Zrobiło mi się przykro widząc dziewczynę w takim beznadziejnym stanie.
Była opuchnięta i czerwona od łez. Wyglądała jak taka mała, urocza
świnka.
- Czemu ja zawsze muszę mieć takiego pecha…
Po jej policzkach spłynęła kolejna strużka łez.
- Nie powinnaś się tym, aż tak przejmować. – odparłem.
- Uh, przestań! Ty ciągle masz na wszystko i na wszystkich wywalone,
więc nie wiesz jak to jest! Zostałeś kiedyś oblany lodowatym napojem w
kawiarni pełnej gapiów? Wątpię. – obróciła się obrażona, a w jej
kącikach oczu pojawiły się kolejne łzy.
Nic nie odpowiedziałem. Przyglądałem się tylko płaczącej, nie wiedząc
jak powinienem zareagować. To co powiedziała było po części prawdą. Nie
umiałem tak bardzo jak ona przejmować się to co ludzie myślą lub robią.
Zmarszczyłem brwi.
- Tch, same z Tobą problemy.
Podszedłem do dziewczyny i przytuliłem ją do swojej klatki piersiowej.
Zaskoczona przywarła do mnie w bez ruchu. Zrobiła się jeszcze bardziej
czerwona niż przedtem. Momentalnie z jej oczu przestały spływać słone
krople. Ułożyłem swój policzek na jej głowie i począłem głaskać ja po
plecach. Sayuri ponownie zaczęła płakać, tym razem jeszcze bardziej.
Pozwoliłem jej, aby wypłakała się w moich ramionach. Pozwoliłem jej, aby
zmoczyła łzami mój ulubiony, zimowy sweter. Jej dłonie zaciskały się na
moim swetrze, a ja spokojnie czekałem, aż się uspokoi. Właściwie nie
byłem pewny czy płakała z powodu zimna, gapiów czy też dlatego, że
pierwszy raz zacząłem okazywać jakąkolwiek czułość względem jakiejś
osoby.
Sayu - chan? ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz