czwartek, 1 czerwca 2017

Od Dementora

Moją historie mogę opisać w skrócie w niewielkich zdaniach mający na celu przekazać najważniejsze skrypty mego dzieciństwa jak i powodu dla którego jestem w owym miejscu. Po zachowaniu zwykle się ocenia człowieka, czy jest jednak przegrany uznać trzeba przekwalifikowując jego narodziny, wychowanie wielkie ma znaczenie, to co nauczyło utkwiło w głowie. Każdy ma swą historie przez którą jest tym kim teraz. Moja sprawiła że tkwi we mnie ścierwo, stworzenie gotowe przeistoczyć najbliższe mi osoby niebo w najmroczniejsze piekło porównując od spalenia żywcem do zadania fizycznych poważnych raz bronią biała. Od wielu lat próbuję się z tym uporać, odkąd moja matka... straciła za mnie życie. Przelewam masę łez co noc próbując wszystkich sztuczek zwalczenia w sobie strachu i braku równowagi. Nie poddaje się, wiem że w końcu to zwalczę... moja przemyślenia tak mocno zasyfiły mi głowę podczas nowej wędrówki w nowe miejsce mego postoju, że nie widziałem nic mimo iż spoglądałem wzrokiem w to i owo. Omijałem przeszkody które stoją mi na drodze spokojnie targając torbę z najcenniejszymi rzeczami jaki posiadałem. Wzrok wrócił do normy, odzyskując świadomość jak i ostrość. Słyszałem dudniąca muzykę w mych uszach, słuchawki na fula odpalone z mocnym basem tłumiły wszystkie niepotrzebne wybryki. Zastanawiała mnie jeszcze ostateczna część... jak długo uda mi się tutaj przetrwać.. czy sam ocieknę? Czy wygonią mnie jak ostatnie bagno. Podczas wyprawki w me nowe pomieszczenie do spania, napotkałem przeszkodę której nie uchwyciłem wzrokiem.
-Wybacz... - instynktownie odparłem uderzając ciałem o drobną nieco istotę. Kobitka zerknęła na mnie zaraz gdy również ogarnęła sprawę.
-Nie szkodzi - podniosła szybko kącik ust, po czym przepuściłem ją dalej odprowadzając ją wzrokiem aż zniknęła za rogiem korytarza.
-Woaw.... - westchnąłem zdziwaczały, jeżeli tutaj są takie dziewczyny to ja tu chce zostać na wieki... Otworzyłem drzwi do pokoju, zostawiając torbę po czym szybko wybiegłem uderzając jeszcze o próg... Trochę pomasowałem się i szybko usiłowałem zamknąć drzwi, przekręciłem zamek po czym znów popędziłem ale wróciłem szybciej niż myślałem bo zostawiłem kluczyk, odruchowo zabrałem chowając szybko w kieszeń.. Czułem się jak śliniący pies na suczki. Zastanawiałem się gdzie podąża dziewczyna. Wyszła na zewnątrz do ogródka, na niewielkie pole do ćwiczeń. Fajne boisko swoją drogą. Widziałem w niej już zapał jak usiłowała potrenować, już wiedziałem że jest nieugięta i waleczna. Zapewne jakieś tajne sztuki walki, zdaje mi się że gdzieś je już widziałem.
-Fajnie się ruszasz - rzekłem po chwili gdy stanąłem w kratowych drzwiach. Spojrzała na mnie zdziwiona, błysk w oku zdradził jej myśli.
-Dziękuje.. - przestała, obniżyła ręce do tułowia po czym jednym złapała się za biodro.
-Co tu robisz? - dopytała mało zaciekawiona.
-Rozrywki szukam, nowy jestem. Dementor się kłania. - kładąc rękę na piersi oraz chowając drugą za plecami przedstawiłem się.
-Słodko - słyszałem ten delikatny sarkazm w głosie - Lisabeth - rzekła podczas gdy schyliła się po butelkę z wodą w roku boiska.
-Trenujesz sztuki walki? - dopytałem jak głupi.
-Owszem, znasz je? - podniosła brwi po czym otworzyła napój popijając podczas czekania na mą odpowiedź.
-Za swego czasu trochę się tym ciekawiłem. Pokażesz mi parę ruchów? - spytałem ściągając bluzę występując przed nią w samym czarnym naramienniku oraz opaskami na rękach.
-Nie myśl że będę się litować. Może boleć - zaśmiała się.
-Przeżyje. - uśmiechnięty w odpowiedzi, pewny siebie czekałem na ruch.

< Lisabeth? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt