środa, 26 lipca 2017

Od Martyny CD Evansa

Złapałam za kucyka, związując go w prowizorycznego koka. Sięgnęłam po czepek i nałożyłam go na głowę, próbując schować pod nim wszystkie niesforne kosmyki, które przez cały dzień zdążyły wyjść ze związanych włosów aż dwiema gumkami. Jedna ich nie trzyma, są za grube i za ciężkie. Założyłam okulary do nurkowania na głowę, chwyciłam za niebieski ręcznik z wyrytymi misiami oraz mniejszym wizerunkiem biegnącego konia, podobnego do tego z bajki „Mustang z Dzikiej Doliny”. Od dziecka go miałam i od dziecka tak nazywałam tego konika gdzieś mniej więcej w rogu. Trzasnęłam szafką, w której leżały moje rzeczy, po czym ruszyłam na halę basenową. Już na starcie zobaczyłam kogoś pływającego na torze. Gdy się przyjrzałam, dostrzegłam niebieskie włosy, a jak ten ktoś się wynurzył, można było ujrzeć jasnozielone punkciki tam, gdzie powinny znajdować się oczy. Evans już przyszedł? Jest weekend, myślałam, że oprócz mnie od razu po śniadaniu, nikogo więcej nie przywieje popływać. A tu proszę, myliłam się. Nie, żebym była zła z tego powodu, czy jak, po prostu… Lubię pływać w samotności. Choć mało mam na to szans. Zostawiłam swoje rzeczy na jednej z ławek. Tym razem zawinęłam również wodę w bidonie w ręcznik, bym jej nie zapomniała. Często po pływaniu suszyło mnie w gardle, a czasem nawet mnie bolało. Dlatego też zawsze noszę w plecaku tabletki… W międzyczasie usłyszałam, jak ktoś za mną raczej wychodzi z wody. Kątem oka dostrzegłam uśmiechniętego Evansa, na co od razu się spięłam, momentalnie się prostując. Odwróciłam się w jego stronę.
- Witamy naszą członkinię już drugiego dnia – przywitał mnie. Dosyć niepewnie skinęłam głową, patrząc gdzieś na bok i łapiąc się prawą dłonią za lewe ramię. Gdy odchyliłam je do tyłu, coś mnie w nim zabolało, a ja mimowolnie zmrużyłam oczy. Znowu? Serio? Ugh, jak ja tego nienawidzę.
- Coś się stało? - usłyszałam pytanie ze strony kapitana. Pokręciłam głową, zniżając głowę i patrząc na niego, podnosząc w górę tylko swój wzrok.
- Czasami się zdarza, że mnie boli. To nic takiego – odpowiedziałam, trochę bardziej ciszej, niż planowałam. Ruszyłam z miejsca, mijając jasnookiego i kierując się w stronę drabinek w basenie. Rozruszam się i przestanie mnie boleć. Ewentualnie nie przestanie i przy najmniejszym ruchu będzie mi doskwierać. Tradycja.

Evans?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt