W tak zwanym międzyczasie, gdy chłopak zbierał się z ziemi, zaczęłam pleść wianek z polnych kwiatów.
- To jak? Poznam wreszcie twoje imię? - zaśmiał się.
- Pewnie to i tak nieuniknione. - westchnęłam cicho - Witaj Collinie,
jestem Mack i... trochę mi teraz przeszkadzasz. - mruknęłam, wskazując
na zaczętą plecionkę. Przez długi moment patrzył zdziwiony na zaczęty
wianek.
- Ktoś jeszcze w ogóle potrafi robić takie wianki? - spytał, przechylając głowę lekko na bok.
- Pffff… Pewnie! - skłamałam. Kwiatowe plecionki są dobre dla małych
dziewczynek ze wsi. Dla pasterek, które przez całe dnie wypasają owce. A
w międzyczasie plotą wianki i „gwiżdżą” na źdźbłach trawy.
Kontynuowałam plecenie, pomimo tego, że Collin uważnie obserwował każdy
ruch moich dłoni. Jak ja nienawidzę, gdy ktoś patrzy mi na ręce! Jednak
szybko zacisnęłam zęby. Nie, to przecież nic takiego.
- Ciekawe… - usłyszałam nagle gdzieś z bardzo bliska. Wzdrygnęłam się
mimowolnie i kątem oka zauważyłam uśmiechającego się chłopaka. Jakby był
z zadowolony z tego, że mnie przestraszył.
- Co jest takie ciekawe?! - prychnęłam, udając, że nic się nie stało.
Jednak nie dałam mu skończyć, bo akurat skończyłam swoje dzieło. - No,
nieważne! Proszę, ten jest twój, a teraz proszę o zwrot mojej własności.
- oznajmiłam, ściągając mu z głowy różowo-biały wianek i zamieniłam na
ten z polnych kwiatów. Czym prędzej oddaliłam się w swoją stronę. Cisza
temu towarzysząca, była jakaś taka… dziwna i… niespodziewana. Założyłam
sobie na głowę odzyskaną ozdobę i zasłoniłam kapturem bluzy. Wróciłam do
pokoju, ale odwiedzin kuzyna z przyjaciółmi się nie doczekałam.
~***~
Następnego dnia miałam rozpocząć zajęcia w akademii. Wybrałam klasę
"B" ze względu na profil lingwistyczny. Pierwszą
lekcją był język hiszpański, na który prawie się spóźniłam. Wszyscy
weszli do sali, a nauczycielka już miała zamykać drzwi, gdy akurat
(kompletnie zdyszana) się pojawiłam.
- Panienka to pewnie Mackenzie? - spytała kobieta. Skinęłam głową,
biorąc dawkę leku z inhalatora. Szybko przekroczyłam próg i zatrzymałam
się na środku pomieszczenia, rozglądając za wolnym miejscem.
- Moi Państwo, to panna... - zaczęła nauczycielka, ale przerwałam jej.
- Proszę wybaczyć, pani profesor, ale klasie przedstawię się sama, gdy
uznam to za stosowne. - mruknęłam, starając się wypowiedzieć to choć
trochę kulturalnie. Kobietę wyraźnie to zaskoczyło, ale nic nie
odpowiedziała. Zajęłam jedyne wolne miejsce i dopiero po chwili
zauważyłam kto siedzi obok...
- Niech panienka zdaje sobie sprawę, że było to niezbyt grzeczne z panienki strony. - roześmiał się Collin.
- Co ty tu właściwie robisz?! - syknęłam.
- Jestem na zajęciach swojej klasy. - wzruszył ramionami.
- Panno Grant, prosiłabym o zdjęcie z głowy tego kaptura! - usłyszałam
głos nauczycielki. Bardzo niechętnie spełniłam jej polecenie i
odsłoniłam różowy wianek na białych włosach. I dopiero wtedy zauważyłam
coś, na co wcześniej nie zwróciłam uwagi. Na głowie chłopaka widniała
moja plecionka z poprzedniego dnia!
- Dlaczego to założyłeś?! - spytałam szeptem, kątem oka obserwując blondynkę przy biurku.
- Ale co? Aaaaaa! Cóż... po prostu bardzo mi się podoba! I do twarzy mi w nim! - wyszczerzył się.
- To się nie dzieje... To się nie dzieje... - powtarzałam sobie. Nagle
poczułam, że tracę oddech i znów użyłam inhalatora. Jego dźwięk
sprowadził na nas spojrzenie kobiety.
- W porządku, Grant? - spytała, a ja skinęłam głową. - To dobrze... -
urwała nagle, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. - Bardzo się cieszę,
że tak szybko znalazłaś sobie w szkole kogoś bliskiego! Bardzo ładna z
was para! - rzuciła, jakby było to oczywiste. Zasłoniłam twarz dłonią.
- Ja pierdolę... To się nie dzieje... - powtarzałam sobie cicho, chcąc
zapaść się pod ziemię. Z tego wszystkiego nawet nie zwróciłam uwagi na
reakcję siedzącego obok chłopaka.
Collin? (Ja też nie wiem, co tutaj właściwie się stało XD Nie śpiesz się z odpisem, ja mam czas i chętnie poczekam)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz