Pewnie, można byłoby uznać mnie za natręta, szczególnie patrząc z
perspektywy Reiny - najpierw prawie zmusiłem ją do pikniku, zaczynałem
rozmowę przy każdej sposobności, a teraz jeszcze na dokładkę,
przysiadłem się bez pozwolenia do jej stolika w kawiarence, uprzednio
zamówiwszy przy ladzie lemoniadę cytrynową. Cierpliwie czekałem, tym
razem już cicho, podczas gdy dziewczyna siorbała powoli swoją parującą
herbatę i czytała mangę. Na widok owego komiksu japońskiego, uśmiech sam
wpełznął mi na twarz - Mariś je uwielbiała, w domu nawet miała swoją
maleńką kolekcję. Sam natomiast oglądałem z nią kilka odcinków anime i,
za jej namową, przedstawialiśmy jakieś scenki z życia jego bohaterów.
Jako "początkująca aktorka", siostra bardzo gustowała w tego rodzaju
zabawach.
- Michael?
Głos znajomej, nieco skonsternowany, wyrwał mnie z zamyślenia. Oderwałem
wzrok od okładki mangi i spojrzałem na twarz dziewczyny, usiłując
odczytać z niej emocje. Brwi zmarszczone i ściągnięte, niemal stykające
się na środku czoła. Nieco przymrużone powieki, spod których patrzyły na
mnie szare oczy. Usta zaciśnięte w wąską linię, płatki nosa delikatnie
rozsunięte. Najwyraźniej była zaskoczona... i niezbyt zadowolona z
mojego pojawienia się.
- Hej- powiedziałem zatem, unosząc z zakłopotaniem kącik ust w górę.- Co tam?
- Masz jakąś sprawę?- zapytała, po czym zamieszała łyżeczką napój.
- Tak, chciałem zapytać, co słychać!
- Nic.
- Lubisz herbatę?- skinąłem głową w stronę jej filiżanki.- U mnie w domu
siostra zawsze sobie taką robi w deszczowe dni, takie jak dzisiaj. A
potem bierze kocyk, książkę i przez najbliższe trzy godziny jakby jej
nie było. Mówię ci, kiedyś jak byliśmy u babci i burza przyszła, to
młoda zagrzebała się jakoś na strychu i bitą godzinę i latałem i jej
szukałem. A jak z tobą? Masz rodzeństwo?
- Jestem jedynaczką- pokręciła głową.
Zgarnęła nieposłuszny kosmyk włosów za ucho, po czym wzięła kolejny łyk
herbaty. Za oknem natomiast deszcz zaczął zacinać o szyby, jakby
stukając w rytm sobie tylko znanej melodii. Po kawiarence rozległy się
szmery, a kobiety z zapałem zaczęły przeszukiwać swoje torebki w
poszukiwaniu parasolek, podczas gdy chłopcy zakładali kaptury, a
mężczyźni czekali na swoje partnerki lub siedzieli już nad często
pustymi filiżankami ,czekając, aż ulewa minie. Dobrze, że wziąłem bluzę z
kapturem.
- A skąd jesteś?
- Z Hiszpanii.
- Aj, ciepło tam chyba strasznie. Ja to Niemiec, dla mnie by tam chyba było za gorąco. Należysz może do jakiegoś klubu?
Westchnęła ciężko.
- Piszesz moją biografię?
- A kto wie, kto wie!- zapaliłem się.- Chociaż ja osobiście wolę
malować. Właśnie, jak chcesz, to cię narysuję! I tak tu trochę pewnie
posiedzimy, bo coś mi mówi, że jeszcze trochę popada.
Zacząłem grzebać w plecaku, szukając bloku rysunkowego i ołówków. Po
chwili wyciągnąłem potrzebne przybory i rozłożyłem je na stoliku,
stawiając z boku lemoniadę.
- To jak, zgadasz się?- zapytałem, uderzając lekko grafitem w białą kartkę.
< Reina?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz