Nadal przepraszałam chłopaka. Wina drążyła mnie do reszty. Co ja mogłam
zrobić? Nic… Byłam bezbronna, a przez to, chłopak został tak mocno
poturbowany. Ściągam na siebie same nieszczęście… Co mnie pokusiło,
żeby iść nad jezioro wtedy, gdy był tam ten cholerny gang! Nagle, Nico
podniósł się z wózka i objął mnie. Delikatnie głaskał mnie po plecach i
głowie. Ja za to, zacisnęłam pięści na jego plecach i płakałam w jego
tors.
-Nie obwiniaj się. To nie twoja wina Sayuri.-szepnął do mnie.
-Ale gdybym…-nie dokończyłam, bo chłopak przytknął swoje dwa palce do moich warg. Lekko zaskoczona na niego spojrzałam.
-Przestań. To nie była wina żadnego z nas.
Ponownie wtuliłam się w tors chłopaka. Nie mogłam się jednak tym
nacieszyć, bo pielęgniarka powiedziała dla chłopaka, że czas odwiedzin
dobiegł końca. Spojrzałam na niego z widocznym smutkiem.
-Wybacz Sonia. Do zobaczenia.-powiedział ciemnowłosy i pocałował mnie w
czoło, przez co po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
-Kocham cię Nicolay.-szepnęłam z dalszym smutkiem.
-Ja ciebie też.
Kobieta odwiozła Nico z powrotem do jego pokoju. Ja za to znowu się
położyłam na łóżku, trzymając dłoń na obolałym brzuchu, obwiniętym
bandażami. Lekarz wszedł do Sali, sprawdził moje czynności życiowe i
popytał jak się czuję. Odpowiadałam mu, że dobrze, a jedyne co mnie boli
to brzuch. Jednak nie spodziewałam się, że nie będzie mnie bolało. Po
operacjach zawsze pozostaje jakiś ból. Odwróciłam się z trudem na bok i
otuliłam się jak tylko mogę pościelą. Ciężko było mi zasnąć, chociaż
podano mi delikatne tabletki nasenne. Nie mogli dać mi mocniejszych.
Jednak kiedy już słońce powoli wychodziło zza horyzontu, ja wreszcie
zasnęłam.
---
Po tygodniu spędzonym na oddziale, opuściliśmy szpital w jednym kawałku.
Miałam na ramieniu torbę, podobnie z resztą jak Nico. Po chwili jednak
zabrałam od niego torbę. Miał złamaną rękę i nie mogłam pozwolić, aby
targał swoje pakunki. Spojrzał na mnie widocznie zdziwiony.
-Nie musisz. Poradzę sobie.-powiedział.
Pokręciłam głową i pokazałam mu język.
-Baaka~ Nie pozwolę ci tak targać tej torby, skoro masz złamaną rękę.-powiedziałam i złapałam go za zdrową dłoń.
Nico się do mnie uśmiechnął i ruszyliśmy ku Akademikom.
---
Kiedy dotarliśmy na miejsce, robiło się już ciemno. W Akademikach
rozdzieliliśmy się, jak tylko oddałam dla Nicolay’a torbę. Z uśmiechem
skierowałam się do siebie. Lekko kulałam, bo brzuch nadal dawał mi się
we znaki. Kiedy weszłam do pokoju, położyłam torbę niedaleko szafy.
Potem się przebrałam w moją trochę przykusą koszulę nocną, na nogi
nałożyłam moje kapcie króliczki, a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Po
chwili rozejrzałam się po pokoju. Pusto… Bałam się. Szybko usiadłam na
łóżko i przytuliłam do siebie mojego dużego, białego króliczka. Lekko
drżałam i rozglądałam się z kąta w kąt. Moja warga zaczęła drżeć i
wtuliłam się w głowę białego królika. Po chwili zadecydowałam, że idę do
Nico. Za bardzo się boję. Do szkolnej torby włożyłam książki potrzebne
na jutro i ubrania. Przełożyłam ją przez ramię i pobiegłam do pokoju
Nicolay’a.
---
Zapukałam do pokoju mojego chłopaka. Nadal tuliłam do siebie królika,
ciągle rozglądając się po korytarzu. Znowu zaczęłam drżeć. Zapukałam
drugi raz, tuląc do siebie pluszaka. Nico… Błagam, otwórz jak
najszybciej…
<Nicoo? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz