Zdałam się na smak i wiedzę Anthony'ego. Poszedł do sklepu, a ja zostałam w pokoju. Przy okazji posprzątałam. Sprzątanie zajęło mi trochę czasu, a mojego A-chana nie było. Zaczęłam się powoli martwić. Nie było co już ponad godzinę! Zadzwoniłam do Rafaela i zapytałam się czy może to widział, ale on nic nie wiedział na jego temat. Zadzwoniłam do niego, a gdy odebrał zachowywał się dziwnie. Pomyślałam sobie, że coś się wydarzyło po drodze i teraz chcę pozostać sam na sam ze sobą. Nie domagałam się niczego więcej więc po prostu odpuściłam. Miałam zamiar z nim porozmawiać jutro z rana. Jednak jak chciałam wejść do jego pokoju to drzwi były zakluczone. Poszłam po prostu do szkoły. Martwiła się w dodatku jak tylko zjawił się w klasie to zachowywał się jak nie on.
- A-Chan, co się z tobą dziś dzieje? - zapytałam, gdy tylko nauczyciel się odwrócił.
- A ty to kto? - jego pytanie mnie zaskoczyło. Myślałam, że sobie żartuje ale jego twarz nie wyglądała na taka. Chciałam już coś powiedzieć, gdy nauczyciel podszedł do mnie.
- Akane możesz wyjść nie mam humoru, aby zwracać ci uwagę. - powiedział nauczyciel, a ja spojrzałam się na niego.
- Dobrze, że ma czas aby podejść do mnie i to powiedzieć. Bo jak zakładam na dzisiejszych lekcjach będzie Pan tak samo uwzięty na mnie jak na pozostałych - powiedziałam swoje i wyszłam z klasy. Miałam całą godzinę lekcyjna, aby dowiedzieć się czegoś na temat zachowania A-chana.
Wzięłam swój telefon i zaczęłam wszystko przeszukiwać. W moich poszukiwaniach przerwał sam Rafael.
- Więc to tutaj jesteś! - powiedział lekko zdyszamy.
- Czy coś się stało? - zapytałam, a on zaczął mi wszystko wyjaśniać. Dzięki niemu dowiedziałam się, że moj ukochany Anthony ma amnezje. Lekcja się zakończyła, a ja widząc jak A-chan wychodzi z klasy podeszłam do niego.
- Wybacz moje wczesniejsze zachowanie - powiedziałam, a on tylko mruknął. Poszłam za nim, szczerze to nie wiedziałam co mam robić.
- Czy masz zamiar długo za mną chodzić? - zapytał.
- Tak, a co? - spojrzałam się. Dzięki chodzeniu za nim wiedziałam, że będę mogła to tylko tak uchronić przed tamtymi osobami.
- Jest to coraz bardziej denerwujące - powiedział, a ja spojrzałam na niego.
- Wybacz, ale tylko tak będę pewna, że jesteś bezpieczny... - uśmiechnęłam się, chociaż łzy same zbierały mi się w oczach.
- Nie wiem o co ci chodzi.
- Masz amnezja co nie?! - spojrzal na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Bo się dowiedziałam poza tym to mnie nie rozpoznajesz, chociaż że masz zdjęcia że mną na swoim telefonie. Wczoraj poszedłeś po zakupy, abyśmy wspólnie zjedli kolację. Jesteśmy że sobą bliżej niż możesz to sobie wyobrażać- powiedziałam, nie wiedziałam co mam zrobić, aby odzyskał pamięć.
- Raczej wątpię... Nigdy bym się nie związał z taka osoba jaką jesteś. Niby taka utalentowana, pochodząca z wyższych sfer i jedna z idolek w szkole. Bym może z toba był, ale tylko i wyłącznie na jedną noc i nic więcej - co prawda jego słowa zabolały, ale ja się uśmiechnęłam. Wiedziałam,że nie jest on tym samym Anthony'm jakim był wczoraj.
Anthony kazał mi odejść i żebym się do niego nie zbliżała. Ja oczywiście jak to ja nie posłuchałam się. Pilnowałam to każdej nocy, aby nie wyszedł i znowu zbliżył się do tamtych ludzi. Czasami prosiłam,aby Rafael mi pomógł to powstrzymać. Robiłam tak jak zawsze mu jego ulubione bento, a we wolnym czasie robiłam album w którym zamieszczałam nasze wspólne zdjęcia. Widząc zdjęcia przypomniały mi się nasze dni, które były na każdy swój sposób specjalne. Minęły cztery dni. Włożyłam album ze zdjęciami do jego torby wraz z bento. Odpuściłam sobie lekcje. Poszłam na dach, aby trochę odetchnąć i nabrać energię. Nie potrafiłam bez A-chana zasnąć, więc moj sen najdłużej trwał trzy godziny. Przez niewyspanie się bolała mnie coraz bardziej głowa, a powieki robiły się cięższe.
- Więc to tutaj jesteś! - uśmiechnął się delikatnie Rafael. Usiadł bliski mnie.
- Nie miałam chęci iść na lekcje... - odpowiedziałam, a on spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Czy ty myślisz, że pamięć Anthony'ego wróci? Akane czy nie widzisz, że zawsze wplątujesz się w kłopoty przez niego i tylko cierpisz. Nie tylko twoje serce, ale twoja choroba daje również ci we znaki... I nie mów, że nie mam racji. Widzę wszystko i jest mi ciebie szkoda - spojrzał na mnie, a ja tylko uśmiechnęłam się.
- Problemy w jakie zawsze wplątam się przez A-chana nie są takie złe. Dzięki nim nasza miłość zawsze stawała się większa. Chociaż, gdybym miała poswi6eci
Swoje zdrowie i trafić ponownie do szpitala to będzie to warte tego, aby zobaczyć chociaż przez chwilę jego uśmiech lub zmartwienie na jego twarzy. Chciałabym żeby chociaż troche, odrobinę przypomniał sobie o mnie... - odpowiedzialam. Rafael spojrzal sie na mnie i niespodziewanie pocałował.
- Rafael więcej nie podchodzi do mnie - powiedziałam dosc spokojnie jak tylko go spoliczkowałam. Chciał coś już powiedzieć jednak przerwała mu. - Lepiej będzie jak już pójdziesz i nie będziesz do mnie przychodził. Powinies pamietac, że ja kocham tylko i wyłącznie Anthony'ego - dopowiedziałam, a on bez słowa odszedł.z moich oczu zaczęły płynąć strumienie łez, które szybko oparłam.
- Akane nie płacz! Musisz być silna... - powtarzała sobie cały czas docierając wciąż łzy. W dodatku zaczął padać deszcz.
<Anthony?>
- A-Chan, co się z tobą dziś dzieje? - zapytałam, gdy tylko nauczyciel się odwrócił.
- A ty to kto? - jego pytanie mnie zaskoczyło. Myślałam, że sobie żartuje ale jego twarz nie wyglądała na taka. Chciałam już coś powiedzieć, gdy nauczyciel podszedł do mnie.
- Akane możesz wyjść nie mam humoru, aby zwracać ci uwagę. - powiedział nauczyciel, a ja spojrzałam się na niego.
- Dobrze, że ma czas aby podejść do mnie i to powiedzieć. Bo jak zakładam na dzisiejszych lekcjach będzie Pan tak samo uwzięty na mnie jak na pozostałych - powiedziałam swoje i wyszłam z klasy. Miałam całą godzinę lekcyjna, aby dowiedzieć się czegoś na temat zachowania A-chana.
Wzięłam swój telefon i zaczęłam wszystko przeszukiwać. W moich poszukiwaniach przerwał sam Rafael.
- Więc to tutaj jesteś! - powiedział lekko zdyszamy.
- Czy coś się stało? - zapytałam, a on zaczął mi wszystko wyjaśniać. Dzięki niemu dowiedziałam się, że moj ukochany Anthony ma amnezje. Lekcja się zakończyła, a ja widząc jak A-chan wychodzi z klasy podeszłam do niego.
- Wybacz moje wczesniejsze zachowanie - powiedziałam, a on tylko mruknął. Poszłam za nim, szczerze to nie wiedziałam co mam robić.
- Czy masz zamiar długo za mną chodzić? - zapytał.
- Tak, a co? - spojrzałam się. Dzięki chodzeniu za nim wiedziałam, że będę mogła to tylko tak uchronić przed tamtymi osobami.
- Jest to coraz bardziej denerwujące - powiedział, a ja spojrzałam na niego.
- Wybacz, ale tylko tak będę pewna, że jesteś bezpieczny... - uśmiechnęłam się, chociaż łzy same zbierały mi się w oczach.
- Nie wiem o co ci chodzi.
- Masz amnezja co nie?! - spojrzal na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Bo się dowiedziałam poza tym to mnie nie rozpoznajesz, chociaż że masz zdjęcia że mną na swoim telefonie. Wczoraj poszedłeś po zakupy, abyśmy wspólnie zjedli kolację. Jesteśmy że sobą bliżej niż możesz to sobie wyobrażać- powiedziałam, nie wiedziałam co mam zrobić, aby odzyskał pamięć.
- Raczej wątpię... Nigdy bym się nie związał z taka osoba jaką jesteś. Niby taka utalentowana, pochodząca z wyższych sfer i jedna z idolek w szkole. Bym może z toba był, ale tylko i wyłącznie na jedną noc i nic więcej - co prawda jego słowa zabolały, ale ja się uśmiechnęłam. Wiedziałam,że nie jest on tym samym Anthony'm jakim był wczoraj.
Anthony kazał mi odejść i żebym się do niego nie zbliżała. Ja oczywiście jak to ja nie posłuchałam się. Pilnowałam to każdej nocy, aby nie wyszedł i znowu zbliżył się do tamtych ludzi. Czasami prosiłam,aby Rafael mi pomógł to powstrzymać. Robiłam tak jak zawsze mu jego ulubione bento, a we wolnym czasie robiłam album w którym zamieszczałam nasze wspólne zdjęcia. Widząc zdjęcia przypomniały mi się nasze dni, które były na każdy swój sposób specjalne. Minęły cztery dni. Włożyłam album ze zdjęciami do jego torby wraz z bento. Odpuściłam sobie lekcje. Poszłam na dach, aby trochę odetchnąć i nabrać energię. Nie potrafiłam bez A-chana zasnąć, więc moj sen najdłużej trwał trzy godziny. Przez niewyspanie się bolała mnie coraz bardziej głowa, a powieki robiły się cięższe.
- Więc to tutaj jesteś! - uśmiechnął się delikatnie Rafael. Usiadł bliski mnie.
- Nie miałam chęci iść na lekcje... - odpowiedziałam, a on spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Czy ty myślisz, że pamięć Anthony'ego wróci? Akane czy nie widzisz, że zawsze wplątujesz się w kłopoty przez niego i tylko cierpisz. Nie tylko twoje serce, ale twoja choroba daje również ci we znaki... I nie mów, że nie mam racji. Widzę wszystko i jest mi ciebie szkoda - spojrzał na mnie, a ja tylko uśmiechnęłam się.
- Problemy w jakie zawsze wplątam się przez A-chana nie są takie złe. Dzięki nim nasza miłość zawsze stawała się większa. Chociaż, gdybym miała poswi6eci
Swoje zdrowie i trafić ponownie do szpitala to będzie to warte tego, aby zobaczyć chociaż przez chwilę jego uśmiech lub zmartwienie na jego twarzy. Chciałabym żeby chociaż troche, odrobinę przypomniał sobie o mnie... - odpowiedzialam. Rafael spojrzal sie na mnie i niespodziewanie pocałował.
- Rafael więcej nie podchodzi do mnie - powiedziałam dosc spokojnie jak tylko go spoliczkowałam. Chciał coś już powiedzieć jednak przerwała mu. - Lepiej będzie jak już pójdziesz i nie będziesz do mnie przychodził. Powinies pamietac, że ja kocham tylko i wyłącznie Anthony'ego - dopowiedziałam, a on bez słowa odszedł.z moich oczu zaczęły płynąć strumienie łez, które szybko oparłam.
- Akane nie płacz! Musisz być silna... - powtarzała sobie cały czas docierając wciąż łzy. W dodatku zaczął padać deszcz.
<Anthony?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz