- Spójrz na mnie. – poleciłem jej.
Uniosła swoje oczy na mnie. Dostrzegalny był w nich smutek.
- Kiedy tak na mnie patrzysz, to wydaje mi się, że twoje spojrzenie potrafi bardziej zmrozić niż moje.
Dziewczyna zdziwiła się lekko i odwróciła w stronę korytarza. Jej oczy
znowu zaczęły się szklić. Widocznie jeszcze przeżywa całe zajście.
- P-przepraszam… - jej głos zadrżał pod wpływem napływających łez. – Przepraszam! – znowu zwróciła się w moją stronę.
Po jej policzkach znowu spływały łzy.
- Nie powinnam tego robić! Jestem beznadziejna!
Co? Nie, Sayuri przestań. O czym ty mówisz?
- Nie znienawidź mnie za to! Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam! To było
silniejsze ode mnie. Nie potrafię jednak zaprzeczyć, że… podobasz mi
się! Przepraszam, że Cię pokochałam.
- Sayuu, przestań! Nie mów tak!
Jej słowa mną wstrząsnęły. Dlaczego mówi o tym w taki sposób? Cała zalewała się łzami.
- Kiedy to wszystko to prawda! Gdyby nie ta cała sytuacja byłoby tak jak kiedyś. Nie czułbyś się tak przeze mnie.
Ona chyba nawet nie wie co mówi. Nie wie co czuję. Dziewczyno przestań gadać głupoty.
- Gdyby nie to, że…. to, że… - zabrakło jej słów.
Chyba już sama nie wie jak tu sobie dopiec. Za dużo mówisz.
- Ja…
Nie skończyła, bo nasze usta znowu złączyły się w pocałunku. Całowałem
ją czule i delikatnie. Przez chwilę poddawała się wstrząśnięta ruchom
moich warg ale w końcu poczułem na swoich policzkach jej delikatne
dłonie. To był pocałunek godny zapamiętania. Wydaje mi się, że od tej
chwili, oficjalnie zostaliśmy parą…
Sayuu? *^*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz