich, które chciałyby mnie w danym momencie rozproszyć.
Blondyn sarknął na te słowa z wyraźnym rozbawieniem.
- Urzekła mnie twoja historia.
Wzruszyłam ramionami.
- A mi by się przydała jakaś pomoc. Jak chcesz coś o mnie wiedzieć, równie dobrze możesz ukierunkować mnie pytaniem... Lub mnie obserwować, ale to nie dla każdego. - uśmiechnęłam się lekko - Rzadko kiedy szukam towarzystwa, więc nie umiem opowiadać o sobie w żaden sposób, który mógłby cię zadowolić.
Czesiu? Spróbowałam. Wyszło odrobine dłuższe ale serio jakoś tak nie mam pomysłu co dalej ;-;
Z westchnieniem zamknęłam za sobą drzwi od stołówki i po może sekundowym postoju ruszyłam w dół korytarza w stronę sali muzycznej, do której, jak obiecałam Xavowi, miałam przynieść nuty dla Eve. A to dlatego, że mój kuzyn nie miał znów czasu na spotkania...
Myśląc o tym, sięgnęłam do swojej poręcznej torby i zatrzymałam się jakiś krok od drzwi do muzycznej.
Jakim cudem zapomniałam wziąć ją ze sobą ze stołówki? No jakim?
Wydałam cichy jęk i odwróciłam się na pięcie, ale nie zrobiłam dwóch kroków, nim drzwi stołówki otwarły się, na cichy korytarz piętra na chwilę wdarł się gwar z wnętrza.
Cóż. Jak to bywa w kiepskich filmach, z pomieszczenia wyszedł oczywiście Czeslav z moją torebką w ręku.
- Zapomniałaś o czymś! - uśmiechnął się promiennie, przyspieszając, na co ja westchnęłam i wolnym krokiem ruszyłam w jego kierunku żeby zmniejszyć dystans.
- Dzięki. - Kiedy się ze sobą zrównaliśmy, wyciągnęłam dłoń w jego stronę, ale ten zamiast oddać mi moją należność, schował ją za plecami
- Czego chcesz? - zmrużyłam oczy, na co chłopak uśmiechnął się chytrze.
- Pogadajmy. Albo coś w ten deseń.
Westchnęłam ciężko i uniosłam ręce w poddańczym geście.
- Nie rozumiem, co jest we mnie tak ciekawego, żebyś aż tak bardzo tego chciał, ale niech ci będzie... Masz całą tę przerwę, tylko oddaj moją torbę, bo mam zadanie do wykonania - mruknęłam. O dziwo (a może i nie) nie spotkałam słowa sprzeciwu i już chwilę później miałam w ręce teczkę z nutami, którą po otwarciu drzwi do sali muzycznej rzuciłam na najbliższe biurko.
- No to co teraz? - zapytałam z rezygnacją, a chłopak przycupnął na stoliku znajdującym się niedaleko drzwi.
- Opowiedz mi o sobie.
- Znowu to samo? - uniosłam brwi, na co wzruszył ramionami.
- Coś mi obiecałaś.
Przez chwilę mierzyłam go wzrokiem, ale w końcu oparłam się o biurko, na którym leżały nuty i zastukałam w nie palcem wskazującym.
- Ophelia Murphy, osiemnaście lat, klasa druga c, kółko szachowe, lubię kryminały, książki o psychologii, kolor brązowy, szczury i różnego rodzaju klasyki. Oh, zapomniałabym, jeszcze czasem lubię obserwować ludzi bez ingerencji osób trzecich, które chciałyby mnie w danym momencie rozproszyć.
Blondyn sarknął na te słowa z wyraźnym rozbawieniem.
- Urzekła mnie twoja historia.
Wzruszyłam ramionami.
- A mi by się przydała jakaś pomoc. Jak chcesz coś o mnie wiedzieć, równie dobrze możesz ukierunkować mnie pytaniem... Lub mnie obserwować, ale to nie dla każdego. - uśmiechnęłam się lekko - Rzadko kiedy szukam towarzystwa, więc nie umiem opowiadać o sobie w żaden sposób, który mógłby cię zadowolić.
Czesiu? Spróbowałam. Wyszło odrobine dłuższe ale serio jakoś tak nie mam pomysłu co dalej ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz