niedziela, 2 lipca 2017

Od Leo CD Neara

Obudziłem się w nieznanym mi pokoju. Był wyblakły, koszmarnie wyblakły. Podpierając się na rękach podciągnąłem się do góry, aby być w pozycji siedzącej. Czułem narastający ból w czaszce, więc odruchowo oparłem głowę o ścianę za mną. Wbiłem wzrok w okno. Zasłony pchane przez wiatr wyglądały jakby tańczyły w jego rytmie. Za oknem słońce powoli zanika za horyzontem pozostawiając niebo w kolorze pomarańczy. Obserwowałem ten urzekający widok przez dłuższą chwilę. Z transu wyrwał mnie delikatny jęk niezadowolenia obok mnie. Obróciłem głowę, szukając źródła dźwięku. Przy moim łóżku z głową położoną między rękami leżała postać. Był to Near. Wpatrywałem się w chłopaka, spokojnie śpiącego, rozwodząc się nad tym czemu on jest tutaj, jak ja się tutaj znalazłem. Blondyn podniósł głowę i natychmiastowo spojrzał na mnie. Pierwszym jego pytaniem było czy długo już nie śpię. Następnie chicho wspomniał, że miał panować nad sytuacją.
-Nie szkodzi, powinieneś wrócić do pokoju. Wyglądasz jakbyś był wyczerpany.-Powiedziałem łagodniejszym tonem niż zwykle. Dzieciak w odpowiedzi pokręcił głową przecząco. Przez chwilę patrzy na moją głowę.
-Dobrze się czujesz?-Pyta.
Przytakuję. Chłopak wstaje z podłogi informując mnie, że pójdzie ''zapolować na jedzenie''. Raz jeszcze wracam do obrazu za oknem. Słońce prawie całkowicie schowało się za horyzontem. Działało na mnie kojąco, bardzo kojąco. Słyszę skrzeczenie drzwi, co prawdopodobnie oznacza, iż Near wrócił. Odwróciłem wzrok od okna aby sprawdzić czy miałem rację. Jednakże, obok mnie stała brunetka w białym stroju. Usiadła na krześle.
-Jak się czujesz?-Zapytała słodko.
Odwróciłem wzrok w stronę okna i wymamrotałem zwykłe "dobrze". Dziewczyna zadała jeszcze kilka pytań na które odpowiadałem smętnym "tak" lub "nie". Słońce całkowicie zaszło, a na nocnym niebie było coraz więcej białych kropek. Ułożyłem się wygodnie na łóżku w gabinecie pielęgniarskim. Zamknąłem oczy, udawałem, że śpię ponieważ ktoś dreptał po gabinecie. Byłem pewien, iż pielęgniarka wróciła mnie terroryzować pytaniami. Leżałem bez ruchu, usłyszałem cichy wydech. W jednej chwili ktoś niedbale przykrył mnie kołdrą. Nie odwróciłem się sprawdzić kto to, poprawiłem tylko kołdrę i zapadłem w głęboki sen. Rano przeprowadziłem rozmowę z pielęgniarką i dyrektorką. Nieszczerze przeprosiłem kilka razy i zostałem wysłany do pokoju. Przebrałem się w pierwszą koszulkę z brzegu, była w kotki. Wyglądałem w niej okropnie męsko. Jeansy, trampki i czarno-biała koszulka w kotki. Idealnie. Pod moim prawym okiem widniał ciemno fioletowy okrąg. Kotki mają złagodzić mój wygląd łobuza. Szybkim krokiem wyszedłem z pomieszczenia i w pół biegu zmierzałem do klasy. Usiadłem w swojej ławce. Nie zwracałem uwagi na uczniów spoglądających na mnie jak na wariata który uciekł z psychiatryka. Wróciłem więc do okna. Gdy nauczycielka weszła do klasy uderzając swoimi szpilkami o podłogę zrobiło mi się niedobrze. Spojrzałem w leżącą przed sobą kartkę. Blondynka na środku sali wyglądała dziwnie spokojnie. Mówiła wiele rzeczy, ale ja zwyczajnie jej nie słyszałem. Obserwowałem tylko jak wykonywała gesty, jak rozglądała się po sali. Gdy prawie cała sala odwróciła się i zastygła wzrokiem na mnie, zrozumiałem jaki był temat rozmowy. Nie odwróciłem się, pozwoliłem im oceniać mnie, wyrabiać swoje zdanie. Nauczycielka odwróciła się w stronę tablicy, a większość klasy, tak jak małpki powtórzyły jej ruch. Wszyscy byli teraz skupieni. Nienawidzę ich. Chciałem jak najszybciej stąd wyjść. Pora obiadowa stała się moim zbawieniem. Wybiegłem z klasy jako jeden z pierwszych uczniów. Nie chciałem jeść, nie chciałem pić. Chciałem samotności. Na dziedzińcu nie było prawie nikogo, więc znalezienie miejsca daleko od nich wszystkich było łatwe. Usiadłem na brukowym murku i wpatrywałem się w błękitne niebo. Było bezchmurnie i ciepło. Nienawidzę ciepła.
-Więc, o co Ci teraz chodzi?-Spytał znajomy głos. Opuściłem wzrok. Near stał przede mną skąpany w słonecznym blasku. Jego blond włosy w blasku słońca przybrały dziwny, złoty kolor.
-Nienawidzę ich.-Powiedziałem szczerze. Chłopak przytaknął tylko głową. Nagle odczułem samotność, nigdy nie miałem żadnego przyjaciela, poza siostrą. Ściskało mnie od tego serce. W jednej chwili uniosłem się z murku i w tym momencie stałem przed dzieciakiem. Instynktownie się odsunął.
-Near, zostańmy przyjaciółmi.-Wyciągnąłem rękę w stronę chłopaka. Rzadko nawiązuje kontakt wzrokowy, lecz teraz patrzę prosto w szkarłatne oczy Neara, szukając w nich jakiejś reakcji.

(Near??)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt