Dwadzieścia basenów to mimo wszystko dość dużo - czasu jeśli pokonuje się je spokojnym tempem lub wysiłku jeśli chce się je zrobić w jak najkrótszym czasie. Toteż kiedy wynurzyłem się w końcu z wody miałem raczej nieregularny oddech.
Uwiesiłem się na krawędzi basenu i rzuciłem leniwe spojrzenie w stronę zbierających się do wyjścia chłopaków. No tak, odbębnili już swoje ćwiczenia, więc mogli teraz iść poodrabiać zaległe zadania domowe i tym podobne.
Odmachnąłem Leo, kiedy wraz z Ree odwrócił się do mnie, po czym ponownie się zanurzyłem z zamiarem pokonania kilku ostatnich długości basenów. Znając Kazumę, ten będzie pływał do zamknięcia basenu, a zanim wróciłem pod powierzchnię, Martyna jeszcze siedziała w wodzie. Gdybym nie chciał jeszcze zajrzeć do Xaviera przed dziesiątą, sam zostałbym na basenie do końca, ale teraz musiałem wyjść z wody po trzech dodatkowych powolnych długościach.
Ociekając wodą ruszyłem w stronę szatni. Idąc, wykręciłem wodę z włosów i machnąłem na pożegnanie trenerowi, który siedział w rogu i odwalał pracę ratownika. Kazuma był pochłonięty pływaniem, a Martyny już na basenie nie widziałem, więc musiała wyjść chwilę temu.
Przebranie się w suche ciuchy zajęło mi chwilkę, włosy tylko rozpuściłem z kitka i przeczesałem, ale zostawiłem je mokre (oparte na ręczniku zarzuconym na ramiona żeby nie zamoczyły mi za bardzo bluzy) bo na zewnątrz było już ciepło.
Kiedy byłem już przy szklanych drzwiach prowadzących na zewnątrz, odwróciłem się i zauważyłem że z damskiej szatni wychodzi Martyna, więc zaczekałem aż zrównała się ze mną.
- I jak? Trener nie ma nic przeciwko zawodom? - zapytałem z lekkim uśmiechem, kiedy była wystarczająco bliska.
Martynko? Bosz, jak ja cię przepraszam za te długie braki w odpisach ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz