Poczułem miękkie płatki jej ust na swoich. Co się właśnie wydarzyło? Jak
do tego doszło? Nic nie pojmowałem. Po chwili blondynka uciekła
zawstydzona. Usłyszałem tylko trzask drzwi. Stałem w bezruchu niedowierzająco. Czy ona naprawdę… Złapałem się jedną ręką za głowę i
wróciłem wolnym krokiem do swojego pokoju. Pierwszy raz w życiu
kotłowało się we mnie tyle uczuć. Z jednej strony było to dosyć dziwne i
gwałtowne ale z drugiej… przyjemne. Dobrze zrobiła? Czy ja dobrze
zrobiłem stojąc w miejscu jak kołek? Dlaczego to robi? Chce się
skrzywdzić? Przecież nie jestem dobrą partią na drugą połówkę. Jestem
obojętnym, nieczułym i złośliwym dupkiem. Dlaczego ja? Ale, czy myśląc o
niej w ten sposób zaprzeczam samemu sobie? Nie chcę, żeby robiła sobie
zbędnych nadziei, że coś naprawdę może ze mną zaiskrzyć.
Wszedłem do pokoju, zamknąłem za sobą drzwi po czym oparłem się o nie głową przyglądając się sufitowi.
Ale, wydaje mi się, że ona naprawdę mi się podoba…
Zjechałem po drzwiach i ukryłem głowę w nogach. Założę się, że wyglądam
żałośnie. Niczym trzynastolatka z depresją. W pokoju panował mrok i
cisza. Spojrzałem w blask księżyca za oknem. Przyjrzałem się mu, a w nim
pojawił się jej blady, uroczy uśmiech Sajgonki. Pacnąłem się dłonią w
policzek. Co ja w ogóle wyprawiam. Powstałem i glebnąłem się na łóżko.
Za dużo myślę.
Tej nocy nie dałem rady zasnąć.
***
Kompletnie niewyspany ruszyłem w stronę szkolnego korytarza. Chciałem
jak najszybciej odnaleźć blondynkę. Nawet nie wiedziałem co mam jej
powiedzieć. Zależało mi jedynie na tym, by znowu ją zobaczyć. Ruszyłem w
stronę naszego ostatniego miejsca spotkania, gdzie padła propozycja na
wyjście do kina. Zobaczyłem tam zmarnowane oblicze Sajgonki. Chyba nie
wyspała się tak samo co ja. Nawet mnie nie zauważyła. Przysiadłem się
koło blondynki. Nadal nic.
- Ekhm.
Nadal cisza. Rozważam dwie opcje – albo wie, że to ja ale się obraziła,
albo kompletnie odpłynęła i siedzi w swoim świecie. Postanowiłem
ponownie zwrócić jej uwagę.
- Blondasku, nie lubię być ignorowany.
Coś chyba podziałało, bo gwałtownie się odwróciła. Widząc moje oblicze zarumieniła się.
- H-hey. – posmutniała i zaczęła bawić się palcami.
Sayu-chan? W końcu ><
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz