Wstałem, jak zawsze, o wczesnej porze żeby pobiegać bez żadnej osoby w pobliżu, która mogłaby mi w jakiś sposób przeszkodzić. A to dlatego, że bieganie o świcie było dla mnie nie tylko treningiem wytrzymałościowym, ale też sposobem na wyciszenie przed dniem pełnym nauki lub innego rodzaju stresujących rzeczy. Czasem na swojej drodze mogłem napotkać innego wczesnogodzinnego biegacza lub pojedynczych przechodniów, ale zazwyczaj w godzinach porannych miałem cały park dla siebie.
Jako że dzisiaj była sobota miałem prawo delektować się tym faktem znacznie dłużej i z tego powodu postanowiłem wrócić między drzewa od razu po śniadaniu wraz ze swoim bezlusterkowcem, zdeterminowany by uchwycić na karcie pamięci kilka ładnych ujęć kwiatów i ptaków.
Tak więc uzbrojony w aparat i dwa obiektywy na zmianę w razie gdyby mój cel ulokował się zbyt daleko ode mnie bym mógł go uchwycić z bliska trzydziestką, przemierzałem park wokoło akademii.
W pewnym momencie nad moją głową przeleciał monarch i po krótkiej mojej pogoni za nim wylądował na pniu dębu przede mną. Szybko zrobiłem pierwsze zdjęcie, po kilku krokach kolejne i kolejne, aż stanąłem w odległości pozwalającej mi zrobić zdjęcie z bliska przy wyciągniętych rękach.
I wtedy nagle coś małego uderzyło mnie w plecy, machnąłem ręką żeby zachować równowagę, motyl odleciał, a za mną rozległ się cichy jęk. Z bólem serca i bezdźwięcznym westchnieniem pożegnałem idealne ujęcie i odwróciłem się by dowiedzieć się co takiego mi je odebrało.
Kiedy spojrzałem w dół, zobaczyłem siedzącą na ziemi drobną brązowowłosą dziewczynę. Cóż, raczej niepowinienem być już na nią zły, chociaż mogła patrzeć gdzie idzie.
- Hej, nic sobie nie zrobiłaś? - zapytałem, wyciągając rękę w jej stronę w razie gdyby chciała przyjąć moją pomoc by wstać.
Cynthia? :>
Jako że dzisiaj była sobota miałem prawo delektować się tym faktem znacznie dłużej i z tego powodu postanowiłem wrócić między drzewa od razu po śniadaniu wraz ze swoim bezlusterkowcem, zdeterminowany by uchwycić na karcie pamięci kilka ładnych ujęć kwiatów i ptaków.
Tak więc uzbrojony w aparat i dwa obiektywy na zmianę w razie gdyby mój cel ulokował się zbyt daleko ode mnie bym mógł go uchwycić z bliska trzydziestką, przemierzałem park wokoło akademii.
W pewnym momencie nad moją głową przeleciał monarch i po krótkiej mojej pogoni za nim wylądował na pniu dębu przede mną. Szybko zrobiłem pierwsze zdjęcie, po kilku krokach kolejne i kolejne, aż stanąłem w odległości pozwalającej mi zrobić zdjęcie z bliska przy wyciągniętych rękach.
I wtedy nagle coś małego uderzyło mnie w plecy, machnąłem ręką żeby zachować równowagę, motyl odleciał, a za mną rozległ się cichy jęk. Z bólem serca i bezdźwięcznym westchnieniem pożegnałem idealne ujęcie i odwróciłem się by dowiedzieć się co takiego mi je odebrało.
Kiedy spojrzałem w dół, zobaczyłem siedzącą na ziemi drobną brązowowłosą dziewczynę. Cóż, raczej niepowinienem być już na nią zły, chociaż mogła patrzeć gdzie idzie.
- Hej, nic sobie nie zrobiłaś? - zapytałem, wyciągając rękę w jej stronę w razie gdyby chciała przyjąć moją pomoc by wstać.
Cynthia? :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz