piątek, 28 lipca 2017

Od Sayuri CD Nicolay’a

Nadal przepraszałam chłopaka. Wina drążyła mnie do reszty. Co ja mogłam zrobić? Nic… Byłam bezbronna, a przez to, chłopak został tak mocno poturbowany. Ściągam na siebie same nieszczęście… Co mnie pokusiło, żeby iść nad jezioro wtedy, gdy był tam ten cholerny gang! Nagle, Nico podniósł się z wózka i objął mnie. Delikatnie głaskał mnie po plecach i głowie. Ja za to, zacisnęłam pięści na jego plecach i płakałam w jego tors.
-Nie obwiniaj się. To nie twoja wina Sayuri.-szepnął do mnie.
-Ale gdybym…-nie dokończyłam, bo chłopak przytknął swoje dwa palce do moich warg. Lekko zaskoczona na niego spojrzałam.
-Przestań. To nie była wina żadnego z nas.
Ponownie wtuliłam się w tors chłopaka. Nie mogłam się jednak tym nacieszyć, bo pielęgniarka powiedziała dla chłopaka, że czas odwiedzin dobiegł końca. Spojrzałam na niego z widocznym smutkiem.
-Wybacz Sonia. Do zobaczenia.-powiedział ciemnowłosy i pocałował mnie w czoło, przez co po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
-Kocham cię Nicolay.-szepnęłam z dalszym smutkiem.
-Ja ciebie też.
Kobieta odwiozła Nico z powrotem do jego pokoju. Ja za to znowu się położyłam na łóżku, trzymając dłoń na obolałym brzuchu, obwiniętym bandażami. Lekarz wszedł do Sali, sprawdził moje czynności życiowe i popytał jak się czuję. Odpowiadałam mu, że dobrze, a jedyne co mnie boli to brzuch. Jednak nie spodziewałam się, że nie będzie mnie bolało. Po operacjach zawsze pozostaje jakiś ból. Odwróciłam się z trudem na bok i otuliłam się jak tylko mogę pościelą. Ciężko było mi zasnąć, chociaż podano mi delikatne tabletki nasenne. Nie mogli dać mi mocniejszych. Jednak kiedy już słońce powoli wychodziło zza horyzontu, ja wreszcie zasnęłam.
---
Po tygodniu spędzonym na oddziale, opuściliśmy szpital w jednym kawałku. Miałam na ramieniu torbę, podobnie z resztą jak Nico. Po chwili jednak zabrałam od niego torbę. Miał złamaną rękę i nie mogłam pozwolić, aby targał swoje pakunki. Spojrzał na mnie widocznie zdziwiony.
-Nie musisz. Poradzę sobie.-powiedział.
Pokręciłam głową i pokazałam mu język.
-Baaka~ Nie pozwolę ci tak targać tej torby, skoro masz złamaną rękę.-powiedziałam i złapałam go za zdrową dłoń.
Nico się do mnie uśmiechnął i ruszyliśmy ku Akademikom.
---
Kiedy dotarliśmy na miejsce, robiło się już ciemno. W Akademikach rozdzieliliśmy się, jak tylko oddałam dla Nicolay’a torbę. Z uśmiechem skierowałam się do siebie. Lekko kulałam, bo brzuch nadal dawał mi się we znaki. Kiedy weszłam do pokoju, położyłam torbę niedaleko szafy. Potem się przebrałam w moją trochę przykusą koszulę nocną, na nogi nałożyłam moje kapcie króliczki, a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Po chwili rozejrzałam się po pokoju. Pusto… Bałam się. Szybko usiadłam na łóżko i przytuliłam do siebie mojego dużego, białego króliczka. Lekko drżałam i rozglądałam się z kąta w kąt. Moja warga zaczęła drżeć i wtuliłam się w głowę białego królika. Po chwili zadecydowałam, że idę do Nico. Za bardzo się boję. Do szkolnej torby włożyłam książki potrzebne na jutro i ubrania. Przełożyłam ją przez ramię i pobiegłam do pokoju Nicolay’a.
---
Zapukałam do pokoju mojego chłopaka. Nadal tuliłam do siebie królika, ciągle rozglądając się po korytarzu. Znowu zaczęłam drżeć. Zapukałam drugi raz, tuląc do siebie pluszaka. Nico… Błagam, otwórz jak najszybciej…
<Nicoo? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt