Dlaczego wciąż za mną chodzi? Nie znudziłem się jej? Nic dobrego z tego
nie wyniknie. Podszedłem bliżej wysłuchać co ma mi do powiedzenia.
-Naprawdę, przykro mi, że ciebie uraziłam. Wiem i czuję, że to
uczyniłam… Zależy mi na tym, aby się z kimkolwiek zaprzyjaźnić, a wyszło
tak, że naprawdę, chcę, abyś to ty nim był…
Słowa odrobinę mnie zaskoczyły. Dlaczego mnie przeprasza, przecież nic złego nie zrobiła. Naprawdę przesadza. Westchnąłem.
- Posłuchaj. Nic się przecież nie stało. Mówiłem Ci już, że mnie nie obraziłaś. – złożyłem ręce.
- Ale, zachowywałeś się jakby było przeciwnie. – ciągle bawiła się nerwowo palcami.
- Za mało mnie znasz. – rzuciłem na odchodne.
Dziewczynie zgrzytnęły zęby. Rzuciła się za mną i znowu złapała mnie za nadgarstek.
- Nicolay! Zostańmy przyjaciółmi! – krzyknęła.
Odwróciłem się w jej stronę.
- Widzisz mnie w roli przyjaciela? Bo ja nie. – lekko zmarszczyłem brwi.
- Daję Ci szansę! Ty też mi ją daj! – złożyła ręce. – Proszę Cię.
Bez sensu. Ale niech jej będzie. Jeśli tak bardzo tego chce…
- To nie takie proste.
- Eh, no wiem ale zawsze można spróbować.
- Niech będzie.
Dziewczyna rzuciła się na mnie rozpromieniona.
- Dziękuję Ci. – uśmiechała się.
Stałem tylko w bezruchu. Co z tego wyjdzie, nie wiem.
Sayunia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz