- Aż tak często przy niej przeklinasz? - spojrzałem wprost na twarz Miśka, która wyrażała triumf nad triumfy i ten typowy uśmieszek mówiący ,,Czesiek ty mała ruda cholero''. A te skrzyżowane ramiona i kontrapost... nie no już bardziej nie mógł mnie wkurzyć!
- JA? No co ty! - Wyprostowałem się i zacząłem machać rękoma, aby zaprzeczyć
- Jak nie jak tak - Misiek wystawił język - Aj Sakra!
- Dobrze, wiesz, że to nie prawda pfff - mruknąłem
- Sakra prawda prawda! - wyszczerzył się jeszcze bardziej
- Uch jak ci zaraz sakrnę tutaj curaku jeden niemiecki niewychowany! - ruszyłem do przodu, gdy nagle szarpnęło mną do tyłu, tak mocno, że się zachwiałem. Ktoś trzymał mnie za połacie koszulki. Mina Michaela momentalnie zrzedła. Przełknąłem ślinę i nawet nie odważyłem sie spojrzeć w górę. W sumie nie potrzebowałem tego, aby dowiedzieć się któż to był.
- Dlaczego mnie to nie dziwi - do mych uszu dotarł spokojny, niski i chłodny głos naszego wicedyrektora Pana Eleva - Że zawsze, gdy dochodzi do jakiś burd to spotykam waszą dwójkę. Zwłaszcza Ciebie Nesladek.
Żelazny uścisk puścił moją koszulkę i mogłem się wyprostować. Szybko odskoczyłem i stanąłem na wprost vicedyrektora. Nauczyciel stał ze srogą miną i mierzył wzrokiem zarówno mnie jak i miśka.
- Nie macie nic do nauki? - zwrócił się do ludzi na korytarzu, którzy przystanęli, aby przyjrzeć się całemu zdarzeniu - Już, rozejść się!
Momentalnie prawie cały korytarz opustoszał. Nauczyciel ponownie przeniósł na nas swoje lodowato chłodne spojrzenie. Pokiwał głową i mruknął.
- Nieraz zastanawiam się jakim cudem osobniki takie jak wy dostały się do naszej szanowanej akademii - zawistne spojrzenie przeszyło nas na wskroć - Pamiętajcie, że pieniążki rodziców nie będą z wami do końca życia.
- Tak się składa - zza pleców dobiegł mnie głos naszej wychowawczyni Pani Sparks - Że ta dwójka jest tutaj dzięki stypendium drogi Christopherze. Po za tym pragnę przypomnieć Ci, że takie przemowy mógłbyś sobie darować, zwłaszcza w kierunku uczniów.
- Carolino z łaski swej nie wtrącaj się, gdy umoralniam uczniów - mruknął poprawiając szybkim ruchem okulary - A tych twoich trzeba umoralniać nadzwyczaj często. Czyżbyś miała z nimi jakieś problemy wychowawcze?
- Absolutnie - głos nauczycielki był spokojny. Po sekundzie poczułem jak położyła i zacisnęła dłoń na moim ramieniu - Pozwól, że ja już się nimi zajmę.
Pan Elev uśmiechnął się przekornie i skinął głową - Powodzenia i pamiętaj, że nie zawsze można być dobrą ciotką.
Dłoń na moim ramieniu zacisnęła się jeszcze bardziej. Rękę przeszył krótki ból. Spojrzałem niepewnie na Michaela, ten jednak patrzył w podłogę. Ach ile bym dał, żeby nasze spojrzenia teraz się skrzyżowały. Niby nic, ale zawsze jakieś poczucie, że nie jest się w tym wszystkim samym. Nagle Pani Sparks zwolniła żelazny uchwyt i lekko pchnęła mnie do przodu.
- Ani słowa chłopcy - mruknęła zdecydowanie poważniejszym tonem - Idziemy do mojej klasy.
Ugh... Przełknąłem ślinę i powoli ruszyłem przed siebie. Nogi miałem jak ze stali... nie. Nogi miałem jak z waty, tylko buty były ze stali? Ołowiu? Jezu matrymonialny, jak ciężko nieraz wyrazić to co się dzieje z moim ciałem... Znowu ukradkiem spojrzałem na Miśka. Ten dalej bacznie przyglądał się podłodze... tak jakby widział na niej najciekawszy w życiu film. Tak chciałem, żeby na mnie spojrzał... pragnąłem tego. Bracie z innej matki i innego ojca - spójrz na mnie!!! W tym momencie stanęliśmy przed salą. Pani Sparks szybkim ruchem przekluczyła drzwi i wpuściła nas do środka. Ręką wskazała na krzesła przed biurkiem. Bez słowa usiedliśmy przy nich... nie miałem odwagi ... zrobić NIC! Każdy kto zna Panią Sparks, wie, że to najbardziej wyluzowana i uśmiechnięta nauczycielka w szkole. Potrafi się pośmiać, zażartować, jest bardzo ludzka i przyjacielska... ale ugh chyba właśnie ponownie uruchomiliśmy jej złą stronę. Taką widziałem tylko raz w życiu, wtedy po tej słynnej imprezie. Nagle podskoczyłem w miejscu. Wzdrygnąłem się na dźwięk uderzenia sterty papierów o blat. Nauczycielka spojrzała na mnie z ukosa. Sakra... muszę przestać przestraszać się takich rzeczy.
- Michaelu Walterze Rosenthal - odezwała się tak, że aż przeszły mnie ciarki - Czeslvie Nesladku. Możecie mi powiedzieć, co wy wyrabiacie?!
Podniosłem głowę i spojrzałem prosto w oczy nauczycielki. Był w nich smutek i żal. Na ich widok aż zabolało mnie serduszko i poczułem wielką gulę w gardle. Ach te momenty, gdy nie jestem w stanie nic z siebie wykrztusić.
- Jeszcze chwilę temu, było was słychać na drugim końcu szkoły - powiedziała prostując się - A teraz nie potraficie wykrztusić z siebie, ani słowa? Chłopcy, po co ja za każdym razem nadstawiam swojej reputacji? Po co za każdym razem chodzę po nauczycielach i przepraszam za was? Po co ja się tak staram, skoto wy robicie takie coś? O co tym razem poszło? Znowu Ci zabrał książkę, zeszyt, czy inne cudo? - spojrzała na mnie i zaraz przeniosła wzrok na Michaela - Czy może tym razem spojrzał jakoś krzywo, albo powiedział coś nie tak? Chłopcy ile wy macie lat?! Zgodnie z prawem jesteście pełnoletnimi osobnikami! DOROSŁYMI LUDŹMI, a zachowujecie się jak dzieciarnia. Gorzej niż w podstawówce. Nie po to przyszłam uczyć w szkole średniej, żeby zajmować się takimi problemami. Czy wy w ogóle widzicie jak się zachowujecie? Nie było chyba dnia, żeby ktoś nie przyszedł się na was poskarżyć. A odkąd zamieszkaliście razem, to dosłownie po prawie każdej lekcji mam na was skargi. Jak nie na jednego, to na drugiego. Wyobraźcie sobie, że czekam z niecierpliwością na ten moment, gdy po zaparzeniu kawy i chwili relaksu wpada do mnie, ktoś z grona nauczycielskiego i i zaczyna monolog - Nesladek znowu gadał na lekcji, Rosenthale wygłupiał się i zbił probówkę. Myślicie, że ja nie mam ciekawszy rzeczy do roboty? I tak dobrze, że niektórzy tylko przychodzą i mówią. Wiecie co to jest? - wskazała głową na stertę teczek - To wszystkie skargi i uwagi dotyczące waszej klasy. Całej klasy. Ale - złapała za jedną z grubszych teczek i rzuciła na środek stołu - ta dotyczy tylko waszej dwójki. Widzicie do czego doprowadziliście? Macie własną kartotekę. Znają was nawet nauczyciele, którzy was nie uczą. I to nie jest powód do dumy Nesladek - spojrzała na mnie karcąco - Powinniście być załamani tak jak ja jestem. Bo co ja niby mogę zrobić, gdy tylko, o którymś z was wspomnę to od razu słyszę teksty ,,To Ci co ciągle rozrabiają?'', albo gdy wspominam o drugiej B ,,To ta klasa, gdzie jest tych dwóch niewyżytych?''. I jak ja mam cokolwiek załatwić? Ja boję się już cokolwiek załatwiać, gdy na każdym kroku słyszę takie teksty. Myślicie, że to jest przyjemne? Co chwilę słyszę fantastyczne porady, co mogę z wami zrobić. Myślicie, że łatwo jest być jednym z najmłodszych nauczycieli i w dodatku mającym wychowawstwo? Nikt we mnie nie wierzył. Nikt. Co rusz słyszałam teksty, że nie dam rady, że nie nadaję się do tego, że jestem za młoda. Za mną stanęła tylko Pani Clover, która na szczęście wysoko stoi w oczach dyrektorki. I tylko dzięki niej jestem, gdzie jestem. A i wy powinniście być jej wdzięczni. Zwłaszcza ty Nesladek! Nawet nie wiesz ile razy broniła Cię, gdy mnie akurat nie było. Jesteś jednym z jej ulubionych uczniów i nie zmarnuj tego. A ty Rosenthale opamiętaj się w końcu. Prędzej się tak nie zachowywałeś. Myślę, podobnie jak większość, że oboje na siebie źle wpływacie. Były już pomysły, żeby was rozdzielić i nie mówię tutaj tylko o pokojach, ale też o klasach. Jedyne co sprawiło, że nadal jesteście razem to zachwyt dyrektorki, że mimo wszystko tak dobrze się dogadujecie. Chce, żeby w każdej z klas była taka integracja jak w naszej drugiej B... ale chłopcy błagam was ogarnijcie się. Nie możecie urządzać kłótni na cały korytarz, ba na całą szkołę. Widzą to inni... a zwłaszcza inni nauczyciele. Apropos jeszcze, o czym wy myślicie? Co chcecie robić w przyszłości?
Pani Sparks wbiła wzrok najpierw w Miśka, ten niemrawo uśmiechnął się i wymamrotał - Chciałbym pójść na studia... - Od razu przeniosła wzrok na mnie - A ty Nesladek? Co chciałbyś robić za te kilka lat jak skończysz akademię?
Przełknąłem ślinę i probowałem z siebie wykrztusić cokolwiek. Jednak wielka gula siedziała na swoim miejscu skutecznie uniemożliwiając wydobycie jakiegokolwiek dźwięku. Poczułem jak moje oczy nachodzą łzami. Spuściłem głowę i wbiłem wzrok w kolana. Sakra... dlaczego znowu czuję się tak źle z tym wszystkim...
- Cokolwiek zamierzasz robić - odezwała się nauczycielka - Najpierw musisz zacząć myśleć o teraźniejszości. Co ty chcesz zrobić mając zagrożenie z... aż zerknę na listę - zaczęł szukać jakiejś kartki - O jest. W takim razie powiedz mi co ty zamierzasz zrobić z zagrożeniami z chemii, angielskiego, francuskiego i hiszpańskiego? Nesladek jesteś w klasie lingwistycznej, a masz problem z językami. Czy ty dobrze przemyślałeś wybór klasy? Zastanowiłeś się nad tym? Wiem, ze jesteś nie głupi, twoje poprzednie oceny i wyniki z egzaminów oraz konkursów na to nie wskazują, ale to co robisz teraz przechodzi wszelkie pojęcia. Wiesz dlaczego z resztą grona pedagogicznego zgodziliśmy się, abyście zamieszkali razem? Większość była święcie przekonana, że Michael wpłynie na Ciebie, zaczniesz się uczyć i poprawisz oceny. A tymczasem jest jeszcze gorzej. Ja już załamuję ręce i nie wiem, co mam zrobić z waszą dwójką, bo jak na razie mamy odwrotny efekt i nawet ty Rosenthale pogorszyłeś oceny. Daję wam pierwsze i ostatnie ostrzeżenie tego typu, jeśli nie poprawicie drastycznie swojego zachowania i ocen, będziemy musieli dość agresywnie zareagować. I nie skończy się tylko na obniżonej ocenie z zachowania. Rozumiemy się?
Bez słowa oboje pokiwaliśmy głową. Ja dodatkowo otarłem łzy powierzchnią dłoni.
- Co mieliście teraz za lekcję? - zwróciła się bardziej do Michaela niż do mnie
- Francuski - powiedział Misiek
- Dobrze, powiem Panu Odell, że byliście u mnie - rzekła - Teraz będzie długa przerwa. Ogarnąć się i zmykać na lekcje!
Powoli podniosłem się z ławki. Chciałem złapać i zarzucić na ramię plecak, ale zdałem sobie sprawę, że go nie ma. No tak... został na korytarzu. Machnąłem więc ręką w powietrzu i zmierzyłem w kierunku drzwi.
- Czeslav ty jeszcze na chwilę zostań - zwróciła się do mnie.
- Widzimy się później - mruknął misiek mijając mnie przy drzwiach
Z całego serca chciałem jak najszybciej opuścić tę klasę, a przede wszystkim zejść z pola widzenia wychowawczyni...
- Siadaj - powiedziała już trochę spokojniejszym i łagodniejszym głosem - I tak czekała nas rozmowa na temat twoich zagrożeń, zdajesz sobie z tego sprawę? Gdybyś był w klasie A albo C to jeszcze jakoś by to przeszło, ale mając zagrożenia z języków, będąc w klasie lingwistycznej, to jednak jest coś na rzeczy prawda? - spojrzała na mnie uważnie, znowu przełknąłem ślinę i wbiłem wzrok w kolana - Rozmawiałam z Panią Clover, która wyszła z propozycją, czy nie przenieść cię na profil ogólny. Masz tam o połowę mniej tych przedmiotów i są na poziomie podstawowym. Też zastanawiałam się nad tym. Nie ukrywajmy Czeslav nie jesteś poliglotą, nie łapiesz języków w lot, jak niektórzy z twojej klasy. Mam cztery zagrożenia, czy ty dasz radę z nich wyjść? Zacząłeś się uczyć? Brać jakieś korepetycje? Uczyć się z kimś? To naprawdę nie są przelewki, wiesz jak jest u nas w szkole. Nie ma powtarzania klas... Nie płacz chłopie - powiedziała, gdy otarłem dłonią łzy - Płacz tutaj w niczym nie pomoże. Rozmawiałeś z kimś na ten temat? W sensie o korepetycjach lub wspólnej nauce? Bo mam złe przeczucia, że sam nie dasz sobie z tym rady. Pomyśl o tym dobrze? Radzę Ci to z czystego serca. A i jeszcze jedno. Do sekretariatu dzwonili z informacją, że Twoja ciotka miała zawał i leży w szpitalu. Wiem, że przekazuję Ci to w dość nietypowych okolicznościach, ale gdybyś chciał tydzień wolnego, aby pojechać do rodziny i się z nią zobaczyć... - szybko i energicznie zaprzeczyłem ruchem głowy - Gdyby jednak, to nie będzie z tym problemu. Wystarczy, ze podejdziesz do mnie, a resztę już załatwimy. Nie załamuj się teraz, uśmiechnij się, głowa do góry i let's go!
Uśmiechnąłem się niemrawo i wyszedłem z klasy. Ugh czułem się totalnie wypruty z siebie. Spojrzałem na zegarek. Miałem dwie minuty do dzwonka na przerwę. Szybko zszedłem korytarzem na dół, chciałem zabrać swój plecak, ale nie było go tam... Świetnie pewnie misiek go zabrał. Kopnąłem nogą w ścianę. Przez stopę przeszedł przeszywający ból. Podskakując na jednej nodze, oparłem się o ścianę i osunąłem na dół. Zacząłem masować stopę przez but, przeklinając pod nosem siebie za ten idiotyzm. Nagle rozbrzmiał dzwonek na przerwę, z klas na korytarz zaczął wypływać tłum uczniów. Szybko się podniosłem i idąc z falą udałem się w kierunku sali, gdzie mieliśmy mieć ostatnią lekcję... angielski. Nie no świetnie, tego mi było trzeba! ANGIELSKIEGO! Zbliżając się do sali ujrzałem Miśka stojącego z podręcznikiem w dłoniach i moim plecakiem u stóp. Gdy mnie ujrzał uśmiechnął się od ucha do ucha i zmrużył oczy.
- Mam nadzieję, że Cię tam nie wykończyła - powiedział
- yhym - mruknąłem schylając się i biorąc plecak - Idę do pokoju, w razie czego powiedz, że się źle czułem... co nie mija się z prawdą.
Mina miśka lekko zrzedła, przechylił głowę na bok i zapytał głosem pełnym troski - W porządku Czesiek?
- Jak nigdy - mruknąłem - Po prostu muszę odpocząć.
Odwróciłem się na pięcie i odszedłem.
~~~~~~~~~~~
Leżałem na łóżku rozłożony na plecach. Od ponad czterech godzin gapiłem się na sufit, myślałem nad sensem życia i słuchałem muzyki. Idealny obraz przybitego Czeslava... Nagle usłyszałem jak ktoś łapie za klamkę. Po chwili drzwi się uchyliły i do środka wszedł Misiek.
- Witam braciszak - uśmiechnął się w progu - Humorek już lepszy?
- Pozostawię to bez komentarza - mruknąłem obracając się na bok
- Och - zacmokał - nie może tak być, żeby mój kochany malutki braciszek się smucił.
Poczułem jak siada na krawędzi łóżka, a następnie kładzie się wciskając mnie bardziej w ścianę.
- Widzisz młody, cokolwiek by nie było zawsze będzie nasze brolove! Nikt nas nigdy nie rozdzieli! Po za tym nie przejmuj się słowami Caroline, już ja tu z Tobą przysiądę i się pouczymy! Jeszcze będziesz miał szósteczkę - zaśmiał się - Gwarantuję Ci to ja Michael Walter Rosenthale!
- Masz na drugie Walter? - spojrzałem na niego uważnie
- Taaaaa - uśmiechnął się - Nie mówiłem Ci? Heh to już wiesz! Jestem Michael Walter!
Lekko się uśmiechnąłem, a ten poczochrał mi włosy.
- Nie bój żaby młody! A teraz napij się coli i połóż się spać, daj sobie dzisiaj trochę luzu. Ja też zaraz idę się wykąpać i do spania. Wiesz w końcu jest już... o boże zaraz będzie północ! Nie wierzę, aż tyle się zasiedziałem?! A ty co robiłeś po szkole?
- Poszedłem się przejść po mieście, a potem wróciłem tutaj i się położyłem...
- Ummm w porządku... - puścił oko - To teraz tylko zaśnij i wszyscy będą szczęśliwi, dobra idę się umyć! Słodkich snów braciszku.
Jednym ruchem wstał z łóżka, pochwycił piżamę i wszedł do łazienki. Zasnąc... taaa łatwo powiedzieć. Dlaczego zawsze, gdy coś się dzieje, to każdy wysyła mnie spać? Tak jakby to sen miał być lekarstwem na wszystko... A co w momencie, gdy po głowie chodzą czarne myśli, które skutecznie uniemożliwiają zaśnięcie? Ale czym się tu przejmować... Zrobimy tradycyjne zagrania.
W momencie, gdy usłyszałem, że Misiek skończył brać prysznic, odwróciłem się twarzą do ściany i po prostu udałem, że śpię. Od tak po prostu, najlepsze rozwiązanie. Gdy tylko drzwi się otworzyły usłyszałem ciche - Czesiek śpisz? - oczywiście przemilczałem to. Misiek prawdopodobnie przekonany, że padłem zgasił światło i wgramolił się do łóżka. Już po chwili dało się słyszeć jego tradycyjny senny oddech. Przewróciłem się z powrotem na plecy i leżałem wpatrzony w sufit. Lampy i drzewa za oknem sprawiały, że po suficie tańczyły różne fantazyjne cienie. Nie mam pojęcia nawet ile tak leżałem, w tej takiej nicości... Przewróciłem się na brzuch i spojrzałem na telefon, była 2:48. Heh kto by pomyślał... wszedłem na twarzową książkę sprawdzić, któż podobnie jak ja nie śpi tej nocy. Tylko przy dwóch nazwiskach widniała zielona kropka. Otworzyłem okienko z Nathanielem i napisałem
< Hej Nati! :D Dlaczegoż to nie śpi mój ulubiony okularnik?
> Czes... zgadnij, co mogę robić o trzeciej rano?
< Wyrywasz jakąś panienkę w barze? ^V^
> ...
> Czy ja jestem Tobą?
< No nie... :P
> Uczę się do egzaminu.
< Ojej! T^T współczuję! Aż taki ciężki, że musisz siedzieć po nocach?
> Po prostu chcę się dobrze nauczyć i zdać go na najwyższą ocenę.
< Och... oki :D W takim razie życzę powodzenia i nie przeszkadzam! *tula z całych sił* Trzymam kciuki!
> Thx, słodkich snów... dziubasku :*
< ...
> :D
Wyłączyłem Natha i spojrzałem na drugą zieloną kropkę. Nora... Hmm ciekawe co robi o tej godzinie... ale czy w ogóle odpisze mi? W końcu znamy się... eeee... od dzisiaj. Umm tak na pewno odpisze - zaśmiałem się pod nosem. W końcu cały czas siedzi z tym telefonem, to na pewno też i śpi. Otworzyłem okienko i napisałem.
< Dzień dobry wieczór! :D A czemuż to panienka nie śpi?
Nie zdążyłem nawet mrugnąć, a już miałem odpowiedź.
> Kto pisze?
< Czeslav Nesladek, takie małe rude z twojej klasy... Łap fotę! :D
> Spk już kojarzę.
< To co tam słychać? :D Czemu nie śpisz? ^V^
Nora?
- JA? No co ty! - Wyprostowałem się i zacząłem machać rękoma, aby zaprzeczyć
- Jak nie jak tak - Misiek wystawił język - Aj Sakra!
- Dobrze, wiesz, że to nie prawda pfff - mruknąłem
- Sakra prawda prawda! - wyszczerzył się jeszcze bardziej
- Uch jak ci zaraz sakrnę tutaj curaku jeden niemiecki niewychowany! - ruszyłem do przodu, gdy nagle szarpnęło mną do tyłu, tak mocno, że się zachwiałem. Ktoś trzymał mnie za połacie koszulki. Mina Michaela momentalnie zrzedła. Przełknąłem ślinę i nawet nie odważyłem sie spojrzeć w górę. W sumie nie potrzebowałem tego, aby dowiedzieć się któż to był.
- Dlaczego mnie to nie dziwi - do mych uszu dotarł spokojny, niski i chłodny głos naszego wicedyrektora Pana Eleva - Że zawsze, gdy dochodzi do jakiś burd to spotykam waszą dwójkę. Zwłaszcza Ciebie Nesladek.
Żelazny uścisk puścił moją koszulkę i mogłem się wyprostować. Szybko odskoczyłem i stanąłem na wprost vicedyrektora. Nauczyciel stał ze srogą miną i mierzył wzrokiem zarówno mnie jak i miśka.
- Nie macie nic do nauki? - zwrócił się do ludzi na korytarzu, którzy przystanęli, aby przyjrzeć się całemu zdarzeniu - Już, rozejść się!
Momentalnie prawie cały korytarz opustoszał. Nauczyciel ponownie przeniósł na nas swoje lodowato chłodne spojrzenie. Pokiwał głową i mruknął.
- Nieraz zastanawiam się jakim cudem osobniki takie jak wy dostały się do naszej szanowanej akademii - zawistne spojrzenie przeszyło nas na wskroć - Pamiętajcie, że pieniążki rodziców nie będą z wami do końca życia.
- Tak się składa - zza pleców dobiegł mnie głos naszej wychowawczyni Pani Sparks - Że ta dwójka jest tutaj dzięki stypendium drogi Christopherze. Po za tym pragnę przypomnieć Ci, że takie przemowy mógłbyś sobie darować, zwłaszcza w kierunku uczniów.
- Carolino z łaski swej nie wtrącaj się, gdy umoralniam uczniów - mruknął poprawiając szybkim ruchem okulary - A tych twoich trzeba umoralniać nadzwyczaj często. Czyżbyś miała z nimi jakieś problemy wychowawcze?
- Absolutnie - głos nauczycielki był spokojny. Po sekundzie poczułem jak położyła i zacisnęła dłoń na moim ramieniu - Pozwól, że ja już się nimi zajmę.
Pan Elev uśmiechnął się przekornie i skinął głową - Powodzenia i pamiętaj, że nie zawsze można być dobrą ciotką.
Dłoń na moim ramieniu zacisnęła się jeszcze bardziej. Rękę przeszył krótki ból. Spojrzałem niepewnie na Michaela, ten jednak patrzył w podłogę. Ach ile bym dał, żeby nasze spojrzenia teraz się skrzyżowały. Niby nic, ale zawsze jakieś poczucie, że nie jest się w tym wszystkim samym. Nagle Pani Sparks zwolniła żelazny uchwyt i lekko pchnęła mnie do przodu.
- Ani słowa chłopcy - mruknęła zdecydowanie poważniejszym tonem - Idziemy do mojej klasy.
Ugh... Przełknąłem ślinę i powoli ruszyłem przed siebie. Nogi miałem jak ze stali... nie. Nogi miałem jak z waty, tylko buty były ze stali? Ołowiu? Jezu matrymonialny, jak ciężko nieraz wyrazić to co się dzieje z moim ciałem... Znowu ukradkiem spojrzałem na Miśka. Ten dalej bacznie przyglądał się podłodze... tak jakby widział na niej najciekawszy w życiu film. Tak chciałem, żeby na mnie spojrzał... pragnąłem tego. Bracie z innej matki i innego ojca - spójrz na mnie!!! W tym momencie stanęliśmy przed salą. Pani Sparks szybkim ruchem przekluczyła drzwi i wpuściła nas do środka. Ręką wskazała na krzesła przed biurkiem. Bez słowa usiedliśmy przy nich... nie miałem odwagi ... zrobić NIC! Każdy kto zna Panią Sparks, wie, że to najbardziej wyluzowana i uśmiechnięta nauczycielka w szkole. Potrafi się pośmiać, zażartować, jest bardzo ludzka i przyjacielska... ale ugh chyba właśnie ponownie uruchomiliśmy jej złą stronę. Taką widziałem tylko raz w życiu, wtedy po tej słynnej imprezie. Nagle podskoczyłem w miejscu. Wzdrygnąłem się na dźwięk uderzenia sterty papierów o blat. Nauczycielka spojrzała na mnie z ukosa. Sakra... muszę przestać przestraszać się takich rzeczy.
- Michaelu Walterze Rosenthal - odezwała się tak, że aż przeszły mnie ciarki - Czeslvie Nesladku. Możecie mi powiedzieć, co wy wyrabiacie?!
Podniosłem głowę i spojrzałem prosto w oczy nauczycielki. Był w nich smutek i żal. Na ich widok aż zabolało mnie serduszko i poczułem wielką gulę w gardle. Ach te momenty, gdy nie jestem w stanie nic z siebie wykrztusić.
- Jeszcze chwilę temu, było was słychać na drugim końcu szkoły - powiedziała prostując się - A teraz nie potraficie wykrztusić z siebie, ani słowa? Chłopcy, po co ja za każdym razem nadstawiam swojej reputacji? Po co za każdym razem chodzę po nauczycielach i przepraszam za was? Po co ja się tak staram, skoto wy robicie takie coś? O co tym razem poszło? Znowu Ci zabrał książkę, zeszyt, czy inne cudo? - spojrzała na mnie i zaraz przeniosła wzrok na Michaela - Czy może tym razem spojrzał jakoś krzywo, albo powiedział coś nie tak? Chłopcy ile wy macie lat?! Zgodnie z prawem jesteście pełnoletnimi osobnikami! DOROSŁYMI LUDŹMI, a zachowujecie się jak dzieciarnia. Gorzej niż w podstawówce. Nie po to przyszłam uczyć w szkole średniej, żeby zajmować się takimi problemami. Czy wy w ogóle widzicie jak się zachowujecie? Nie było chyba dnia, żeby ktoś nie przyszedł się na was poskarżyć. A odkąd zamieszkaliście razem, to dosłownie po prawie każdej lekcji mam na was skargi. Jak nie na jednego, to na drugiego. Wyobraźcie sobie, że czekam z niecierpliwością na ten moment, gdy po zaparzeniu kawy i chwili relaksu wpada do mnie, ktoś z grona nauczycielskiego i i zaczyna monolog - Nesladek znowu gadał na lekcji, Rosenthale wygłupiał się i zbił probówkę. Myślicie, że ja nie mam ciekawszy rzeczy do roboty? I tak dobrze, że niektórzy tylko przychodzą i mówią. Wiecie co to jest? - wskazała głową na stertę teczek - To wszystkie skargi i uwagi dotyczące waszej klasy. Całej klasy. Ale - złapała za jedną z grubszych teczek i rzuciła na środek stołu - ta dotyczy tylko waszej dwójki. Widzicie do czego doprowadziliście? Macie własną kartotekę. Znają was nawet nauczyciele, którzy was nie uczą. I to nie jest powód do dumy Nesladek - spojrzała na mnie karcąco - Powinniście być załamani tak jak ja jestem. Bo co ja niby mogę zrobić, gdy tylko, o którymś z was wspomnę to od razu słyszę teksty ,,To Ci co ciągle rozrabiają?'', albo gdy wspominam o drugiej B ,,To ta klasa, gdzie jest tych dwóch niewyżytych?''. I jak ja mam cokolwiek załatwić? Ja boję się już cokolwiek załatwiać, gdy na każdym kroku słyszę takie teksty. Myślicie, że to jest przyjemne? Co chwilę słyszę fantastyczne porady, co mogę z wami zrobić. Myślicie, że łatwo jest być jednym z najmłodszych nauczycieli i w dodatku mającym wychowawstwo? Nikt we mnie nie wierzył. Nikt. Co rusz słyszałam teksty, że nie dam rady, że nie nadaję się do tego, że jestem za młoda. Za mną stanęła tylko Pani Clover, która na szczęście wysoko stoi w oczach dyrektorki. I tylko dzięki niej jestem, gdzie jestem. A i wy powinniście być jej wdzięczni. Zwłaszcza ty Nesladek! Nawet nie wiesz ile razy broniła Cię, gdy mnie akurat nie było. Jesteś jednym z jej ulubionych uczniów i nie zmarnuj tego. A ty Rosenthale opamiętaj się w końcu. Prędzej się tak nie zachowywałeś. Myślę, podobnie jak większość, że oboje na siebie źle wpływacie. Były już pomysły, żeby was rozdzielić i nie mówię tutaj tylko o pokojach, ale też o klasach. Jedyne co sprawiło, że nadal jesteście razem to zachwyt dyrektorki, że mimo wszystko tak dobrze się dogadujecie. Chce, żeby w każdej z klas była taka integracja jak w naszej drugiej B... ale chłopcy błagam was ogarnijcie się. Nie możecie urządzać kłótni na cały korytarz, ba na całą szkołę. Widzą to inni... a zwłaszcza inni nauczyciele. Apropos jeszcze, o czym wy myślicie? Co chcecie robić w przyszłości?
Pani Sparks wbiła wzrok najpierw w Miśka, ten niemrawo uśmiechnął się i wymamrotał - Chciałbym pójść na studia... - Od razu przeniosła wzrok na mnie - A ty Nesladek? Co chciałbyś robić za te kilka lat jak skończysz akademię?
Przełknąłem ślinę i probowałem z siebie wykrztusić cokolwiek. Jednak wielka gula siedziała na swoim miejscu skutecznie uniemożliwiając wydobycie jakiegokolwiek dźwięku. Poczułem jak moje oczy nachodzą łzami. Spuściłem głowę i wbiłem wzrok w kolana. Sakra... dlaczego znowu czuję się tak źle z tym wszystkim...
- Cokolwiek zamierzasz robić - odezwała się nauczycielka - Najpierw musisz zacząć myśleć o teraźniejszości. Co ty chcesz zrobić mając zagrożenie z... aż zerknę na listę - zaczęł szukać jakiejś kartki - O jest. W takim razie powiedz mi co ty zamierzasz zrobić z zagrożeniami z chemii, angielskiego, francuskiego i hiszpańskiego? Nesladek jesteś w klasie lingwistycznej, a masz problem z językami. Czy ty dobrze przemyślałeś wybór klasy? Zastanowiłeś się nad tym? Wiem, ze jesteś nie głupi, twoje poprzednie oceny i wyniki z egzaminów oraz konkursów na to nie wskazują, ale to co robisz teraz przechodzi wszelkie pojęcia. Wiesz dlaczego z resztą grona pedagogicznego zgodziliśmy się, abyście zamieszkali razem? Większość była święcie przekonana, że Michael wpłynie na Ciebie, zaczniesz się uczyć i poprawisz oceny. A tymczasem jest jeszcze gorzej. Ja już załamuję ręce i nie wiem, co mam zrobić z waszą dwójką, bo jak na razie mamy odwrotny efekt i nawet ty Rosenthale pogorszyłeś oceny. Daję wam pierwsze i ostatnie ostrzeżenie tego typu, jeśli nie poprawicie drastycznie swojego zachowania i ocen, będziemy musieli dość agresywnie zareagować. I nie skończy się tylko na obniżonej ocenie z zachowania. Rozumiemy się?
Bez słowa oboje pokiwaliśmy głową. Ja dodatkowo otarłem łzy powierzchnią dłoni.
- Co mieliście teraz za lekcję? - zwróciła się bardziej do Michaela niż do mnie
- Francuski - powiedział Misiek
- Dobrze, powiem Panu Odell, że byliście u mnie - rzekła - Teraz będzie długa przerwa. Ogarnąć się i zmykać na lekcje!
Powoli podniosłem się z ławki. Chciałem złapać i zarzucić na ramię plecak, ale zdałem sobie sprawę, że go nie ma. No tak... został na korytarzu. Machnąłem więc ręką w powietrzu i zmierzyłem w kierunku drzwi.
- Czeslav ty jeszcze na chwilę zostań - zwróciła się do mnie.
- Widzimy się później - mruknął misiek mijając mnie przy drzwiach
Z całego serca chciałem jak najszybciej opuścić tę klasę, a przede wszystkim zejść z pola widzenia wychowawczyni...
- Siadaj - powiedziała już trochę spokojniejszym i łagodniejszym głosem - I tak czekała nas rozmowa na temat twoich zagrożeń, zdajesz sobie z tego sprawę? Gdybyś był w klasie A albo C to jeszcze jakoś by to przeszło, ale mając zagrożenia z języków, będąc w klasie lingwistycznej, to jednak jest coś na rzeczy prawda? - spojrzała na mnie uważnie, znowu przełknąłem ślinę i wbiłem wzrok w kolana - Rozmawiałam z Panią Clover, która wyszła z propozycją, czy nie przenieść cię na profil ogólny. Masz tam o połowę mniej tych przedmiotów i są na poziomie podstawowym. Też zastanawiałam się nad tym. Nie ukrywajmy Czeslav nie jesteś poliglotą, nie łapiesz języków w lot, jak niektórzy z twojej klasy. Mam cztery zagrożenia, czy ty dasz radę z nich wyjść? Zacząłeś się uczyć? Brać jakieś korepetycje? Uczyć się z kimś? To naprawdę nie są przelewki, wiesz jak jest u nas w szkole. Nie ma powtarzania klas... Nie płacz chłopie - powiedziała, gdy otarłem dłonią łzy - Płacz tutaj w niczym nie pomoże. Rozmawiałeś z kimś na ten temat? W sensie o korepetycjach lub wspólnej nauce? Bo mam złe przeczucia, że sam nie dasz sobie z tym rady. Pomyśl o tym dobrze? Radzę Ci to z czystego serca. A i jeszcze jedno. Do sekretariatu dzwonili z informacją, że Twoja ciotka miała zawał i leży w szpitalu. Wiem, że przekazuję Ci to w dość nietypowych okolicznościach, ale gdybyś chciał tydzień wolnego, aby pojechać do rodziny i się z nią zobaczyć... - szybko i energicznie zaprzeczyłem ruchem głowy - Gdyby jednak, to nie będzie z tym problemu. Wystarczy, ze podejdziesz do mnie, a resztę już załatwimy. Nie załamuj się teraz, uśmiechnij się, głowa do góry i let's go!
Uśmiechnąłem się niemrawo i wyszedłem z klasy. Ugh czułem się totalnie wypruty z siebie. Spojrzałem na zegarek. Miałem dwie minuty do dzwonka na przerwę. Szybko zszedłem korytarzem na dół, chciałem zabrać swój plecak, ale nie było go tam... Świetnie pewnie misiek go zabrał. Kopnąłem nogą w ścianę. Przez stopę przeszedł przeszywający ból. Podskakując na jednej nodze, oparłem się o ścianę i osunąłem na dół. Zacząłem masować stopę przez but, przeklinając pod nosem siebie za ten idiotyzm. Nagle rozbrzmiał dzwonek na przerwę, z klas na korytarz zaczął wypływać tłum uczniów. Szybko się podniosłem i idąc z falą udałem się w kierunku sali, gdzie mieliśmy mieć ostatnią lekcję... angielski. Nie no świetnie, tego mi było trzeba! ANGIELSKIEGO! Zbliżając się do sali ujrzałem Miśka stojącego z podręcznikiem w dłoniach i moim plecakiem u stóp. Gdy mnie ujrzał uśmiechnął się od ucha do ucha i zmrużył oczy.
- Mam nadzieję, że Cię tam nie wykończyła - powiedział
- yhym - mruknąłem schylając się i biorąc plecak - Idę do pokoju, w razie czego powiedz, że się źle czułem... co nie mija się z prawdą.
Mina miśka lekko zrzedła, przechylił głowę na bok i zapytał głosem pełnym troski - W porządku Czesiek?
- Jak nigdy - mruknąłem - Po prostu muszę odpocząć.
Odwróciłem się na pięcie i odszedłem.
~~~~~~~~~~~
Leżałem na łóżku rozłożony na plecach. Od ponad czterech godzin gapiłem się na sufit, myślałem nad sensem życia i słuchałem muzyki. Idealny obraz przybitego Czeslava... Nagle usłyszałem jak ktoś łapie za klamkę. Po chwili drzwi się uchyliły i do środka wszedł Misiek.
- Witam braciszak - uśmiechnął się w progu - Humorek już lepszy?
- Pozostawię to bez komentarza - mruknąłem obracając się na bok
- Och - zacmokał - nie może tak być, żeby mój kochany malutki braciszek się smucił.
Poczułem jak siada na krawędzi łóżka, a następnie kładzie się wciskając mnie bardziej w ścianę.
- Widzisz młody, cokolwiek by nie było zawsze będzie nasze brolove! Nikt nas nigdy nie rozdzieli! Po za tym nie przejmuj się słowami Caroline, już ja tu z Tobą przysiądę i się pouczymy! Jeszcze będziesz miał szósteczkę - zaśmiał się - Gwarantuję Ci to ja Michael Walter Rosenthale!
- Masz na drugie Walter? - spojrzałem na niego uważnie
- Taaaaa - uśmiechnął się - Nie mówiłem Ci? Heh to już wiesz! Jestem Michael Walter!
Lekko się uśmiechnąłem, a ten poczochrał mi włosy.
- Nie bój żaby młody! A teraz napij się coli i połóż się spać, daj sobie dzisiaj trochę luzu. Ja też zaraz idę się wykąpać i do spania. Wiesz w końcu jest już... o boże zaraz będzie północ! Nie wierzę, aż tyle się zasiedziałem?! A ty co robiłeś po szkole?
- Poszedłem się przejść po mieście, a potem wróciłem tutaj i się położyłem...
- Ummm w porządku... - puścił oko - To teraz tylko zaśnij i wszyscy będą szczęśliwi, dobra idę się umyć! Słodkich snów braciszku.
Jednym ruchem wstał z łóżka, pochwycił piżamę i wszedł do łazienki. Zasnąc... taaa łatwo powiedzieć. Dlaczego zawsze, gdy coś się dzieje, to każdy wysyła mnie spać? Tak jakby to sen miał być lekarstwem na wszystko... A co w momencie, gdy po głowie chodzą czarne myśli, które skutecznie uniemożliwiają zaśnięcie? Ale czym się tu przejmować... Zrobimy tradycyjne zagrania.
W momencie, gdy usłyszałem, że Misiek skończył brać prysznic, odwróciłem się twarzą do ściany i po prostu udałem, że śpię. Od tak po prostu, najlepsze rozwiązanie. Gdy tylko drzwi się otworzyły usłyszałem ciche - Czesiek śpisz? - oczywiście przemilczałem to. Misiek prawdopodobnie przekonany, że padłem zgasił światło i wgramolił się do łóżka. Już po chwili dało się słyszeć jego tradycyjny senny oddech. Przewróciłem się z powrotem na plecy i leżałem wpatrzony w sufit. Lampy i drzewa za oknem sprawiały, że po suficie tańczyły różne fantazyjne cienie. Nie mam pojęcia nawet ile tak leżałem, w tej takiej nicości... Przewróciłem się na brzuch i spojrzałem na telefon, była 2:48. Heh kto by pomyślał... wszedłem na twarzową książkę sprawdzić, któż podobnie jak ja nie śpi tej nocy. Tylko przy dwóch nazwiskach widniała zielona kropka. Otworzyłem okienko z Nathanielem i napisałem
< Hej Nati! :D Dlaczegoż to nie śpi mój ulubiony okularnik?
> Czes... zgadnij, co mogę robić o trzeciej rano?
< Wyrywasz jakąś panienkę w barze? ^V^
> ...
> Czy ja jestem Tobą?
< No nie... :P
> Uczę się do egzaminu.
< Ojej! T^T współczuję! Aż taki ciężki, że musisz siedzieć po nocach?
> Po prostu chcę się dobrze nauczyć i zdać go na najwyższą ocenę.
< Och... oki :D W takim razie życzę powodzenia i nie przeszkadzam! *tula z całych sił* Trzymam kciuki!
> Thx, słodkich snów... dziubasku :*
< ...
> :D
Wyłączyłem Natha i spojrzałem na drugą zieloną kropkę. Nora... Hmm ciekawe co robi o tej godzinie... ale czy w ogóle odpisze mi? W końcu znamy się... eeee... od dzisiaj. Umm tak na pewno odpisze - zaśmiałem się pod nosem. W końcu cały czas siedzi z tym telefonem, to na pewno też i śpi. Otworzyłem okienko i napisałem.
< Dzień dobry wieczór! :D A czemuż to panienka nie śpi?
Nie zdążyłem nawet mrugnąć, a już miałem odpowiedź.
> Kto pisze?
< Czeslav Nesladek, takie małe rude z twojej klasy... Łap fotę! :D
> Spk już kojarzę.
< To co tam słychać? :D Czemu nie śpisz? ^V^
Nora?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz