W najlepsze zajadałem się pozostałymi frytkami i mięsem. Tym razem uważałem na wszechobecny sos... niestety wykorzystałem zapas wszystkich czystych koszulek. Ech będę musiał wziąć się za pranie jak wrócę do pokoju. Spojrzałem na siedzącą przede mną dziewczynę. Wyglądała jakby biła się z wewnętrznymi myślami. Postawiłem łokieć na stole i oparłem głowę o rękę. Przekrzywiłem ją na bok i machając frytką przed nosem zwróciłem się do Nory.
- Co Cię trapi kochana? - uśmiechnąłem się
Dziewczyna spojrzała na mnie z ukosa. Westchnęła i lekko pokręciła głową. Jej wzrok wyrażał... eeee... w sumie to nie wiem... był dziwny, taki nieobecny, ale obecny. Pierwszy raz spotkałem się z takim spojrzeniem.
- Pewien idiota postanowił mnie olać - powiedziała po chwili
- Idiota? - przestałem machać frytką i zmarszczyłem brwi - Jaki idiota?
- Przyjaciel z Norwegii - powiedziała i odwróciła wzrok
- Przyjaciel powiadasz... - uśmiechnąłem się pod nosem
No tak... jak nie wiadomo o, co chodzi to chodzi o pieniądze, a jak nie chodzi o pieniądze to o miłość. Rzadko spotykam osoby zakochane, więc ten wzrok to mogło być to. Miłość... na co to komu? Takie uwiązanie i cierpienie. Nigdy nie zrozumiem ludzi. Dziewczyna nagle spuściła głowę i oparła brodę o stół jednocześnie palcami bawiąc się serwetką.
- Ta... - nadęła policzki
- I co ten przyjaciel takiego Ci zrobił? - zapytałem
Zabrzmiało to dosyć emmm obcesyjnie? Jezu ja nie potrawię powiedzieć nawet tego, co mam w głowie... zdecydowanie muszę poszerzyć zakres słownictwa. Jak to mówi Misiek ,,gdybyś mógł to mówiłbyś niczym Pokemon używając tylko jednego słowa - SAKRA''. Uśmiechnąłem się mimowolnie pod nosem.
- Obiecał przyjechać, ale zmienił plany - powiedziała mając wbity wzrok w blat stołu - znaczy - zaśmiała się krótko - Rozumiem, że nie jestem pępkiem świata, że widocznie coś mu wypadło... ale jednak...
Nagle wyprostowała się tak gwałtownie, że aż instynktownie lekko poleciałem do tyłu. Złapałem się ręką za kant stołu i udawałem, że nic się nie stało.
- Ludziom robi się przykro, kiedy nie dostają czego chcą - uśmiechnęła się bardziej do siebie niż do mnie
- Wiesz - wytarłem ręką usta - Tak jesteśmy skonstruowani, że żyjemy po to żeby spełniać nasze zachcianki, gdybyśmy ich nie spełniali to byśmy wymarli... No tak bynajmniej mówią mądre książki - wzruszyłem ramionami - Rozumiem, że jest Ci z tego powodu przykro, ale może to znak, aby spróbować czegoś nowego? W sensie inaczej wykorzystać ten czas? Myślę, że nie pojawiłaś się tutaj na tydzień, więc będzie jeszcze dużo czasu na odwiedziny.
Wziąłem serwetkę i zacząłem wycierać palce. Uwielbiam jedzenie Pani Krysi, ale jak ona nieraz przesadzi z olejem to potem cały dzień dłonie są tłuste. A potem się wszyscy dziwią, czemu mam takie brudne zeszyty!
- Czegoś nowego... - powiedziała nagle Nora, zdecydowanie była w innym świecie
Telefon dziewczyny zabrzęczał i rozświetlił się. Rzuciła na niego wzrokiem, a następnie równie szybko spojrzała w drugą stronę.
- Nie sprawdzisz kto to? - spytałem wyciągając butelkę coli z plecaka
- Doskonale wiem, kto to. Nie chce mi się z nim pisać - burknęła
- Emmm - podrapałem się po głowie - Wybacz, ale nie rozumiem... To jest chyba nie na moją głowę - pokiwałem nią z boku na bok - Idziesz ze mną na lekcje?
Dziewczyna nie odezwała się, ani słowem. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się. Westchnęła skinęła głową i wstała.
- Poczekaj skoczę jeszcze tylko podziękować Pani Krysi! - złapałem za tacę i ruszyłem w stronę kucharek. Gdy dostrzegłem tę jedyną, która sprawia, że mój żołądek na jej widok tańczy dzikie tango radości, od razu wypaliłem - Pani Krysiu, gdybym był starszy to ożeniłbym się z panią! Jak Pani zrobi frytki to nie mają sobie równych! A rybka, palce lizać!
- Och aniołku na zdrowie - uśmiechnęła się - nawet nie wiesz jak się cieszę, że ci samkowało moja chudzinko. Jakbyś był jeszcze głodny to przyjdź później, na pewno coś się dla Ciebie znajdzie.
- Dziękuję Pani Krysiu - uśmiechnąłem się promiennie - Ale teraz będę zmykał! Matematyka wzywa.
Odwróciłem się w stronę wyjścia i zobaczyłem jak Nora wychodzi z sali. Hmmm dziwne, miała poczekać. Od razu ruszyłem do drzwi. Wychodząc z nich zauważyłem jak dziewczyna opiera się o ścianę i grzebie coś w telefonie
- Co tam robisz? - uśmiechnąłem się i chciałem zajrzeć jej przez ramię, ale z prędkością światła schowała, go do kieszeni.
- Nic ciekawego - wcisnęła go głębiej - To, gdzie mamy lekcje?
- W szóstce - powiedziałem - Matematyczka... zrobiłaś zadania?
Dziewczyna spojrzała na mnie znowu dziwnym wzrokiem. Wyrażał coś pomiędzy ,,Dlaczego żyjesz?'', a ,,Jak śmiesz mnie o to pytać?''. Skuliłem się lekko w sobie. Nagle ta wydała z siebie dziwny jęk
- Starałam się jak mogłam, ale nie wiem co z tego wyszło...
- Mmmm - wyprostowałem się - Rozumiem, że ty i matma, jesteście w takim samym zwiazku jak Misiek? O patrz biedaka, jak przepisuje. Nigdy nie mogę go zrozumieć. Mieszkamy razem, a i tak spisuje zawsze na przerwie.
- Jeśli jest tak samo beznadziejny jak ja... - Przerwała nagle - Dlaczego "Misiek"?
- W głównej mierze od imienia... Michael i te sprawy, ale też z charakteru taki misiaczek kochany. Taka tam z nas drużyna M&M - uśmiechnąłem się
Dziewczyna pokiwała głową i spojrzała z ukosa
- M&M?
- Misiek i Młody spółka z.o.o - wyszczerzyłem się - bro love, together forever i te sprawy. On skoczy za mną w ogień i ja tak samo. Tak nas dziwnie połączyło życie, a zaczęło się dosyć śmiesznie - uśmiechnąłem się pod nosem.
- To... cóż... niesamowite... - uśmiechnęła się
- A ten twój Norweg? - zapytałem - Długo się znacie?
<Nora?>
- Co Cię trapi kochana? - uśmiechnąłem się
Dziewczyna spojrzała na mnie z ukosa. Westchnęła i lekko pokręciła głową. Jej wzrok wyrażał... eeee... w sumie to nie wiem... był dziwny, taki nieobecny, ale obecny. Pierwszy raz spotkałem się z takim spojrzeniem.
- Pewien idiota postanowił mnie olać - powiedziała po chwili
- Idiota? - przestałem machać frytką i zmarszczyłem brwi - Jaki idiota?
- Przyjaciel z Norwegii - powiedziała i odwróciła wzrok
- Przyjaciel powiadasz... - uśmiechnąłem się pod nosem
No tak... jak nie wiadomo o, co chodzi to chodzi o pieniądze, a jak nie chodzi o pieniądze to o miłość. Rzadko spotykam osoby zakochane, więc ten wzrok to mogło być to. Miłość... na co to komu? Takie uwiązanie i cierpienie. Nigdy nie zrozumiem ludzi. Dziewczyna nagle spuściła głowę i oparła brodę o stół jednocześnie palcami bawiąc się serwetką.
- Ta... - nadęła policzki
- I co ten przyjaciel takiego Ci zrobił? - zapytałem
Zabrzmiało to dosyć emmm obcesyjnie? Jezu ja nie potrawię powiedzieć nawet tego, co mam w głowie... zdecydowanie muszę poszerzyć zakres słownictwa. Jak to mówi Misiek ,,gdybyś mógł to mówiłbyś niczym Pokemon używając tylko jednego słowa - SAKRA''. Uśmiechnąłem się mimowolnie pod nosem.
- Obiecał przyjechać, ale zmienił plany - powiedziała mając wbity wzrok w blat stołu - znaczy - zaśmiała się krótko - Rozumiem, że nie jestem pępkiem świata, że widocznie coś mu wypadło... ale jednak...
Nagle wyprostowała się tak gwałtownie, że aż instynktownie lekko poleciałem do tyłu. Złapałem się ręką za kant stołu i udawałem, że nic się nie stało.
- Ludziom robi się przykro, kiedy nie dostają czego chcą - uśmiechnęła się bardziej do siebie niż do mnie
- Wiesz - wytarłem ręką usta - Tak jesteśmy skonstruowani, że żyjemy po to żeby spełniać nasze zachcianki, gdybyśmy ich nie spełniali to byśmy wymarli... No tak bynajmniej mówią mądre książki - wzruszyłem ramionami - Rozumiem, że jest Ci z tego powodu przykro, ale może to znak, aby spróbować czegoś nowego? W sensie inaczej wykorzystać ten czas? Myślę, że nie pojawiłaś się tutaj na tydzień, więc będzie jeszcze dużo czasu na odwiedziny.
Wziąłem serwetkę i zacząłem wycierać palce. Uwielbiam jedzenie Pani Krysi, ale jak ona nieraz przesadzi z olejem to potem cały dzień dłonie są tłuste. A potem się wszyscy dziwią, czemu mam takie brudne zeszyty!
- Czegoś nowego... - powiedziała nagle Nora, zdecydowanie była w innym świecie
Telefon dziewczyny zabrzęczał i rozświetlił się. Rzuciła na niego wzrokiem, a następnie równie szybko spojrzała w drugą stronę.
- Nie sprawdzisz kto to? - spytałem wyciągając butelkę coli z plecaka
- Doskonale wiem, kto to. Nie chce mi się z nim pisać - burknęła
- Emmm - podrapałem się po głowie - Wybacz, ale nie rozumiem... To jest chyba nie na moją głowę - pokiwałem nią z boku na bok - Idziesz ze mną na lekcje?
Dziewczyna nie odezwała się, ani słowem. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się. Westchnęła skinęła głową i wstała.
- Poczekaj skoczę jeszcze tylko podziękować Pani Krysi! - złapałem za tacę i ruszyłem w stronę kucharek. Gdy dostrzegłem tę jedyną, która sprawia, że mój żołądek na jej widok tańczy dzikie tango radości, od razu wypaliłem - Pani Krysiu, gdybym był starszy to ożeniłbym się z panią! Jak Pani zrobi frytki to nie mają sobie równych! A rybka, palce lizać!
- Och aniołku na zdrowie - uśmiechnęła się - nawet nie wiesz jak się cieszę, że ci samkowało moja chudzinko. Jakbyś był jeszcze głodny to przyjdź później, na pewno coś się dla Ciebie znajdzie.
- Dziękuję Pani Krysiu - uśmiechnąłem się promiennie - Ale teraz będę zmykał! Matematyka wzywa.
Odwróciłem się w stronę wyjścia i zobaczyłem jak Nora wychodzi z sali. Hmmm dziwne, miała poczekać. Od razu ruszyłem do drzwi. Wychodząc z nich zauważyłem jak dziewczyna opiera się o ścianę i grzebie coś w telefonie
- Co tam robisz? - uśmiechnąłem się i chciałem zajrzeć jej przez ramię, ale z prędkością światła schowała, go do kieszeni.
- Nic ciekawego - wcisnęła go głębiej - To, gdzie mamy lekcje?
- W szóstce - powiedziałem - Matematyczka... zrobiłaś zadania?
Dziewczyna spojrzała na mnie znowu dziwnym wzrokiem. Wyrażał coś pomiędzy ,,Dlaczego żyjesz?'', a ,,Jak śmiesz mnie o to pytać?''. Skuliłem się lekko w sobie. Nagle ta wydała z siebie dziwny jęk
- Starałam się jak mogłam, ale nie wiem co z tego wyszło...
- Mmmm - wyprostowałem się - Rozumiem, że ty i matma, jesteście w takim samym zwiazku jak Misiek? O patrz biedaka, jak przepisuje. Nigdy nie mogę go zrozumieć. Mieszkamy razem, a i tak spisuje zawsze na przerwie.
- Jeśli jest tak samo beznadziejny jak ja... - Przerwała nagle - Dlaczego "Misiek"?
- W głównej mierze od imienia... Michael i te sprawy, ale też z charakteru taki misiaczek kochany. Taka tam z nas drużyna M&M - uśmiechnąłem się
Dziewczyna pokiwała głową i spojrzała z ukosa
- M&M?
- Misiek i Młody spółka z.o.o - wyszczerzyłem się - bro love, together forever i te sprawy. On skoczy za mną w ogień i ja tak samo. Tak nas dziwnie połączyło życie, a zaczęło się dosyć śmiesznie - uśmiechnąłem się pod nosem.
- To... cóż... niesamowite... - uśmiechnęła się
- A ten twój Norweg? - zapytałem - Długo się znacie?
<Nora?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz