poniedziałek, 17 lipca 2017

Od Nory CD Czeslava

Po dzwonku, jak każdy, zaczęłam zbierać swoje rzeczy oczywiście nie spuszczając wzroku z telefonu. Robiłam to już tak automatycznie, że zdziwiłam się, kiedy w moich dłoniach poczułam nowy kształt. A właściwie nie tak nowy, bo była to ułożona kostka Rubika rudego kolegi. Z powrotem odstawiłam ją na ławkę i skończyłam się pakować.
Wychodząc z klasy ułożoną kostkę zaczęłam powoli i nieśmiało mieszać. Przekręcałam rzędy kolorów coraz to bardziej robiąc bałagan, aż w końcu nadawała się do ponownego ułożenia. Równo z tym zauważyłam Czeslava na korytarzu w towarzystwie Kaito, który szybko zniknął mi z oczu. Podeszłam do rudowłosego ostrożnie i stuknęłam lekko w ramię, oddając jego własność. Kiedy chłopak odebrał swoją kostkę, wyszczerzył się od ucha do ucha.
– Co ja bym bez niej zrobił! – powiedział.
Uśmiechnęłam się życzliwie - co w moim przypadku musiało wyglądać na strasznie sztuczny uśmiech -, a mój nos ponownie niemal zanurzył się w ekranie telefonu, kiedy przyszło powiadomienie o nowej wiadomości. Jednak dalej dyskretnie zerkałam na chłopaka. Widząc, że po raz kolejny zmieszałam mu kolorki, ponownie zaczął je układać, w pełni się na tym skupiając, jakby nie widział poza nimi świata.
Zerknęłam na ostatnia wiadomość od Isaca, a palce od razu zaczęły zgrabnie klikać w odpowiednie literki…
– Chesy!
– SAKRA!!!
Podskoczyłam, o mały włos nie upuszczając telefonu, kiedy Czeslav krzyknął nagle. Odskoczył na kilka metrów, cały blady na twarzy. Chwilowo stał się centrum uwagi… znowu. Wszyscy obecni na korytarzu patrzyli w jego kierunku, lecz on wydawał się tym nie przejmować, przynajmniej do czasu, kiedy zaczął wychodzić z paraliżu i rozumieć, co się przed sekundą wydarzyło. W przeciwieństwie do strachajła, szybko zorientowałam się, czemu zareagował tak, a nie inaczej.
– Spokojnie, jak ty się przy damie odzywasz? – zapytał Michael, uśmiechając się od ucha do ucha.
– Ty.. ty… głupi…!
Patrzyłam na nich z szeroko otwartymi oczami. Nie byłam przerażona, w żadnym wypadku, bo czego tu się bać? Jednak poczułam się wyjątkowo... niekomfortowo. Może to przez zdezorientowanie? Bo co tu się właściwie stało?
– Ta dama – rudowłosy ponownie znalazł się przy wyższym chłopaku z naburmuszoną miną – niczego nie rozumie, i niech tak pozostanie – fuknął.
To było o mnie…? Dama nieznająca czeskich przekleństw? Co jak co, ale ich wysłuchałam się najwięcej z całego czeskiego słownika. Nigdy nie lubiłam, kiedy inni myśleli o mnie błędnie, dlatego nawet nie czekałam z poinformowaniem tej kłótliwej dwójki.
– Przepraszam – odezwałam się, przerywając sprzeczkę przyjaciół, którzy od razu spojrzeli na mnie. Trochę krępująca sytuacja. – Właściwie to… zrozumiałam, co powiedział.
Michael uśmiechnął się triumfalnie i założył ręce na piersi.
– Aż tak często przy niej przeklinasz?
– Ja? No co ty! – Czeslav zaczął od razu zaprzeczać, a sprzeczki nastąpił ciąg dalszy.
Choć w ogóle nie wyglądała na poważną, zaczęła mnie nieco… krępować. Poczułam jak moje nogi same podpowiadają mi co robić, więc wycofałam się powoli, zostawiając przyjaciół samych ze sobą. No, i z resztą otoczenia. Pozagryzać się, raczej nie pozagryzają - nie wyglądają na takich. Poza tym, nie chciałam być tak blisko kogoś, kto w każdym momencie może być w centrum uwagi. Kilka krzywych spojrzeń wystarczą… A nie chciałam w żaden sposób wyróżniać się spoza tłumu.
Nim się spostrzegłam, znalazłam się pod salą, w której mieliśmy mieć kolejna lekcję. Dzięki bogom, że to ostatnia przed przerwą obiadową. To oznaczało, że muszę przeżyć jeszcze jedną lekcję zanim wrócę wcześniej z zajęć prosto do pokoju z jeszcze nie rozpakowanymi walizkami.

Chesy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt