- A więc jednak... - westchnęłam, patrząc na chłopaka. Ten zaskoczony, przekrzywił głowę i zapytał:
- Jednak co? - odwróciłam wzrok i powiedziałam:
- Po prostu cieszę się, że ktoś się mną zainteresował. - przełknęłam głośno ślinę.
Jestem zagubiona. Dlaczego nagle się tym przejmuję? Kiedyś miałabym to w
nosie,a teraz... Najwyraźniej to prawda, że ludzie się zmieniają.
Potarłam czoło. Nigdy się nie spodziewałam, że będę chłonęła każdą
chwilę bez bólu. W sumie wielu rzeczy się nie spodziewałam, a zdarzyły
się w tej szkole. Co za ironia!
- Wszystko dobrze? - usłyszałam głos chłopaka. Kiwnęłam niepewnie głową.
Zapadła cisza. Hmmm... Cisza... Przynosi ukojenie, a jednak... Dzwoni
w uszach, sprawia, że mamy ochotę wydrapać sobie oczy... Czy to tylko
mój punkt widzenia? Czeslav rozejrzał się po pokoju i stwierdził:
- Ciemno tu u ciebie. - i faktycznie tak było. Zasłonięte okna oraz
zgaszone światła dawały wrażenie, że przebywało się w piwnicy albo
jakiejś ponurej jaskini. Uśmiechnęłam się smętnie. Nagle usłyszeliśmy
ciche miauknięcie i poczuliśmy jak Kофе wskakuje na łóżko. Podrapałam go
za uchem i westchnęłam. Wstałam, przeciągnęłam się i powiedziałam:
- Tak w ogóle, dzięki, że przyszedłeś. - Czeslav uniósł głowę i spojrzał na mnie spod przymrożonych powiek.
- Anja... Czy wszystko dobrze? - odwróciłam się do niego i spytałam z
największym uśmiechem na jaki mnie było stać, czyli jakimś niemrawym
grymasem:
- Tak. Dlaczego pytasz? - chłopak zmarszczył brwi i odpowiedział:
- Zachowujesz się... No wiesz... Jak nie ty. - odwróciłam wzrok. Miałam
ochotę zapaść się pod ziemię. Aż taka byłam okropna? Potarłam kark,
ignorując Kофе ocierającego się o moją nogę. Poszukałam w głowie
odpowiedniej odpowiedzi, aż w końcu odezwałam się:
- Po prostu ostatnio tyle się zmieniło, że sama nie wiem co robić. -
spojrzałam na Czeslava. Ten, wyglądał jakby chciał mnie przejrzeć samym
spojrzeniem.
- Rozumiem. - powiedział cicho. I ponownie. Ten brak dźwięku wżerający
się w czaszkę, powodujący irytację związaną z nieprzyjemnym świszczeniem
w uszach. Po jakiejś chwili Czeslav wstał i rzekł spokojnym, wręcz
nienaturalnym głosem:
- To do zobaczenia. - przełknęłam głośno ślinę. Niemal czułam tą bijącą od niego obcość. Aż tak narozrabiałam?
- Do widzenia.- bąknęłam. Chłopak otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz. I tyle go widziałam.
<Czesiek? Sorka, wena jeszcze nie włączyła trybu "aktywność". Pozostawiam pełne pole do popisu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz