piątek, 8 grudnia 2017

Od Astrid Do Michael'a

Niespodziewanie poczułam czyjąś obecność na swoim ramieniu. Obruszyłam się, mając nadzieję, że to nie duch. Przekręciłam głowę o kilka stopni i zobaczyłam, jak głowa chłopaka powoli osuwa się po ścianie. Przysunęłam się do niego, by podeprzeć ją na swoim ramieniu.
- Michael, śpisz? – szepnęłam do niego.
Nie uzyskałam jednak odpowiedzi. Nie mogąc się zbytnio ruszać, machnęłam mu przed twarzą ręką. W dalszym ciągu brak reakcji. Zatrzymałam film i sprawdziłam godzinę na komputerze. Dopiero dwudziesta druga dochodzi, a on już padł? Myślałam, że to ja tu jestem ta zmęczona. Musiał się widocznie biedaczek wynudzić ze mną, przy tym filmie. Do kitu z taką intuicją.
- Michael. – spróbowałam jeszcze raz, ale tym razem trochę głośniej.
Efekt w dalszym ciągu był ten sam. Ten to ma głęboki sen… O nie, właśnie sobie przypomniałam o ciszy nocnej. Będzie niedobrze, gdy ktoś do pokoju teraz wejdzie. Zamknęłam po cichu laptopa i odłożyłam na bok. Wzięłam jeden głębszy wdech i zabrałam się do misi „Śpiąca Księżniczka”. Wyciągnęłam spod pleców poduszkę i zastąpiłam nią swoje ramie. Z chirurgiczną precyzją wysunęłam się na brzeg łóżka, robiąc tym samym miejsce, by położyć chłopaka. Dwa susy w stronę drzwi i już były zamknięte na klucz. Nikt tu przecież nie wejdzie, kiedy będę spała.
Wróciłam na palcach do łóżko-kanapy i zastanawiałam się teraz, co mam z min począć. Nie miałam wiele czasu do namysłu, bo poza kołdrą było w tym pokoju lodowato. Najchętniej bym się napiła, ale jestem nafaszerowana lekami i wiem, że to ma później długie skutki siedzenia w kiblu. Wsunęłam się pod kołderkę, przytulając się do niego od tyłu. Od razu zrobiło mi się cieplej, ale spać to mi się nawet nie śniło, mimo tak monotonnego filmu. Nie chciałam go budzić, siedzieć w ciszy też nie. Niewygodnie było leżeć plecami do zimnej ściany. Pytanie tylko, jak go ruszyć, nie budząc go? Może siłą? Zaczęłam go przepychać, ale natychmiast zabrałam swoje ręce, gdy chłopak sam się zaczął kręcić, szukając wygodnej pozycji. Nie wiedziałam, że tak łatwo pójdzie. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Wygodnie ci? – zapytałam.
Nie przeszkadzało mi jego brak zaangażowania w nasz dialog. Leżąc na łokciu, przyglądałam się jego włosom. Przeczesałam je swoją ręką ze dwa razy, układając je na poduszce. Jarałam się tym, jakbym własnych włosów nie miała. Znowu przykleiłam się do jego pleców. Przyjemnie pachniał, poczułam się jak ćpunka zażywająca swój narkotyk. A gdyby tak… Złe myśli opętały moją głowę.
- Nie mogę, choć z drugiej strony Michael się zgrzeje w tej koszuli…
Zawisłam nad nim, jak agent na linie, by sięgnąć nad czujnikami celu swojej misji. Jeden po drugim rozpinałam guziki jego koszuli. Okazało się, że pod spodem miał jeszcze bluzkę na krótki rękawek. Usiadłam obok niepocieszona. A miało być tak cudownie. Ciekawe, czy ma kaloryfer?
- Michael?
Chłopak tylko mruknął coś pod nosem. Oparłam się rękoma o jego plecy, po czym delikatnie zjechałam nimi na dół, obejmując go jedną ręką. Zaczęłam zwijać jego bluzkę do góry. Miał ją jednak w ciasno zapiętych spodniach i nie chciała iść wyżej. Schodziłam paluszkami powoli, po jego brzuszku. Nie był wcale taki miękki. Sięgnęłam w końcu jego guzika od rozporka. Przełknęłam ślinę i jednym ruchem uwolniłam jego bluzkę. W tym momencie Michael się obudził, bo widziałam jego półotwarte oczy patrzące w moją stronę. Spanikowana naciągnęłam mu jego bluzkę na twarz.
- Astrid? Co ty robisz? – zaczął się szarpać.
Usiadłam po turecku, patrząc się w ciemności pokoju. Nie wiedziałam, co miałam odpowiedzieć.
- Przysnąłeś. – odpowiedziałam niewinnie.
Chciałam tylko sprawdzić jego stan fizyczny, a prawie wyszło, jakbym go chciała rozebrać do naga.
- Która jest godzina? – Michael wstał, poprawiając swoje ubranie.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo chłopak chwycił swój telefon i się przeraził.
- Scheisse…
- Co się stało?
- Przepraszam. Jest już strasznie późno. Nie powinno mnie tu dawno być.
Michael zaczął nerwowo zakładać buty. Natychmiast wstałam, by go zatrzymać.
- Poczekaj, gdzie ci się tak śpiesz, co? Nie możesz podczas ciszy nocnej być po tej części akademika.
- Wiem i właśnie dla tego muszę szybko znikać.
- Nie możesz zostać? Jeszcze ktoś cię zobaczy. Rano sobie wrócisz, nastawisz sobie alarm.
Chłopak na chwilę się zatrzymał, ale tylko przeprosił i dalej wiązał buty. Zrezygnowana wróciłam do łóżka. Miś wziął wszystkie swoje rzeczy i powiedział, że jutro wpadnie. Kiedy jednak pociągnął za klamkę, drzwi ani drgnęły.
- Uparty jesteś. Jak nie dla siebie, to dla mnie zostań. Nie tylko tobie się oberwie. Jutro drzwi otworzę.
- Astrid! – szepnął błagalnym tonem.
- Ściągaj buciki i choć, chyba że masz zamiar całą noc spędzić pod tymi drzwiami. Nie powiem ci, gdzie trzymam klucze, więc nawet nie proś, bym ci powiedziała.

<Michael?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt