Gdy jej wargi spotkały się z moimi, poczułem delikatny, przyjemny
dreszcz. Dziewczyna wtuliła się w moją klatkę piersiową, a ja
odwzajemniłem uścisk. Cieszyłem się, że jest przy mnie. Zjawiła się
osoba której uśmiech widzę w pełni księżyca. Osoba, która potrafi
wywołać na mojej twarzy uśmiech znikąd.
Ucałowałem ją w czule w czoło. Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnęliśmy.
~ ~ ~
Wokół mnie roztaczał się szary ogród pełen czerwonych róż. Z o dziwo
fioletowego nieba spadały na mój kaptur krople chłodnego, jesiennego
deszczu. Całe szczęście, że go miałem. Stałem obok niewielkiej,
kamiennej fontanny w kształcie dwóch bawiących się delfinów. Nie leciała
z niej nawet woda. Cisza roztaczająca się wokoło, dudniła w uszach.
Jedynie co chwila słyszalne były z oddala huki błyskawic.
W pewnym momencie usłyszałem płacz dziecka. Dziwnie znajomy płacz…
Poszedłem w stronę dźwięku. Cel był bardzo blisko ale przysłaniały mi go
szare krzaki. Przebiłem się przez przeszkodę i zobaczyłem… siebie.
Siebie w dzieciństwie. Płakałem nad małym, nieżywym ptakiem. No tak,
teraz pamiętam. W dzieciństwie, przesiadując na podwórku, z gniazda
spadła mała Zięba. Widząc to podbiegłem do niej i zawołałem ojca. Pisklę
wierciło się niemiłosiernie ze strachu, aż w końcu dostało zawału i
zdechło. Ojciec nie przyszedł, a ja rozpłakałem się. Nie było przy mnie
nikogo tak jak przy pisklaku.
Czułem się bezradny. Może to i głupie ale byłem wtedy jeszcze bardziej wrażliwym chłopcem niż jestem teraz.
W tym samym momencie z lasu obok, wyszła Sayuri. Pobiegła w stronę chłopca. Co ona tu robi?
- Sayuri! – zawołałem.
Spojrzałem na chłopca. Zaczął się kruszyć. Jakim cudem? Co tu się w
ogóle dzieje? Ptak nagle odżył i rzucił mi demoniczne, palące spojrzenie
niczym z piekła. Dziewczyna ciągle biegła w stronę chłopca. Zwierzę
spojrzało na nią i zaczęło syczeć. Co chce jej zrobić? Nie pozwolę, żeby
ją skrzywdził!
- Sayuri!
Powtórzyłem i rzuciłem się w stronę dziewczyny ale ziemia się pode mną
zapadła i trafiłem do jakiejś pustej, czarnej przestrzeni. Obok mnie
siedziała na kolanach blondynka. Nie patrzył na mnie. Jej wzrok zwrócony
był w stronę podłogi.
- Sayuri…
Uklęknąłem przy dziewczynie. Zdawała się płakać. Położyłem jej dłoń na
ramieniu. Wtedy spojrzała na mnie, a zamiast jej twarzy pojawiła się
twarz dziewczyny z horroru, która zaczęła wrzeszczeć ale zamiast krzyku
wydobył się przeciągły odgłos dzwonka.
~ ~ ~
Obudziłem się gwałtownie. Sonia pod wpływem ruchu mojego ciała sama się obudziła.
- Nico, wszystko dobrze? Ciężko oddychasz.
Ciężko? Hm, rzeczywiście, mój oddech był ciężki.
- Nieważne. Chodźmy na lekcje.
Blondynko? ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz