Narastająca pomiędzy nami cisza z każdą sekundą dokładała cegiełkę do
barykady, przez którą to coraz trudniej było się przebić. Szedłem więc
krok w krok obok Anji, co chwilę otwierając i zamykając usta jak jakaś
ryba, walcząca o każdy haust powietrza poza życiodajnym środowiskiem
wodnym. Czułem się w sumie nie w porządku wobec dziewczyny - nie było
żadnego powodu, aby pomiędzy nami zagościło takie milczenie. Może
niedawne spięcia pomiędzy nią a Czesieim, których pośrednio byłem winny,
sprawiły, że ciężko było mi zagaić rozmowę, ale równocześnie, chciałem
nawiązać z nią nić porozumienia. Równocześnie, obawiałem się, że powiem
coś niewłaściwego i dołożę istną ciężarówkę cegieł do i tak wciąż
rosnącej barykady. Z chwilą jednak ,gdy uznałem, że tak czy siak zaraz
będzie zbyt wielka i chciałem jakoś zagadać, uprzedziła mnie:
- Intensywny dzień, co?- mruknęła, odwracając wzrok w przeciwną stronę.
Ja natomiast skupiłem wzrok na Anji. Rzeczywiście, widać było po niej,
że jest zmęczona, a krople potu szkliły się na jej czole i spływały co
jakiś czas po policzki, niknąc gdzieś we włosach. Musiała być
rzeczywiście wyczerpana, co zresztą nie wprawiło mnie w zdziwienie. Sam
byłem już senny, a przecież nie ćwiczyłem dzisiejszego wieczoru jazdy na
łyżwach.
- Tak- potwierdziłem zatem, posyłając towarzyszce pokrzepiający
uśmiech.- Ale możemy być z siebie dumni, prawda? Szukamy jeszcze domu
dla jednego kociaka, a pewny jestem, że jutro już ktoś da znać, popytam
też ludzi w szkole. Też miej oczy szeroko otwarte!
- Ano, postaram się- kiwnęła głową.
- Właściwie, to chętnie bym wziął jednego- stwierdziłem, opierając się o
ścianę przy drzwiach do pokoju dziewczyny.- Ale moja Immi nie za bardzo
lubi inne koty, zazdrosna bestia.
- Koty czasem tak mają- stwierdziła.- Broni terenu.
- I niewolników- zaśmiałem się.- Tym bardziej, że Ches drugiego kota w pokoju by chyba nie przeżył!
Na chwilę zapadła niezręczna cisza. Zaraz potem oderwałem się od ściany.
- No dobra, bo godzina późna, chyba powoli będę uciekał do siebie.
Odezwę się, gdyby ktoś dzwonił. Ty też daj znać w razie co, zgoda? I
pisz jak z kociakiem koniecznie!
- Obiecuję- potaknęła, po czym otworzyła pokój.- No to... dobranoc.
- Tak- chwilę staliśmy nieruchomo, bez słowa.- Miłych snów, do zobaczenia!
Wolnym krokiem zacząłem oddalać się w stronę swojego pokoju, uprzednio
zerkając przez ramię, czy Anja zamknęła już drzwi. Gdy upewniłem się, że
zdążyła to zrobić, skręciłem w następny korytarz i dwie minuty później
byłem już pod właściwymi drzwiami. Nacisnąłem na klamkę, która ustąpiła
bez problemu - czyli Ches już wrócił i jeszcze nie spał.
- Hej, Młody- przywitałem się, lądując ciężko na łóżku.
- Coś taki zmordowany?- zapytał, rzucając mi puszkę coli. Otworzyłem i wziąłem długi łyk zimnego napoju.
- Koty- mruknąłem, ziewając szeroko.- Obstawiam, że drugiego nie chcesz wziąć.
- Pod żadnym pozorem!- niemal krzyknął, a Immi zamiauczała potakująco.
- Przegłosowany- mruknąłem.- No, w sumie może i macie racje.
Zabrałem piżamę, ręcznik, kilka innych rzeczy i poszedłem szybko pod
prysznic. Kiedy tylko wyszedłem, prawie wskoczyłem na łóżko i
zagrzebałem się w pościeli.
- Dobranoc- mruknąłem.
- Colowych snów!- usłyszałem w odpowiedzi.
- Pełne puszki pod poduchy!
Kotka natomiast po chwili wdrapała się na mnie i ułożyła wygodnie na
plecach, uniemożliwiając wykonanie ruchu. Zaraz i zasnąłem...
***
Następnego dnia, wciąż nieco zaspany i z głową w poduszce, szorowałem
zęby przed wyjściem na lekcje, słuchając, jak Ches marudzi coś, siedząc
nad podręcznikiem, co stanowiło raczej rzadki widok. Poczekałem jeszcze
chwilę, po czym razem wyszliśmy.
Kiedy tylko zabrzmiał dzwonek na przerwę obiadową, ruszyłem pod klasę
Anji, już po chwili odnajdując dziewczynę w tłumie uczniów kierujących
się w stronę stołówki.
- Hej!- pomachałem wesoło.- I jak z kociakiem? Zagadała do mnie ogółem
Niki, koleżanka z klasy, mówiła, że może przygarnąć jednego, obiecałem
dać znać, jak z tobą pogadam.
< Anja? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz