,,Jeszcze tylko pięć schodów... cztery... trzy... dwa... jeden...'' z wielką ulgą zrobiłem ostatni krok i wyprostowałem się. Uda dawały się we znaki, ale byłem szczęśliwy, że udało mi się dotrzeć bezpiecznie na samą górę. Już widzę jak Oph miałaby pokonać całą drogę. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Żyjesz? - zapytała
Zabrakło mi tchu, aby się odezwać, więc tylko energicznie pokiwałem głową. Cóż czekało nas jeszcze wejście do hali i zejście po... schodach. Ugh. Wbiłem wzrok w klamkę i już miałem otworzyć ją stopą, gdy dziewczyna odezwała się.
- Chyba możesz mnie już odstawić na ziemię, nie? Dam radę przekuśtykać resztę drogi - spojrzała na mnie uważnie
Odwzajemniłem spojrzenie. Nie ma szans, żeby sama gdzieś poszła. Skoro i tak już nie ma mnie na tej lekcji, to doprowadzę sprawę do końca. W sumie... należy mi się chwila odpoczynku. Powoli i delikatnie postawiłem ją na ziemi. Dziewczyna wyprostowała się i otrzepała bluzkę. Oparłem dłonie na udach i pochyliłem się do przodu, aby dać trochę odpocząć plecom. Och ile bym dał w tym momencie, aby być wyższym o jakieś dwadzieścia, może trzydzieści centymetrów i mieć więcej siły... Wyprostowałem się i już miałem ponownie wziąć Oph na ręce, gdy drzwi od hali się otworzyły. Wyjrzała z nich dobrze znana mi osóbka.
- Gdzieś ty była? - powiedziała z wyrzutem Tai patrząc na Oph
- Tu i tam, ciesz się, że mi nie towarzyszyłaś. Nie spodobałoby ci się - odparła
- Auć - złapałem się teatralnie za koszulę na wysokości serca - Słyszałyście to? To był dźwięk pękającego serca.
Tai uniosła jedną brew i przeniosła wzrok ze mnie z powrotem na Oph.
- Gdzie ty się z nim szlajałaś? - powiedziała
- Moja droga - rzekła Oph - uwierz, że to nie ma teraz najmniejszego znaczenia.
- Owszem ma - dziewczyna stanęła w kontrapoście - Wiesz, co tu robię? Xavier do mnie zadzwonił, że nie pojawiłaś się na lekcji i wszyscy się o Ciebie martwią, a ja zostałam oddelegowana do odnalezienia Ciebie. I uważasz, że to gdzie byłaś nie ma znaczenie?
- Emm przepraszam, że sie wtrącę - powiedziałem, a dziewczyny jak jeden mąż wbiły we mnie wzrok - Ale dlaczego tak wszyscy panikują, że znikniesz z jednej lekcji? W końcu... to nic wielkiego, prawda?
- Jak już Ci mówiłam, nie Twój interes - mruknęła Oph krzyżując ręce na piersiach - Po prostu muszę być i tyle.
- Umm... okej - pokiwałem głową - To emm... ja... ja już pójdę - uśmiechnąłem się od ucha do ucha - Do zobaczenia później!
Odwróciłem się na pięcie i zacząłem schodzić po schodach, gdy dobiegł do mnie głos Oph.
- Czeslav dziękuję za pomoc.
- Och nie ma za co - uśmiechnąłem się zwracając w jej stronę - Jakby nie patrzeć to trochę moja wina... No nic... WŁAŚNIE! Co zamierzasz zrobić z nogą? Dasz radę zejść po schodach?
- Nogą? - zdziwiła się Tai
- Długoby opowiadać - machnęła ręką dziewczyna
- Pomogę Ci - powiedziałem ponownie wchodząc do góry - Idziesz na halę, czy jednak zdecydujesz się na wizytę u pielęgniarku.
- Ech - westchnęła - Hala. Muszę się zameldować. Po za tym to nic wielkiego, już nawet aż tak nie boli.
- Nawet nie wiecie - wtrąciła się Tai - Jak bardzo ciekawi mnie, co wy razem robiliście... A znając Czeslava to musiało być... dosyć ekscentrycznie.
- Wypraszam sobie - prychnąłem - Ja jak zawsze byłem grzeczny.
- I o tym ,,jak zawsze'' mówię - uśmiechnęła się - Czesiek nie obraź się, ale ty po prostu przyciągasz różne dziwne rzeczy.
- Nie powiedziałaś mi nic, czego nie wiem - uśmiechnąłem się i podszedłem do Oph - Czy pozwoli Pani?
- Na co? - spojrzała na mnie z ukosa
- Wiesz - uśmiechnąłem się - Mimo Twoich zapewnień, jestem w stu procentach pewien, że jednak sama nie dasz rady tam dotrzeć, więc pozostaje mi ponownie pochwycić Cię w ramiona i zanieść.
- Nawet o tym nie myśl! - dziewczyna wyciągnęła dłonie przed siebie i zrobiła krok w tył. Chyba ją zabolało, bo syknęła i lekko się zachwiała. Jednocześnie z Tai złapaliśmy ją za ramię i plecak.
- W takim razie muszę zrobić to siłą - powiedziałem i szybko podniosłem Oph.
- Ech nie wygram z Tobą? - mruknęła
- Nie ma szans - uśmiechnąłem się - Tai możesz wziąć jej plecak? Niestety mam zajęte ręce.
- Oczywiście - skinęła
- Czy kiedyś mi powiesz, o co chodzi z tym wszystkim? - spojrzałem na nią - Najbardziej interesuje mnie, dlaczego opuszczenie jednej lekcji to taka tragedia.
<Oph?>
- Żyjesz? - zapytała
Zabrakło mi tchu, aby się odezwać, więc tylko energicznie pokiwałem głową. Cóż czekało nas jeszcze wejście do hali i zejście po... schodach. Ugh. Wbiłem wzrok w klamkę i już miałem otworzyć ją stopą, gdy dziewczyna odezwała się.
- Chyba możesz mnie już odstawić na ziemię, nie? Dam radę przekuśtykać resztę drogi - spojrzała na mnie uważnie
Odwzajemniłem spojrzenie. Nie ma szans, żeby sama gdzieś poszła. Skoro i tak już nie ma mnie na tej lekcji, to doprowadzę sprawę do końca. W sumie... należy mi się chwila odpoczynku. Powoli i delikatnie postawiłem ją na ziemi. Dziewczyna wyprostowała się i otrzepała bluzkę. Oparłem dłonie na udach i pochyliłem się do przodu, aby dać trochę odpocząć plecom. Och ile bym dał w tym momencie, aby być wyższym o jakieś dwadzieścia, może trzydzieści centymetrów i mieć więcej siły... Wyprostowałem się i już miałem ponownie wziąć Oph na ręce, gdy drzwi od hali się otworzyły. Wyjrzała z nich dobrze znana mi osóbka.
- Gdzieś ty była? - powiedziała z wyrzutem Tai patrząc na Oph
- Tu i tam, ciesz się, że mi nie towarzyszyłaś. Nie spodobałoby ci się - odparła
- Auć - złapałem się teatralnie za koszulę na wysokości serca - Słyszałyście to? To był dźwięk pękającego serca.
Tai uniosła jedną brew i przeniosła wzrok ze mnie z powrotem na Oph.
- Gdzie ty się z nim szlajałaś? - powiedziała
- Moja droga - rzekła Oph - uwierz, że to nie ma teraz najmniejszego znaczenia.
- Owszem ma - dziewczyna stanęła w kontrapoście - Wiesz, co tu robię? Xavier do mnie zadzwonił, że nie pojawiłaś się na lekcji i wszyscy się o Ciebie martwią, a ja zostałam oddelegowana do odnalezienia Ciebie. I uważasz, że to gdzie byłaś nie ma znaczenie?
- Emm przepraszam, że sie wtrącę - powiedziałem, a dziewczyny jak jeden mąż wbiły we mnie wzrok - Ale dlaczego tak wszyscy panikują, że znikniesz z jednej lekcji? W końcu... to nic wielkiego, prawda?
- Jak już Ci mówiłam, nie Twój interes - mruknęła Oph krzyżując ręce na piersiach - Po prostu muszę być i tyle.
- Umm... okej - pokiwałem głową - To emm... ja... ja już pójdę - uśmiechnąłem się od ucha do ucha - Do zobaczenia później!
Odwróciłem się na pięcie i zacząłem schodzić po schodach, gdy dobiegł do mnie głos Oph.
- Czeslav dziękuję za pomoc.
- Och nie ma za co - uśmiechnąłem się zwracając w jej stronę - Jakby nie patrzeć to trochę moja wina... No nic... WŁAŚNIE! Co zamierzasz zrobić z nogą? Dasz radę zejść po schodach?
- Nogą? - zdziwiła się Tai
- Długoby opowiadać - machnęła ręką dziewczyna
- Pomogę Ci - powiedziałem ponownie wchodząc do góry - Idziesz na halę, czy jednak zdecydujesz się na wizytę u pielęgniarku.
- Ech - westchnęła - Hala. Muszę się zameldować. Po za tym to nic wielkiego, już nawet aż tak nie boli.
- Nawet nie wiecie - wtrąciła się Tai - Jak bardzo ciekawi mnie, co wy razem robiliście... A znając Czeslava to musiało być... dosyć ekscentrycznie.
- Wypraszam sobie - prychnąłem - Ja jak zawsze byłem grzeczny.
- I o tym ,,jak zawsze'' mówię - uśmiechnęła się - Czesiek nie obraź się, ale ty po prostu przyciągasz różne dziwne rzeczy.
- Nie powiedziałaś mi nic, czego nie wiem - uśmiechnąłem się i podszedłem do Oph - Czy pozwoli Pani?
- Na co? - spojrzała na mnie z ukosa
- Wiesz - uśmiechnąłem się - Mimo Twoich zapewnień, jestem w stu procentach pewien, że jednak sama nie dasz rady tam dotrzeć, więc pozostaje mi ponownie pochwycić Cię w ramiona i zanieść.
- Nawet o tym nie myśl! - dziewczyna wyciągnęła dłonie przed siebie i zrobiła krok w tył. Chyba ją zabolało, bo syknęła i lekko się zachwiała. Jednocześnie z Tai złapaliśmy ją za ramię i plecak.
- W takim razie muszę zrobić to siłą - powiedziałem i szybko podniosłem Oph.
- Ech nie wygram z Tobą? - mruknęła
- Nie ma szans - uśmiechnąłem się - Tai możesz wziąć jej plecak? Niestety mam zajęte ręce.
- Oczywiście - skinęła
- Czy kiedyś mi powiesz, o co chodzi z tym wszystkim? - spojrzałem na nią - Najbardziej interesuje mnie, dlaczego opuszczenie jednej lekcji to taka tragedia.
<Oph?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz