Dzisiaj po czterech dniach niezbyt chętnego leżenia w łóżku w końcu dostałam pozwolenie by uczęszczać w lekcjach z zaleceniem by się więcej nie przemęczać. Nie moja wina, że się zaczytałam tamtej nocy, przez co następnego dnia moje serce się na mnie zemściło. Ok, może i moja, ale ta książka o mordercach XVIII wieku była tego warta.
Po złożeniu rutynowej wizyty u szkolnej pielęgniarki, a potem zameldowaniu się ze świstkiem od niej u dyrektorki mogłam w końcu ruszyć na pierwszą lekcję dnia, którą był angielski z naszą kochaną wychowawczynią. Bardzo kochaną... chociaż trochę szkoda mi zastępstwa z Elevem przez te dwa dni kiedy mnie nie było. Fajnie zjeżdża całą klasę.
Wzdychając ze smutkiem dołączyłam do tłumku wchodzącego do sali i usadowiłam się na swoim zwyczajowym miejscu na samym początku rzędu. Może nie daje ono najlepszego widoku na osoby w klasie, ale przynajmniej coś stamtąd widzę z tablicy.
Co ciekawe, pani Stewart nie pojawiła się w klasie od razu, ale jakieś dwie minuty po dzwonku (co jej się właściwie nie zdarzało, chyba że zatrzymała ją przed lekcją dyrektorka, i rzeczywiście...) zaś tuż za nią do sali wkroczył chłopak, którego jeszcze nie miałam okazji spotkać na korytarzach.
- Poznajcie Ayato Tatsuyę, od dzisiaj będzie chodził z wami do klasy... - kobieta z uśmiechem klepnęła go po ramieniu i wskazała kilka wolnych miejsc w sali, w tym dwa po moich obu stronach (bo tylko ja muszę siedzieć w pierwszym rzędzie jak na ślepotę przystało) żeby sobie wybrał, gdzie od tej pory będzie siedział na angielskim.
- Poprosiłabym, żebyś powiedział coś o sobie klasie, ale mamy trochę napięty grafik jeśli chodzi o materiał... A, Ophelia - wzrok kobiety zatrzymał się na mnie, na co ja powstrzymałam westchnięcie. Jak zwykle - Na długiej przerwie oprowadzisz Ayato po szkole? - nie bardzo brzmiało to jak pytanie, ale i tak skinęłam głową.
- Jasne, prze pani.
Ayato :v?
Po złożeniu rutynowej wizyty u szkolnej pielęgniarki, a potem zameldowaniu się ze świstkiem od niej u dyrektorki mogłam w końcu ruszyć na pierwszą lekcję dnia, którą był angielski z naszą kochaną wychowawczynią. Bardzo kochaną... chociaż trochę szkoda mi zastępstwa z Elevem przez te dwa dni kiedy mnie nie było. Fajnie zjeżdża całą klasę.
Wzdychając ze smutkiem dołączyłam do tłumku wchodzącego do sali i usadowiłam się na swoim zwyczajowym miejscu na samym początku rzędu. Może nie daje ono najlepszego widoku na osoby w klasie, ale przynajmniej coś stamtąd widzę z tablicy.
Co ciekawe, pani Stewart nie pojawiła się w klasie od razu, ale jakieś dwie minuty po dzwonku (co jej się właściwie nie zdarzało, chyba że zatrzymała ją przed lekcją dyrektorka, i rzeczywiście...) zaś tuż za nią do sali wkroczył chłopak, którego jeszcze nie miałam okazji spotkać na korytarzach.
- Poznajcie Ayato Tatsuyę, od dzisiaj będzie chodził z wami do klasy... - kobieta z uśmiechem klepnęła go po ramieniu i wskazała kilka wolnych miejsc w sali, w tym dwa po moich obu stronach (bo tylko ja muszę siedzieć w pierwszym rzędzie jak na ślepotę przystało) żeby sobie wybrał, gdzie od tej pory będzie siedział na angielskim.
- Poprosiłabym, żebyś powiedział coś o sobie klasie, ale mamy trochę napięty grafik jeśli chodzi o materiał... A, Ophelia - wzrok kobiety zatrzymał się na mnie, na co ja powstrzymałam westchnięcie. Jak zwykle - Na długiej przerwie oprowadzisz Ayato po szkole? - nie bardzo brzmiało to jak pytanie, ale i tak skinęłam głową.
- Jasne, prze pani.
Ayato :v?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz