Mimowolnie uniosłam kąciki ust w nieco złośliwym uśmiechu. Wiele osób
nie docenia moich umiejętności w tej dziedzinie, dopóki nie ujrzą mnie w
akcji. Przyjęłam odpowiednią pozycję, koncentrując swoją uwagę na
jasnowłosym chłopaku. Początkowo wykonałam kilka prostych ciosów dla
zmyłki, aby uśpić czujność mojego przeciwnika, który z łatwością
zablokował moje ruchy. Wówczas niespodziewanie wykonałam idealny wykop z
półobrotu oraz wyskoku, trafiając Dementora w twarz. Mężczyzna upadł na
ziemię, zdezorientowany rozglądając się dookoła. Z nosa ciekła mu
cienka stróżka krwi.
- Wybacz, trochę przesadziłam - stwierdziłam, kucając obok 'poszkodowanego'. - Jest bardzo źle?
Chłopak potrząsnął przecząco głową, pocierając ręką obolały policzek.
Wyciągnęłam rękę w jego stronę, oferując pomoc przy wstaniu.
- No, powiem szczerze, nie spodziewałem się tego - przyznał, ujmując moją dłoń i podnosząc się z ziemi.
- Krwawisz... - zauważyłam, czując nagle lekkie poczucie winy. - Trzeba to obmyć...
Wyjęłam z torby paczkę chusteczek higienicznych, zwilżyłam jedną z nich
wodą, po czym podałam Dementorowi. Odeszliśmy razem nieco dalej,
siadając na pobliskiej ławce. Chłopak pochylił głowę, przykładając
'opatrunek' do nosa. Krwawienie trwało zaledwie parę minut, dzięki czemu
mogłam z czystym sumieniem odetchnąć z ulgą, nie martwiąc się o jego
stan zdrowia.
- Jeszcze raz przepraszam... - mruknęłam, zerkając na mężczyznę z ukosa.
- Spoko, jestem wytrzymały. Nie da się mnie tak łatwo uszkodzić -
zaśmiał się. - A tak poza tym, strasznie gorąco dzisiaj. Może pójdziemy
do lodziarni, co? - zaproponował.
- Jasne, przyda się trochę ochłody - przytaknęłam z uśmiechem. - Tylko najpierw wezmę prysznic.
Zgarnęłam swoje rzeczy i pomaszerowałam do damskiej przebieralni, skąd
wyjęłam swoje kosmetyki. Wkrótce później weszłam do jednej z kabin
prysznicowych. Strumień gorącej wody spływał po moim ciele,
pozostawiając po sobie przyjemne uczucie ciepła. Najpewniej stałabym tam
w bezruchu przez kolejne pół godziny, jednak w porę przypomniałam sobie
o czekającym na mnie jasnowłosym chłopaku, toteż szybko dokończyłam
swoją czynność. Gdy byłam gotowa, wyszłam na korytarz, gdzie zastałam
Dementora.
- Już jestem - rzuciłam, podchodząc do mężczyzny.
- Więc chodźmy.
- A tak w ogóle... - zaczęłam, ruszając przed siebie. - Masz strasznie
dziwne imię. Jak potworne i złe zjawy z Harrego Pottera, którego
czytałam jak miałam dziesięć lat.
- Może ja jestem potworny i zły? - odparł cicho, jakby pytał o to sam siebie, lecz dla niepoznaki uniósł lekko jedną brew.
- Nie sądzę - stwierdziłam bez zastanowienia. - Przydałby ci się jakiś skrót. Może Demek? Demeś?
< Demek? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz