Nie chciałem mu zrobić krzywdy, nastraszyć ewentualnie. Nie wiem czy wziął to na poważnie czy nie, zresztą, co mnie to. Podążałem za nim wzrokiem z kamienną miną. Kiedy wychodził rzucił mi spojrzenie pełne wściekłości i pogardy. Uśmiechnąłem się delikatnie na to, wbrew wszystkiemu było to słodkie. W ogóle nie rozmawialiśmy, tak normalnie, a widziałem w jego wzroku to jak mnie już zdążył nienawidzić ale jednocześnie nie dać za wygraną. Był typem osoby, których od zawsze nienawidziłem. Cholernie przypominał mi mnie i tego najbardziej w tym nienawidziłem. Wybuchowy i arogancki charakter, tak cholernie ciężki. Widziałem w nim swoją pewność siebie i ignorancję, ten pieprzony wyzywający wzrok i głos przesączony jadem. Z jednej strony współczuję każdemu kto spotkał mnie na swojej drodze, a z drugiej mam cholerny ubaw z pionków. Skończyłem model po czym wyruszyłem na pozostałe lekcje. Przesiedziawszy na tych cholernych lekcjach wybyłem na spacer po boiskach. Zauważyłem tego dzieciaka, leżał. Podszedłem i zawisłem nad chłopakiem, oddychał spokojnie.
- Śpi? - uśmiechnąłem się lekko.
Zacząłem się zastanawiać czy nie przerwać mu tego spokoju, jakoś kiedy spał nie wyglądał jakby chciał wszystkich wytępić. Po chwili zorientowałem się, że już dość długo mu się przyglądam. Szkoda mi było przerywać jego spokojny sen tylko że względu na to, że wyglądał całkiem uroczo; wziąłem butelkę wody i ją odkręciłem. Lać czy nie? Przechyliłem delikatnie butelkę nad jego głową. Uleciało kilka niewielkich kropelek, wysłałem w końcu więcej wody. Chłopak jak opatrzony zerwał się do siadu.
- Witaj kotku. Nie śpij na słońcu bo sobie coś zrobisz. - Powiedziałem uśmiechając się.
Teraz to już na pewno nie dam mu spokoju.
- Nie mów tak do mnie świrze. - warknął.
- To jak mam mówić? - zapytałem przechylając z lekka głowę w prawą stronę.
- W ogóle nie mów! Głupi czy co?!
Jeśli nie powiesz mi jak się nazywać to dalej będę tak mówić. Chciałem go zmusić aby sam wpadł aby podać mi swoje imię, chociaż nie zapowiadało się aby chciał ze mną rozmawiać.
- Joshua. - mruknąłem.
- Co? - warknąłem wybierając się.
- Joshua Eric Brookeborough. Tak się nazywam.
Jego wzrok mówił "Co mnie to obchodzi?" ale chciałem aby znał imię chłopaka, od którego nie uwolni się przez najbliższy miesiąc. Chyba nie zrozumiał, iż oczekuje, że powie jak się nazywa. Najwidoczniej zamierzał mnie opuścić, gdyż ruszył szybkim krokiem w stronę szkoły. Podążałem za nim cały czas, nagle gwałtownie się zatrzymał i odwrócił.
- Będziesz tak za mną łazić?! Czego chcesz?
- Ja? Ależ niczego. - uśmiechnąłem się.
Czekałem przyjemność z tego, że się tak zdenerwował jak tylko za nim chodzę.
- To łaskawie przestań za mną łazić!
- Ha? Dlaczego?
- Nie zadawaj głupich pytań. Najpierw wpadam na Ciebie na korytarzu, potem dajesz dziwną propozycję w klasie, oblewasz mnie wodą i za mną łazisz. Uczep się kogoś innego!
- Wolę Ciebie. - Powiedziałem to tak swobodnie, że aż sam się tym zdziwiłem.
Chłopak patrzył na mnie jak na zakończonego idiotę. Dzieciaku, ciesz się póki mam dobry humor! Kot nie odpowiadając poszedł dalej wyraźnie poirytowany. Westchnąłem ciężko.
- Skoro wzdychasz to czemu nie odpuścisz? - zapytał.
- Wzdycham z innego powodu.
- Z jakiego w takim razie?
- A co? Interesuje Cię to? - uśmiechnąłem się złośliwie.
- Ha! Chciałbyś!
A żebyś wiedział. Szedłem dalej za chłopakiem, w pewnym momencie podszedł do niego jakiś typ.
- Mógłbyś mnie chociaż poinformować kiedy zostawiasz swojego psa u mnie. - mruknął.
- A to kto? - zapytałem, opierając się o niższego.
- Nie opieram się o mnie. - warknął.
- Jestem bratem Neara. A Ty to kto?
- Więc jesteś bratem kota? - uśmiechnąłem się. Brat dzieciaka słysząc moje słowa był mocno zdziwiony. - Nazywam się Joshua.
- Mówiłem Ci idioto, że masz tak do mnie nie mówić!
Wkurzał się, a był to dopiero początek. Bawiło mnie to jak się wkurzał przez głupie słowo. Słowa to słowa, niewiele znaczą.
- Near, wytłumaczysz mi kto to? - chłopak spojrzał na Neara.
Dziś już się ode mnie nie uwolni, wpadłeś we wnyki kocie. Dopiero co zacząłem a ten już tak się wkurzał, chciałem wiedzieć co będzie dalej. Przynamniej poznałem jego imię.
Near? Może się dogadają, ma jeszcze dobry humor więc przygotuj się na większe uprzykrzanie życia ^^
- Śpi? - uśmiechnąłem się lekko.
Zacząłem się zastanawiać czy nie przerwać mu tego spokoju, jakoś kiedy spał nie wyglądał jakby chciał wszystkich wytępić. Po chwili zorientowałem się, że już dość długo mu się przyglądam. Szkoda mi było przerywać jego spokojny sen tylko że względu na to, że wyglądał całkiem uroczo; wziąłem butelkę wody i ją odkręciłem. Lać czy nie? Przechyliłem delikatnie butelkę nad jego głową. Uleciało kilka niewielkich kropelek, wysłałem w końcu więcej wody. Chłopak jak opatrzony zerwał się do siadu.
- Witaj kotku. Nie śpij na słońcu bo sobie coś zrobisz. - Powiedziałem uśmiechając się.
Teraz to już na pewno nie dam mu spokoju.
- Nie mów tak do mnie świrze. - warknął.
- To jak mam mówić? - zapytałem przechylając z lekka głowę w prawą stronę.
- W ogóle nie mów! Głupi czy co?!
Jeśli nie powiesz mi jak się nazywać to dalej będę tak mówić. Chciałem go zmusić aby sam wpadł aby podać mi swoje imię, chociaż nie zapowiadało się aby chciał ze mną rozmawiać.
- Joshua. - mruknąłem.
- Co? - warknąłem wybierając się.
- Joshua Eric Brookeborough. Tak się nazywam.
Jego wzrok mówił "Co mnie to obchodzi?" ale chciałem aby znał imię chłopaka, od którego nie uwolni się przez najbliższy miesiąc. Chyba nie zrozumiał, iż oczekuje, że powie jak się nazywa. Najwidoczniej zamierzał mnie opuścić, gdyż ruszył szybkim krokiem w stronę szkoły. Podążałem za nim cały czas, nagle gwałtownie się zatrzymał i odwrócił.
- Będziesz tak za mną łazić?! Czego chcesz?
- Ja? Ależ niczego. - uśmiechnąłem się.
Czekałem przyjemność z tego, że się tak zdenerwował jak tylko za nim chodzę.
- To łaskawie przestań za mną łazić!
- Ha? Dlaczego?
- Nie zadawaj głupich pytań. Najpierw wpadam na Ciebie na korytarzu, potem dajesz dziwną propozycję w klasie, oblewasz mnie wodą i za mną łazisz. Uczep się kogoś innego!
- Wolę Ciebie. - Powiedziałem to tak swobodnie, że aż sam się tym zdziwiłem.
Chłopak patrzył na mnie jak na zakończonego idiotę. Dzieciaku, ciesz się póki mam dobry humor! Kot nie odpowiadając poszedł dalej wyraźnie poirytowany. Westchnąłem ciężko.
- Skoro wzdychasz to czemu nie odpuścisz? - zapytał.
- Wzdycham z innego powodu.
- Z jakiego w takim razie?
- A co? Interesuje Cię to? - uśmiechnąłem się złośliwie.
- Ha! Chciałbyś!
A żebyś wiedział. Szedłem dalej za chłopakiem, w pewnym momencie podszedł do niego jakiś typ.
- Mógłbyś mnie chociaż poinformować kiedy zostawiasz swojego psa u mnie. - mruknął.
- A to kto? - zapytałem, opierając się o niższego.
- Nie opieram się o mnie. - warknął.
- Jestem bratem Neara. A Ty to kto?
- Więc jesteś bratem kota? - uśmiechnąłem się. Brat dzieciaka słysząc moje słowa był mocno zdziwiony. - Nazywam się Joshua.
- Mówiłem Ci idioto, że masz tak do mnie nie mówić!
Wkurzał się, a był to dopiero początek. Bawiło mnie to jak się wkurzał przez głupie słowo. Słowa to słowa, niewiele znaczą.
- Near, wytłumaczysz mi kto to? - chłopak spojrzał na Neara.
Dziś już się ode mnie nie uwolni, wpadłeś we wnyki kocie. Dopiero co zacząłem a ten już tak się wkurzał, chciałem wiedzieć co będzie dalej. Przynamniej poznałem jego imię.
Near? Może się dogadają, ma jeszcze dobry humor więc przygotuj się na większe uprzykrzanie życia ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz